4/04/2015

024. Triumf Ashcro


dedykacja dla Raylie & Mary


Spirit gnał przez las tak szybko, na ile pozwalało mu kuliste ciało. Tocząc się ze stromych pagórków, a także z trudem przeskakując kłody drzew lub wysokie głazy głęboko osadzone w ziemi, wspominał ostatnie wydarzenia z bólem w malutkim sercu. Biedny Shun, jego towarzyszysz, partner w  walce i przyjaciel został sam – zdany na okropny los, który raczył zakpić z nich obu. Wszak byli dobrymi istotami, walczącymi o dobro świata, dlaczego więc musieli tak skończyć? Dlaczego musieli się rozdzielić w pewnej chwili, gdy wróg leżał przez moment na ziemi; już zdawało się, że to jednak Shun wygra, lecz niespodziewanie Ashcro podniósł się, po czym kilkoma ciosami doprowadził Shuna do przegranej. Gdy szala gwałtownie przechylała się na stronę wroga, Spirit czmychnął z jego kieszeni i pod osłoną cienia oraz wysokiej trawy, umknął w las niepostrzeżenie. Tak trzeba było i tak chciał też Shun.
– Jeśli przegram z nim starcie, proszę, Spiricie, ucieknij – szepnął do niego Kazami, po tym jak zwinął się w kulkę, gdy cios cyklonu przebił jego klatkę.
– Shun, ja nie mogę cię zostawić... To nie honorowe! – zbuntował się na początku.
– Musisz! Nic po tu tobie, jeśli i ja padnę. Nie mogą dostać nas razem, to po pierwsze, a po drugie – urwał, patrząc kątem oka na zbliżającego się białowłosego przeciwnika – ktoś musi ostrzec resztę – powiedzieć im, co tu zaszło.
– Żal mi cię opuszczać, Shun – rzekł na koniec. Przyjaciel schował go do swojej kieszeni, gotując się do finałowej walki.
I chociaż bardzo pragnął towarzyszyć mu do końca, świadomość, że faktycznie bardziej przyda się jeśli opuści partnera i ruszy do Młodych Wojowników, przekonała go do swojej racji i dała siłę do działania. Teraz pędził przed siebie najszybciej jak mógł, walcząc z ziemską grawitacją i nieporęcznym wyglądem. Musiał czym prędzej dotrzeć do Dana – możliwe, że życie Shuna od tego zależało.


Pan klasnął parę razy w dłonie, dumnie witając powracającego łowcę.
– Brawo, jak zwykle nie zawodzisz – powiedział, zapraszając Ashcro gestem dłoni do środka monumentalnego budynku, który swą wielkością rzucał wyzwanie piorunom przybyłej burzy.
Kiedy znalazł się w ciepłym korytarzu, spowitym poniekąd mrokiem i gdzieniegdzie jedynie rozświetlanym przez wiszące przy ścianach pochodnie, ostrożnie zdjął z siebie nieprzytomnego Shuna i przekazał go Blake'owi, który w tej chwili posiadał silniejsze ramiona. Chrząknął, spluwając na podłogę krwią, kiedy awanturnik ciemności zdążył się już trochę odsunąć.
– Źle wyglądasz – stwierdził Alexander, obchodząc go i spoglądając na niego nieprzejednanym wzrokiem spod białej grzywki. Po cichu liczył w myślach odłamki siedzące w jego ramionach, nogach, torsie...
Ashcro wytarł podbródek z krwi dłonią.
– Skurwysyn nosi przy sobie mini-bomby.
– Masz jego bakugana? – zapytał Blake, trzymając Shuna i potrząsając nim nieco, licząc, że może prócz zielonej kulki wylecą też jakieś inne ciekawe błyskotki.
– Zwiał.
– To dupa. A wyglądasz faktycznie źle. Gorzej niż wtedy, kiedy stępiała ci szlifierka do noży, a wtedy wyglądasz jak...
