11/13/2013

005. Konflikty





Ranek nastał w spokojnym rytmie, delikatnie kończąc sny wojowników i wyciągając z łózka z pomocą łaskoczących promieni słońca, które wpraszało się przez szyby okien. Jednakże dopiero smakowity i słodki zapach śniadania roznoszący się po całym wschodnim budynku szpitala w BakuganCity, gdzie to Alice wybudowany miała swój skromny dom, całkowicie wybudził gości. Rudowłosa po dobrze przespanej o dziwo nocy, piekła w kuchni gofry, na które czekały już przygotowane masy do polewy z konfitury owocowej i czekolady, wraz z bitą śmietaną. Chociaż nierzadko ktoś ją odwiedzał (towarzystwa Shuna, Marucho, Julie czy innych przypadkowych wojowników i ich bakuganów, zawdzięczających jej pomoc, nigdy nie brakowało), tego dnia postanowiła wykorzystać skryte umiejętności kulinarne i przyszykować przepyszne, porządne śniadania. Zwłaszcza dla Dana, któremu szczególnie potrzebna była energia…


W trakcie pieczenia się posiłku, obecni już w kuchni Marucho i Julie dzielili się krótkimi opowiastkami ze swojego życia, tudzież wspomnieniami minionych niedawno wydarzeń.
– Jest po prostu piękna, Julie – mówił mózgowiec – ale niestety, nie potrafię się przełamać, by ją zaprosić. Jej uroda sprawia, że czuje się niekomfortowo. Zupełnie tak, jakbym miał wygłaszać jakieś wielkie przemówienie z okazji otrzymania właśnie nagrody za naukowe dokonania, a nie po prostu porozmawiać z kobietą. – Zaczesał ręką grzywkę do tyłu. Na jego twarz wlazły nieproszone rumieńce.
– Och Marucho, Billy zachowywał się kiedyś tak samo w stosunku do mnie! – odparła mu nazbyt donośnie Julie. Jej hart ducha jak zwykle dawał się we znaki. – No może nie czuł się tak, jakby miał zaraz ogłaszać jakieś przemówienie dla kujonów… Tak czy inaczej to dobry objaw! Jeśli nie masz odwagi na razie, żeby się do niej odezwać, może spróbuj jej coś podarować? Jakiś skromny bukiecik… Dziewczyny to lubią. Zwłaszcza jak widzą, że to od nieśmiałego adoratora. Prawda, Alice? – zapytała przyjaciółkę, odwracając się do niej na krześle.
Gehabich zerknęła przez ramię na dwójkę siedzącą przy stole.
– Och, tak! Jesteś uroczy Marucho, na pewno się skusi na twoje rumieńce – odparła, uśmiechając się pięknie od ucha do ucha. Kiwnięciem głowy wskazała na czerwone policzki blondyna, który zrazu skulił się, czując niepotrzebne zażenowanie.
Wnet do pokoju wszedł kolejny świeżo wybudzony kompan – Spectra. Chociaż był już ubrany i umyty, jak reszta towarzyszy będących już w kuchni, na jego obliczu nadal tkwił przerwany sen.
– Ziemskie panny uwielbiają podarunki oraz romantyczne rumieńce nieśmiałości? – zapytał na wejściu.
– Zgadza się – przytaknęła mu Julie. – Panny z twojej planety nie?
– Nasze vestaliańskie kobiety cenią sobie siłę, nie delikatność. – Wbrew przypuszczeniom nie dosiadł się do Julie i Marucho, a ominął stół i podszedł do Alice stojącej przy blacie kuchennym. Dziewczyna wyciągnęła talerze z szafki, z zamiarem postawienia już śniadania. – Pozwól, pomogę ci – mruknął do niej. Nie czekając na zgodę wziął od dziewczyny część nakrycia.
– Dziękuję – rzuciła skromnie w odpowiedzi. Ogarnął ją lekki dyskomfort, gdy Spectra (choć w masce) patrzył na nią z dziwnym wyrazem, a także czując jego bliskość, kiedy otarł się o nią przy nakrywaniu do stołu.
– Shun! Też już wstałeś! – Julie znów do przesady uniosła swój głos. Niemalże krzycząc powitała ninję, który ni stąd, ni zowąd pojawił się w wejściu. U niego z kolei malowało się pełne wypoczęcie, dyscyplina i niedokładnie schowana irytacja w oczach, bacznie lustrujących Spectrę i Alice.
– Dzień dobry, Shun – rzekła mu nieśmiało Gehabich. Kazami jedynie skłonił się jej głową. Tak samo też uczynił w stosunku do Julie i Marucho, zaś Spectrę zignorował.
Phantom od razu zaczął się domyślać, o co mu chodzi.
Kiedy talerz z goframi położono już na stole, u Julie dało się usłyszeć nagłe pobudzenie żołądka. Zawstydziła się trochę swojego burczenia, ale że nie ona jedna była głodna, każdy potraktował to obojętnie i zaczął sobie nakładać puszyste wafle.
– Pachnie przepysznie – rzekł Spectra. Alice znów promiennie mu się uśmiechnęła.
Nie obeszło to uwadze Shuna.
– Nie powinniśmy zaczekać na Dana? – spytał Marucho.
– Och, pewnie jeszcze śpi! Jedzmy już! – Makimoto nie mogąc wytrzymać zaczęła swoją konsumpcję, kiwając głową z uznaniem dla smaku.
I tak każdy zaczął jeść zapomniawszy o Danie, który zresztą po niedługim czasie również zawitał w kuchni.
– Smacznego wszystkim – wymamrotał. Był strudzony i niewyspany z twarzy; potargane włosy opadały niechlujnie na czoło, że nawet założone gogle nie dały rady pomóc. Silnie obwiedzione oczodoły mieszały się z dużym smutkiem, który wpłynął na atmosferę panującą w pomieszczeniu. Wraz z jego przyjściem wszyscy nagle osowieli, bo przypomnieli sobie o jednej z nich, której życie jest zagrożone...
– Proszę, Dan, zjedz z nami. – Alice raptownie wstała od stołu i przysiadającemu się Danowi podsunęła talerz i gofry.
– Dziękuję, ale chyba nie mam apetytu – bąknął. Wówczas Dragonoid zeskoczył mu z ramienia i rzucił do niego z reprymendą:
– Musisz jeść, Danielu! Chyba chcesz mieć siłę, by uratować Runo?
W jednej chwili na stół wyskoczył bakugan Shuna i bakugan Marucho.