– Morda – Ashcro przerwał mu. – Wyliżę się.
– Na pewno – zgodził się Pan. – Aczkolwiek to potrwa, a ja potrzebuję ciebie sprawnego szybciej. Bambi cię opatrzy... Bambi! – zawołał.
Blondynka wyszła z cienia i zbliżyła się płynnym, subtelnym krokiem. Razem z nią raczył zjawić się też Kyuzo, który zaraz oparł się o ścianę i cmoknął pod nosem, oceniając wygląd Ashcro:
– Wow...
– Cicho siedź – rzucił chłodno łowca, po czym wyciągnął z prawego barku uwłaczający, żelazny kawałek. Popatrzył jak Blake oddala się całkowicie i znika za rogiem. – Do czego mnie potrzebujesz? – spytał Pana, który wówczas stanął przed nim. Szybko jednak zszedł znów na bok, ustępując Bambi; kobieta natychmiast zaczęła badać powierzchownie ciało Ashcro. – Twoje włosy... – zauważył białą grzywkę.
– Właśnie. – Alexander przeczesał je dłonią, biorąc głęboki wdech. Wypuścił powietrze, przyciągając ręce do twarzy i napawając się ich zapachem - zapachem mocy. – Rytuał się udał, Ashcro. Mam całą moc Haosu... Jestem wreszcie czystym wojownikiem...
– Czy to znaczy, że... – Ashcro przełknął ślinę, stając się równocześnie niewrażliwym zupełnie na ból, podczas gdy Bambi sprawdzała jego żebra. – Teraz moja kolej?
–  Zgadza się. Pojmałeś Kazamiego, zasłużyłeś na to. – Jeszcze raz spojrzał na niego, jeżdżąc po nim wzrokiem od dołu do góry. – Poza tym... obiecałem ci to, czyż nie?
Raptem Ashcro przypomniał sobie tamten dzień.
Nieważne, który był to dzień tygodnia, miesiąc czy też rok; jaka była pogoda ani co nowo zwerbowani członkowie Bractwa mieli na sobie. Ważne, że cała szóstka stała w kole wokół rytualnego stołu i z zachłannością w oczach obserwowała unoszącą się czarną księgę. Na stole leżał młody Komba O'Charlie. Krzyczał i wierzgał niczym opętany, gdy zielone pioruny rozrywały mu skórę, a spuchnięte od nich mięśnie wyłaziły na wierzch, odrywając się od białych kości. Krew lała się dookoła, spływała ze stołu, plamiła posadzkę. Umierał, tak jak Burza Skyress nad nim. Sądzili, że wybraniec nie będzie potrzebny, a sam potężny bakugan Ventusa wystarczy.  Runy jednak okazały się być bezlitosne i niszcząc ciało Komby, żądając Kazamiego.
– Muszę mieć tę moc! – zawołał Ashcro. – Nie pozwolę jej przepaść!
Alexander bał się ryzykować, lecz pozwolił mu wystąpić i pochylić się nad stołem. Postanowili wykorzystać resztki Komby i Skyress, i przerzucić tyle uzyskanej mocy Ventusa do Ashcro, ile się tylko da. A nóż proces powiedzie się na końcu i będą mieli swojego pierwszego Czystego Wojownika. Alexander nie mógł też odmówić komuś tak bardzo na to napalonemu i gotowemu zaryzykować własnym życiem, by spróbować jako pierwszy.
Ashcro do Bractwa dołączył jako ostatni. Co ciekawsze, nikt z Bractwa go nie chciał i planowali zabić go, gdyż jako odrzucony kandydat nie mógł paradować dalej po świecie z wiedzą, iż takowa organizacja po kryjomu powstaje. Odrzucili go dlatego, że był zbyt zdeterminowany i zbyt chętny do tego, aby dojść. To było podejrzane – nikt normalny czy też zły nie przystawał na srogie warunki Bractwa tak gorliwie i bez oporu, jak on – wszak trzeba było wyrzec się wszystkiego. Ashcro nie był kimś, kto błąkał się po ulicy – posiadał dom, wielką willę odziedziczoną po ojcu, przyjaciół na wyciągnięcie ręki, a dziewczyny uganiały się za nim jak szalone. Żyjący jeszcze ojciec na jego życzenie sprowadził najlepszych wojowników ze wszystkich stron świata, aby zaczęli go szkolić w walce wręcz i w walce Bakugan. Wszystkich tych mistrzów Ashcro zabił z zimną krwią, dowiedziawszy się, że niejaki Shun Kazami wyprzedził go i przeszedł pomyślnie test u Oberon, nie wiedząc nawet o istnieniu takowej strażniczki Ventusa. Po raz pierwszy nie zdobył czegoś, czego chciał – ogromnie wręcz pragnął i był gotów oddać za to wszystko. Odkąd tylko sięgał pamięcią, marzyła mu się sława bycia najlepszym wojownikiem Ventusa –  jego wyjątkowy i niespotykany nigdzie indziej bakugan Serpentar zaszczepił u niego tę wizję. Powód, dla którego Alexander postanowił dać mu szansę i przyjąć go na staż do Bractwa, był również Serpentar.
Bakugan był silny, posiadał ogromne pokłady energii i mocy, i tylko Ashcro udało się go okiełznać. Smok o orientalnym motywie był mu wierny i lojalny, chociaż czasem wydawać by się mogło, że to Ashcro usługuje jemu, a nie na odwrót. Jedno było pewne – oboje żarliwie pragnęli jednego, nieskończonej mocy Ventusa. Dostrzegając tę żądzę, Alexander postanowił go przetestować.
Wpierw rozkazał pojmać Kombę i wszystkie silne bakugany Ventusa zamieszkujące Nową Vestroię. Ashcro wykonał zadanie jednego dnia, późnym wieczorem zjawił się w klasycystycznym pałacu. Jeszcze tego samego dnia Alexander dał mu następne zadanie – tym razem miał schwytać Skyress, która jako królowa na emeryturze szybuje dniem i nocą wysoko po niebie, niedostępna dla nikogo; dopiero atak na jej krewnych miał sprowadzić ją na dół.
Zdeterminowany do działania Ashcro znów udał się do Nowej Vestroi i gdy tylko znalazł Skyress, wyzwał ją na pojedynek. Ptaszyna jednak świadoma swego wieku oraz tego, co też przybyły wojownik wcześniej uczynił, wolała spróbować uciec do Shuna. Nie zdołała, bo Serpentar zdążył pochwycić ją w swoje szpony i zadusić do nieprzytomności.
Kiedy Ashcro znów powrócił do pałacu, Alexander nie miał już wątpliwości ani podejrzeń co do jego intencji.
I tak o to podczas tego pewnego rytuału, przewrócił czarne strony księgi na te, gdzie płonęły złote napisy o przeklętej treści. Zaczął wypowiadać słowa półszeptem, gestykulując przy tym. Ashcro cierpliwie czekał na efekty. Był zanurzony w zielonej aurze rozchodzącej się nad stołem i bijącej od targanego konwulsjami ciała Komby i Skyress.
Wreszcie nadszedł ten moment, w którym Komba całkowicie zaczął się palić, a skóra odwijać się i odchodzić zwęglona. Płomienie pożerały go od wewnątrz, a smród przeżartych, spalonych wnętrzności dusił płuca i mdlił żołądek. Po chwili ból zaatakował ciało Ashcro, niby piorunami miotając w jego kończyny, paraliżując mięśnie i sprawiając, że pomimo siarczystego, okropnego cierpienia, nie potrafił ruszyć się z miejsca. Zmuszony, ale i zdeterminowany by trwać dalej przy stole pochylony, podniósł swój pełen zawiści wzrok na Skyress.
"Ta moc będzie moja!"