– Witaj, Drago! – przywitał go jako pierwszy Sharkyas – bakugan przypominający rekina. Ventus Spiti Samuraj Kazamiego kiwnął się do niego w szacunku.
– Dzień dobry, przyjaciele! – odpowiedział im, po czym znów odwrócił się do Dana.
Lecz Kuso zignorował jego słowa i tylko zwrócił się do Marucho z nadzieją w oczach:
– Udało ci się czegoś dowiedzieć przez noc?
– Emm, no więc… – jąkał się, nie wiedząc jak zacząć. – Pracowałem ze Spectrą i na podstawie składu atmosfery próbowaliśmy ustalić, dokąd  polecieli swoim statkiem. Badaliśmy ślady pozostawione przez ich statek w atmosferze ziemskiej, ale niestety przez burzę, która była w nocy nad Azją, szlak się urwał… Wiemy tylko tyle, że nie opuścili ziemi, oraz że nie ma ich w Japonii…
Dan niechętnie przyjmował te słowa to wiadomości. Zdecydowanie liczył, że usłyszy jakieś lepsze wieści – coś, co podniesie go na duchu.
– Tak czy inaczej musimy być zwarci i gotowi. Każdy z nas, bez wyjątku – wtrącił Spectra, a wówczas Alice drgnęła prawie niezauważalnie. Przecież ona od zawsze starała się unikać walki… – Bractwo trzeba zniszczyć, ale wpierw oczywiście trzeba się uzbroić… w bakugany… Część z nas ich nie posiada, a więc trzeba wyruszyć do Nowej Vestroii i…
– Kto ci dał prawo dowodzenia, co? – przerwał mu Dan.
– Słucham? – zapytał Phantom, mrugając oczami i niedowierzając własnym uszom. Nie wypowiadał się na temat planu chcąc osiągnąć przywództwo. Nie to mu było w głowie.
– Kierujesz się zemstą i wszystkie twoje poczynania sprowadzają się do jednego twojego pytania, które non stop masz w głowie: jakby tu pomścić Mirę? Chcesz planować wojnę między nimi, a życie Runo wisi tymczasem na włosku. Jeszcze wykorzystają to i wezmą ją jako zakładniczkę! Powinniśmy obmyślać plan,  jak potajemnie najpierw uwolnić ją, a dopiero potem bawić się z nimi w wojnę…! Ale nie-e, ty myślisz tylko o zemście! – krzyczał, podpierając się rękami o blat stołu. Spectra zaś zastygł w bezruchu. – Nawet czasem mam wątpliwości do tego, czy ty w ogóle stoisz po naszej stronie…!
– Że co?! – Tym razem Spectra wstał od stołu, a wraz z nim Alice, równie oburzona.
– Jak możesz tak mówić, Dan? On ocalił ci życie! Chce nam wszystkim pomóc, a jego plan równoważy się z twoim zamiarem ocalenia Runo! – rzuciła.
Wnet Shun wybuchł i naskoczył na nią:
– A ty po czyjej stronie stoisz?! – Zdenerwowany aż uderzył pięścią o powierzchnie stołu. – Gdyby ten obcy stał po naszej stronie mógł by się bardziej przydać już na początku! Dlaczego nie strzelił wpierw do statku Bractwa, a od razu wyskoczył z kokpitu i pozwolił potem, aby to oni zestrzelili jego, odbierając nam tym samym środek transportu między planetarny?
– Jak niby miał strzelać do statku, do którego wnoszona była Runo?! – odezwał się Marucho. On również postanowił bronić Spectrę. – Jeszcze by ją zranił! A my musimy udać się do Nowej Vestroii po bakugany, to obecnie najlepsze rozwiązanie! Runo nic nie zrobią, dopóki nie dostaną jej Tigrerry!