Pod sobą miał już truchło nieżywego Komby. Cała jego energia życiowa przeszła na Ashcro i dodała mu siły, a także większego zapału. Ból nie był już taki silny, nie rozrywał mu już mięśni ani nie łamał kości w imaginacjach zwariowanej psychiki. Zacisnął palce mocniej na stole, obserwując dalej kręcącą się przed nim kulkę. Skyress nie miała siły krzyczeć; można powiedzieć, iż potęga bólu złamała jej krtań i duszę, sprawiając, że wpadła w trans jak ci przestępcy uwięzieni na krześle elektrycznym podczas swojej egzekucji.
Niestety księga rządziła się swoimi prawami i nie zaakceptowała ofiary z Komby. Jakby w zemście za niespełnienie jej zapisanych, lecz de facto zaszyfrowanych żądań, zaczęła atakować bielą włosy Ashcro, dodatkowo świadcząc, że zaraz go zabije wywołaniem u niego wewnętrznego krwotoku. Kiedy tylko Alexander zobaczył, że krew zaczyna lecieć z nosa osiwiałego wojownika, a także z jego ust i oczu, postanowił natychmiast przerwać rytuał. I zrobił to, pomimo protestów Ashcro, który gotów był ryzykować.
Fizyczna część ciała Skyress obumarła, lecz cząstki jej duszy, energii życiowej, udało się uratować i przy pomocy odpowiednich zaklęć zamknąć w komorze. Ashcro zaś kosztem włosów zapewnił sobie miejsce w Bractwie na stałe; otrzymał pozycje i tytuł "łowcy", pokój, oraz nowe ubranie ze specjalną, symboliczną przepaską na ramię.
Od tamtego czasu jeszcze bardziej przeklinał Oberon za to, że nie wybrała jego zamiast Shuna na powiernika, bowiem teraz byłby już nadczłowiekiem kompletnym. Nadczłowiekiem, bo jednak zyskał pewne nowe zdolności, które pozwalały mu wpływać na wiatr. Ponieważ jednak rytuał nie skończył się w pełni z sukcesem, a Ashcro omal nie umarł, żywioł ten nie zawsze chciał się go słychać. Bywały takie sytuacje, w których wojownik chciał wyrzucić kogoś wysoko w powietrze, tak wysoko, by sięgnął chmur, a potem spadł i z impetem roztrzaskał się o ziemię, to niestety – wszystkie próby kończyły się ośmieszającą porażką na oczach Blake'a, który stał się jego najwierniejszym kompanem. Nie było chwili, w której Blake zechciał go odstąpić, a nawet jeśli tak zrobił to szybko wracał, chcąc dalej dotrzymywać mu towarzystwa. Jak twierdził "przebywanie z wybuchowym Ashcro jest lepsze od podglądania wymiotującej Bambi, która dopiero co wróciła z randki z Marucho ".
Całe szczęście wiatr zechciał być mu w miarę posłuszny podczas walki z Kazamim. Ashcro podejrzewał, że na kontrolę Ventusa muszą mieć wpływ emocje – za każdym razem, kiedy się w nim gotowało, był zdolniejszy w tej dziedzinie.
Alexander klasnął w dłonie, wielce zadowolony.
– No, to do roboty. Czas rozmrozić esencję Skyress. – Spojrzał na Kyuzo. – Przygotuj stół.
– Aye, aye... – mruknął wojownik Subterry, niechętnie oderwał się od ściany.


Zdenerwowany Dan walnął pięścią w stół.
– I co teraz? – zapytał, ściągając swój wzrok z monitora na Marucho i szukając odpowiedzi na jego twarzy.
– N-nie wiem – mruknął równie zły. – Nie sądziłem, że Bractwo może mieć dostęp do takich rzeczy.
Fakt. Nikt się nie spodziewał, że owa organizacja jakimś cudem posiada dostęp do wszelkich satelit i sieci, dzięki czemu mogą czyścić je na bieżąco z wszelkich śladów po ich działaniach. Sam Marucho, zasłużony wojownik, którego świat zna z jego zasług, musiał prosić się długo władz o dostęp do tak tajnych danych, tłumacząc, że chodzi tu o bezpieczeństwo świata. Żadne jednak światowe organizacje strzegące Ziemi przed złem nie słyszały o czymś takich jak Bractwo Prawdziwe, co tylko bardziej zmartwiło Młodych Wojowników. Wszystko wskazywało na to, że ta drużyna przestępców porywających baku-wojowników i ich bakugany nie skończy na samym Danie i jego kumplach, i wyjdzie z cienia kryjówki, chcąc pokazać światu, co potrafi...
– Cała baza została wyczyszczona? – Spectra zbliżył się do stołu, nad którym zawieszony był wielki ekran, a na nim migała smutna informacja z napisem "nic nie znaleziono". – Macie beznadziejne zabezpieczenia. Wstyd dla waszej władzy.
– Niechętnie się z tobą zgodzę – wycedził Dan. – No szlag by to trafił...! Jesteśmy w punkcie wyjścia? Jak mamy ich dorwać? Runo nas potrzebuje!
– Co z tym komunikatorem? – przypomniał Spectra, zerkając na Marucho, który był w posiadaniu poruszonego urządzenia.
– Jeszcze go nie badałem – zaczął blondyn. – Próbowałem, ale to jakaś dziwna technologia jest.
– Czemu więc mi go nie dasz i nie zapytasz mnie? Może umiałbym pomóc? – dziwił się Vestalianin. – Nawet Alice wie sporo o różnych technologiach, dziadek ją uczył.
– Tak, zgadza się, ale dla mnie to wygląda na gundaliańskie urządzenie, dlatego też zaprosiłem kogoś do nas...
– Kogo? – rzucił Kuso.
Marucho uśmiechnął się.
– Naszego dobrego przyjaciela, Rena.

 __________________________________________
Rozdział sprawdzała Mary - dziękuję!
note: Wow, taka przerwa. xD Normalnie zapomniałam, co tu się dzieje.

37 komentarzy :

  1. Świetny rozdział, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Postaram się dać go w pierwszym tygodniu czerwca.

      Usuń
  2. Rozdział świetny;) Piszę szybko bo bateria mi zaraz padnie w telefonie.
    Shun w momencie gdy przegrywał tę walkę,poprosił Spirita by uciekł i powiadomił resztę o tym co się stało.
    Powrót Ashcro do Bractwa. Alexander go pochwalił i zawołał Bambi by się zajęła jego ranami. Ciekawa historia na temat Ashcro i jak dołączył do Bractwa. Wspomnienie rytuału z Kombą i Skyress(czyli moje przypuszczenie że skoro Skyress nie żyje jak wspominał Shun w myślach kilka rozdziałów wcześniej, to prawdopodobnie musi być w rękach Bractwa, jednak się potwierdziło). Teraz już wiem co się stało ze Skyress i skąd się wzięła moc kontrolowania wiatru przez Ashcro. Zastanawiam się jaki kolor włosów miał przed rytuałem. Alexander w samą porę przerwał ten rytuał bo byłoby po Ashcro, a tego by nie chciał. Czyli rytuał z Runo się powiódł bo Pan posiada moc Haosu. Ciekawe co dalej z nią będzie(z Runo rzecz jasna). Teraz będą kontynuować przerwany rytuał, bo mają teraz Shuna(trochę mi się smutno zrobiło - mniejsza z tym i do rzeczy).
    Wojownicy stoją w miejscu po tym jak niczego nie znaleźli w bazie i Bractwo wyczyściło z satelit i sieci wszystkie ślady po ich działaniach. Wyłapałam parę błędów(po pierwsze: jeśli są wyłapane to nie musisz poprawiać, a po drugie - poprawisz tylko te, z którymi się zgodzisz):
    Powód, dla którego Alexander postanowił dać mu szansę i przyjąć go na staż do Bractwa, był również Serpentar." Powodem.