– A skąd ta pewność?! Może współpracujesz  z nimi jakoś?! – rzucił oskarżeniem Dan, na które Marucho, aż się zraził. – I mógł strzelać w silniki! Zdążyłby zanim Runo zostałaby zaniesiona do środka! Wiem, bo widziałem to wszystko w końcu!
– Nie widziałeś, bo zbierałeś się z ziemi, pobity przez dziewczynę od nich. – skwitował Spectra. – Wszystkim potrafisz wszystko wyrzucać, ale prawda jest taka, że największy błąd popełniłeś ty, bo gdybyś wziął Drago, mógłbyś ich powstrzymać!
W tym momencie Kuso poczuł, że już nie wytrzymuje i wysunął się do przodu z rękoma w geście ,,Zaraz cię uduszę!”. Każdy na kogoś naskakiwał: Dan na Spectrę, Alice na Dana, Shun na Alice, a Marucho na Shuna i tak w kółko zamieniając się. Jedynie Julie siedziała skulona i łapała się za głowę – nie mogła znieść tego gwaru kłótni i drużyny, która zamiast być jednością, podzieliła się na dwie… Ponieważ jej cierpliwość dobiegła ku końcowi, wzięła głęboki wdech i krzyknęła najgłośniej z nich wszystkich:
– ZAMKNIJCIE SIĘ WSZYSCY!!!
O dziwo poskutkowało, gdyż zrazu wszyscy umilkli, część z powrotem usiadła (jedynie Spectra i Dan wciąż stali) i można by rzec, że konflikt został zażegnany, choć tylko na zewnątrz…
– Jesteśmy drużyną, ludzie! Nie możemy tak sobie wypominać błędów, zwłaszcza nie takich, że ktoś czegoś nie zrobił, bo działa się akcja i działano instynktownie. Jeśli będziemy się kłócić zamiast trzymać się razem, niczego nie osiągniemy… Ani nie uratujemy Runo, ani nie zniszczymy Bractwa… – W jej głosie pobrzmiewał głęboki smutek.
– Ma rację – odezwał się Spectra, jako pierwszy. Dan zmrużył oczy, słysząc jak to Phantom pragnie znów zabłysnąć, jako najlepszy kandydat na lidera drużyny, chcąc jak najszybciej zażegnać konflikt wysuwając teatralnie rękę. – Musimy sobie nawzajem ufać. Również zależy mi na uratowaniu Runo, Dan. Musisz zrozumieć, że jeśli chcemy ją uratować to wpierw musimy zdobyć Tigrerrę, bez której nie przeprowadzą rytuału. A więc jak, zgoda? – spytał z czekając na uścisk wysuniętą dłonią.
Kuso zastanowił się przez chwilę. Czuł, że słowa Spectry osadzone są w prawdzie, oraz że jego rozwiązanie jest w tej chwili najlepszym. Mimo wszystko czuł też w sercu niepokój, iż powinien go mieć na oku.
– Zgoda – rzekł i uścisnął jego dłoń nad stołem. Nie chciał wypaść źle w oczach innych. Swoje przeczucia pozostawił dla siebie i Shuna, który okazał się być jego najwierniejszym przyjacielem.
Kazami oczywiście bardziej pobolewał nad faktem, że Alice stanęła za Spectrą murem, a gdy ten się godził z Danem, przesłodko się do niego zaczęła uśmiechać, kładąc mu rękę na ramieniu. Wręcz aż go kuło w środku.
Bakugany natomiast patrzyły na siebie z niepokojem i z martwieniem. Żaden nie raczył się odezwać ani podczas kłótni, ani teraz. W myślach rozważały pytania, w jakiż to sposób Bractwu udało się tak negatywnie wpłynąć na relacje między wojownikami...