    "Ponieważ jednak rytuał nie skończył się w pełni z sukcesem, a Ashcro omal nie umarł, żywioł ten nie zawsze chciał się go słychać." słuchać.
    "Żadne jednak światowe organizacje strzegące Ziemi przed złem nie słyszały o czymś takich jak Bractwo Prawdziwe, co tylko bardziej zmartwiło Młodych Wojowników. " Czymś takim.
    "Ashcro zaś kosztem włosów zapewnił sobie miejsce w Bractwie na stałe; otrzymał pozycje i tytuł "łowcy", pokój, oraz nowe ubranie ze specjalną, symboliczną przepaską na ramię." Brakuje ogonka w słowie 'pozycję'. To chyba tyle. Życzę weny, pozdrawiam serdecznie i czekam cierpliwie na następny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta krótka historia Ashcro pojawiła sie nie bez powodu. Planuję pokrótce przybliżyć Wam bardziej każdego wojownika z Bractwa, a że Ashcro najlepiej się przyjął i akurat był "pod ręką" poszedł zamiast Blake'a na pierwszy ogień (bo to Blake miał być pierwszy). Ano, babcia Skyress skończyła marnie. Podobnie jak Komba, Baron, Mira itd...
      Ashcro jest Japończykiem, obstawiam więc, że miał czarne. :p Już nie chciałam tak zdradzać takich jego szczegółów, gdyż naszła mnie w trakcie myśl "a, to oczywiste chyba będzie, a jak nie, to niech to pozostanie dla ich wyobraźni". Teraz ma białe i to się liczy. xD
      Zgadza się, Olek oficjalnie jest panem Haosu, na pewno zna przez to jakieś ciekawe sztuczki i może zechce niedługo się nimi popisać - kto wie. A Runo... Runo pewnie nie żyje. :p
      O, troszeczkę się smutno zrobiło na wiadomość, jaki los czeka Shuna?^^
      Co do błędów - masz rację i już je poprawiam. :) Dziękuję za wyłapanie, za przeczytanie i za opinię, że rozdział jest "świetny". ^^"
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. O, to fajnie. Przynajmniej dowiemy się czegoś więcej o członkach Bractwa:) No tak, w sumie racja. Jestem ciekawa tych jego sztuczek. Tak, troszeczkę.^^ Wolę się czasem upewnić czy będzie ok, bo czasem mam tendencję do szybkiego komentowania - to dlatego że moja 'kochana siostra' się złości,że za długo siedzę na necie. Ech-,- To drobiazg *rumieni się* Zawsze znajdę czas pomimo tego że mam matury. No bo jest świetny - jak cały twój blog.^^ Miło coś takiego od ciebie usłyszeć:*
      Dziękuję ci bardzo i również cię pozdrawiam;)

      Usuń
    3. Znalazłam jeszcze mały błąd: "Biedny Shun, jego towarzyszysz, partner w walce i przyjaciel został sam – zdany na okropny los, który raczył zakpić z nich obu." Towarzysz. Ech,ta skleroza...

      Usuń
  3. Wowowwowow....W 2 dni przeczytałam WSZYSTKIE rozdziały!! Twoje opowiadanie jest wspaniałe, podziwiam to jak połączyłaś kilka wątków i świetnie ukazałaś relacje i uczucia bohaterów. Oby tak dalej, powodzenia ;)
    PS. Oby Shun przeżył i Alice mu wybaczyła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! ^^
      Postaram się nie zawieźć.

      Usuń
  4. To jest tak BOSKIE że aż nie wiem co napisać...
    Współczuję Ashcro. Czuł tyle bólu. Tak cierpiał. Ja bym nie chciała mieć takich katuszy choćby mi nawet obiecano moce wszystkich sześciu domen. Ale na serio. GENIALNIE to opisałaś. Naprawdę. W ogóle to całe to opowiadanie jest wspaniałe. Czytałam je niezliczona ilość razy i za każdym razem dziwiłam się dlaczego ono jest tu a nie w księgarni jako książka. Gdyby nie fakt że w tym kraju literatura staje się coraz mniej ważna(ci nasi politycy myślą wciąż tylko o sobie i tych swoich ciepłych posadkach w sejmie i rządzie) to poruszyłabym niebo, ziemię i całą galaktykę żeby tylko to opowiadanie zostało wydane. No, ale Ashcro posiadzie w końcu tę pożądaną przez siebie moc. Szkoda tylko biednej Skyress:'(. No, ale w sumie co ja się dziwię takie życie. Oby Shun przeżył. Błagam niech Shun przeżyje. Ta historia nie może się skończyć bez niego. No i bez Runo także. Wojownicy muszą być razem! Wczoraj, dzisiaj i na zawsze! A tak w ogóle to super szablon(lub tło jak kto woli). Psuje do tego opowiadania jak nic. A jak już zaczęłam o tle do bloga. Jak zrobiłaś że to tło nie powtarza się? Bo czasami jak ktoś na bloga wrzuca swoje tło to efekt nie jest za ładny. Tak jak na przykład na asku. Ktoś daje tło i mu się ten obrazek ciągle powtarza(wiem że trochę trudne jest do zrozumienia to co tu napisałam, więc z góry przepraszam za słabe przedstawienie sytuacji). Zdradzisz jak zrobiłaś że obraz w tle jest jeden duży? Ren pomoże Wojownikom O.O. Fajnie że go dodałaś:). No nic to ja się żegnam i życzę DUŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻOOOOOOOOOOOOOOOOO WENY:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, Ty mi tu weny życzysz na dalsze pisanie, a ja tu planuję iść do Ciebie i przeczytać Twoją baku historię. Teraz wreszcie powinnam mieć czas na czytanie innych. Ostatnio jedyne co czytałam to książki z historią sztuki i inne takie do egzaminów. Jeny... nareszcie mogę czytać coś luźnego. xD
      Fajnie, że Cię zatkało.Tak, to fajna reakcja, że nie wiedziałaś co napisać, bo to aż tak "boskie".
      Tak to już bywa, że ludzi są różni, charaktery inne itd. Ty byś nie chciała, a taki Ashcro bardzo chętnie pocierpi za moc wiatru :p
      Hehe, to opowiadanie niestety zostanie opowiadaniem na blogu, gdyż nie mam praw, by zarabiać na tym, co nosi w sobie chronione logo "Bakugan". :p Ale miło mi, że tak mówisz. ^^ To naprawdę cudne uczucie wiedzieć, że komuś tak bardzo moje teksty się podobają i ma dla kogo pisać. Na pewno nigdy o tym nie zapomnę.
      "Takie życie" mówisz?xD Tylko wojownicy się liczą?:D No, to na pewno kolorowa i epicka wizja, w której zjednoczeni znów Młodzi Wojownicy stają razem do walki i zwyciężają, a cała historia kończy się niekwestionowanym happy endem. Ale czy happy endy nie stały się przereklamowane?;D Zobaczymy, zobaczymy jak to będzie. Będę mieć Twoją prośbę na uwagę, ale jeśli najdzie mnie kaprys, żeby wywołać burze emocji, mogę pozwolić sobie jej nie spełnić. ;x

      Co do tego tła, skumałam, spokojnie. Chodzi o kafelkowanie, że tło się powtarza. Nie wiem, czy już do tego doszłaś, wszak minął ponad miesiąc, ale jak nie to tłumaczę: zarówno na blogu, jak i na asku szukasz opcji z "kafelkowaniem" - odznaczasz to i tło się nie powtarza. Na asku dobrze jest mieć duży obrazek, by pokrył całe tło i nigdzie nie pozostawił pustego pola. Na blogu zaś możesz dać opcję, by obrazek został zaczepiony, jak u mnie, czyli stanowił element, który stoi w miejscu, a posty przewijają się do góry wraz z ruszaniem rolką od myszy.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój Boże rozdział!!!!!!!!!!!^^ kobieto kocham cię za to!