_____________________________ 
NOTE: Rozdział miał być dłuższy, ale z racji, iż nie chciałam robić długiego odstępu czasowego, postanowiłam podzielić go na dwie części i każdej nadać osobny tytuł. Liczę, że ten niedługi wątek wam się spodobał. :)

14 komentarzy :

  1. Pierwsza :D
    No dobrze, no więc tak.
    Nie wiem czemu, ale mam takie dziwne przeczucie, że pomiędzy Spectrą a Alice coś się dzieje.
    Jakaś chemia, czy jak to się tam zwie.
    I Shun będzie z tego tytułu bardzo pokrzywdzony.
    I dlatego się smutam ;(
    No ale, zobaczy się.
    Julie wrzeszczy .
    Jakbym ja tam normalnie była xD
    No ale dziewczyna ma 100 % rację.
    Nie wolno na siebie krzyczeć !!
    Jak napisałaś o tych gofrach, to od razu ślinka mi zaczęła lecieć.
    Ach, gofry ...
    Marucho zakochany, Marucho zakochany xD
    Jak ja się cieszę :D
    Jestem strasznie happy !!!!!!! :D
    Czekam na NN z niecierpliwością !!!!
    (mam chyba naprawdę problemy psychiczne)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, nie masz. ^^ Może jedynie chorujesz na brak weny, co? U Ciebie ani widu, ani słuchu za nową notką, a ja czekam...
      Może pomiędzy nimi coś się dzieje, a może nie... Któż to wie... ^^ Postawa Alice względem niego wynika z tego, że Phantom chce jej szczerze pomóc, a ona czuje się zabłąkana, przez co głęboko wierzy, że on jej pomoże wyjść na prostą.
      Powiem Ci, że z jakichś dziwnych racji przyjemnie mi się opisuje zazdrość Shuna. Nie to, żebym go nie lubiła.
      Akurat sobie przyrządziłam gofry na śniadanie i stwierdziłam, że je sobie zamieszczę w opowiadaniu. ^^
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. Miałam właśnie Ci wyrzucać, ze rozdział bardzo krótki, ale ja właściwie cały czas dzielę moje rozdziały na kilka mniejszych, by potem nie robić dużych przerw, więc nie jestem zła xD
    Hohoho, ktoś tu jest zazdrosny o śliczną Alice ^w^ Ja tak kocham motywy walki między samcami o względy kobiety xD Liczę, że jeszcze rozbudujesz ten wątek.
    W nawet najlepszej drużynie zdarzają się kłótnie, co poradzić? Wierzę, że chłopcy schowają dumę do kieszeni, wezmą się w garść, no bo w końcu na szali waży się życie Runo.
    Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszystkie dziewczyny to lubią. :x Tak, tak mam zamiar jak najbardziej rozbudować ten wątek i też już mam zaplanowany koniec dla niego.
      Ano masz rację, co do drużyn. Tylko wiadomo, jak to czasem jest, kiedy pojawiają się dwa samce alfa. :p No i właśnie... życie Runo... Runo, za którą przepadam średnio... :x
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam również! :)

      Usuń
  3. W końcu napisałaś!
    Jak ja czekałam na kolejny rozdział!
    No i jest! Ech... ja i ta moja błyskotliwość xD
    Ale teraz coś na temat notki:
    Nie wiem czemu ale mnie też kręci taki zazdrosny Shun. Przynajmniej widać u niego jakieś uczucia, a nie tylko ta powalająca powaga i postawa: "Mam-serce-ze-stali-a-w-moich-żyłach-płynie-lód". Taaa... oglądam zdecydowanie za dużo Shaman Kinga -,-
    Ale mniejsza ^^
    Jak dla mnie rozdział nie był krótki, ale chyba mamy różną interpretacje słowa "długi", więc się nie czepiam ^^
    Czekam na drugą część!
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, w końcu napisałam... Niestety, moja wena wyparowała, muszę coś z tym zrobić, ale jak na razie nawet na to nie mam czasu. :p Przez to też rozdział krótki... Bo jest krótki, musisz tu przywyknąć do mojej interpretacji. ;x Przeważnie jeżeli dla kogoś tego typu notki są długie albo wystarczające, to znaczy, że treść nudzi.
      Czekam również na nowość u Ciebie. :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. JESTEEEEEM!!!! Kurde, ale się porobiło! Szczerze to liczyłam na jakąś bójkę między spectrą a danem xddd no ale każdy musiał zachować godność, pokazać się jak najlepiej i podać sobie ręke ;pp To takie trochę frustrujące jak Spectra obcierał się o Alice. Będzie coś więcej?:d Jak zawsze też ładnie napisane, opisy, dialogi <3 Tak wgl to zastanawia mnie ta miłość Marucho. Poznamy ją kiedyś?:D Fajnie, że chłopak sobie kogoś znalazł :D
    Pozdrawiaaam!! I przepraszam za tak spóźniony :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bójka między Spectrą, a Danem?:) Myślę, że już wystarczająco było w drugim sezonie. ;D Co do bójek to się nie martw - mnóstwo walk przed nami i wewnętrznych i zewnętrznych. Nie chcę Ci spoilerować więc Ci nie odpowiem na te pytania. I nie przejmuj się datą napisania przez Ciebie komentarza. :p Zobacz lepiej, jak ja późno Ci odpowiadam. ^^

      Usuń
  5. Layali, co z Tobą? ;< Właściwie jestem ostoją cierpliwości, ale za parę dni minie miesiąc od ostatniej notki, a w aktualnościach wisi złowieszcze zero procent ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ze mną w sumie wszystko w porządku. :) Przepraszam, że siedzę cicho, niestety brak weny mnie dopadł, a iż to ciężka choroba, nie wiem, kiedy coś napiszę. Zważywszy jednak, że widzę tu taką Ciebie zniecierpliwioną i wyczekującą, wezmę się wreszcie do roboty. Najwyższy czas coś napisać i... odświeżyć też wygląd bloga, może na jakieś takie bardziej zimowe kolory. :)
    Pozdrawiam i dziękuję!! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. *Pada śnieg, pada śnieg*
    Muszę to powiedzieć jako pierwsza: jaki zajebisty szablon! :D Śliczny! Bardzo zgrabne połączenie świąt z Bakugan :D Tylko koloru czcionki w komentarzach nie dobrze widać, ale poza tym jest pięknie ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. omg, jak to zrobiłaś, że postacie w nagłówku się zmieniają? *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze remont trwa i będę tutaj edytować dużo rzeczy. :) Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba. :D Zmieniające się postaci w nagłówku zawdzięczam gadżetowi o nazwie "Html/Java Script", dostępny w liście wigetów w edycji Układu bloga. Instrukcje i kod html wzięłam z tej strony:

      http://forum.blogowicz.info/topics106/blogger-zmieniajacy-sie-obrazek-w-naglowku-strony-vt4763.htm

      Jest tam dokładna instrukcja. Jeszcze będą inne obrazki w nagłówku, ale to za jakiś czas. Teraz nie mam kiedy je rysować i kolorować - w końcu trzeba dać wreszcie nowy rozdział. :)

      Usuń
    2. aaa... to taki gadżet... chciałabym powiedzieć, że kiedyś się przyda, ale niestety szablony na bloga pobieram gotowe xP
      Niemniej taki zmieniający się nagłówek robi wrażenie, tym bardziej, że sama dopieszczasz szablon od początku do końca ^^

      Usuń