    Shun:Troche szacunku do ludzi-,-*łapie i powstrzymuje ją przed rzuceniem się na ciebie*
    Cudo! Aschro to ma parcie na szkło XD Wszystko byle zostać najlepszym wojownikiem Ventusa, No ale to się już robi chorobliwe i pomimo tego że bardzo go kocham... Zresztą tak jak Oleczka^^(W sumie to w klasie mam jednego Olka... Hym....) ale jednak są jakieś granice! Porwanie Runo Okej... Zabicie parunastu ludzi i bakuganów przeżyje, ale ze smutkiem, nawet porwanie Shuna!
    Shun:Ej!
    Ale zabicia mojej pięknej, mądrej i cudownej Skyress nie daruje i oficjalnie przestaje lubić bractwo! Amen. I niech Ren rozpracuje to badziewie, żeby bractwu było łyso!
    Shun:*załamany* To może ja przetłumaczę rozdział jej się bardzo podobał i bardzo długo go wyczekiwała, ale jednak uśmiercilaś jej ukochanego bakugana[w boleśniejszy sposób, od poprzedniej oficjalnej wersji] Wiec przeżywa traumę...
    Nom... A tak na marginesie jestem ciekawa min wojowników jak się dowiedzą, że porwali Shuna... To będzie genialne XD
    Na koniec z okazji Wielkanocy, chciałam życzyć ci dużo weny, szcześcia, weny, zdrowia, weny, miłości, weny, chęci do pisania i weny^^

    OdpowiedzUsuń
  7. (Drugi raz, bo za pierwszym coś mi się zkaszaniło. -.-)
    Czyli Spirit uciekł na polecenie Shuna. Jedna kwestia jasna...
    Airzel: Z góry ten „ninja” nastawił się na przegraną? No genialne podejście.
    Ile może zająć zielonej kulce...ee...dokulanie się do bazy? Hm. Ashcruś nieprzytomnego Shuna niósł (ojej, nie zgadłam, że z wiatrem będzie kombinował)... Czyli go ogłuszył, czy Pan Gbur odpłynął z wysiłku?
    Airzel: Też pytanie. To oczywiste, że Kazami sam wymiękł.
    Stoica: Bo to podrzędny cienias jest.
    A wycierając rąsią, to sobie Ashcro tylko bardziej nie rozmazał tej krwi po brodzie? Ranyy. Co to było z tą stępiałą szlifierką? XD Niedobry Ventus. Nie dał dokończyć Blakiemu. Blakiee, opowiedz! Ee, rudzielce też by chętnie posłuchały. XD
    Eris: Aye!
    Stoica: No. Pośmiałbym się
    Widać u Ashcrunia jakiś szacunek do Kyuzo. Do niego to w miarę neutralne „Cicho siedź.”, a do Blakiego to już „Morda.”
    Eris: On nie ma mordy... Ładnie tak mówić do...kompana?
    A Oluś to nie miał już wcześniej białej grzyweczki? Coś było, że ją odgarniał jak się z Maurusią zabawiał. Czy teraz cały...osiwiał? XD Już chce Olek „rozmrażać” energię Skyress? Nie mógłby dać biednemu Ashcro dojść nieco do siebie? Oj, poskąpiłaś opisu badania i opatrywania, ty niedobrzyzno.
    Airzel: Już ja wiem, o co ci chodzi. Chciałabyś „zobaczyć” Ashcro w samych gaciach.
    Moożee... :x Yay! Jest coś z przeszłości Pana Wiatru! Huhu. Nadziany, panny się za nim uganiały, szkolony w walce przez mistrzów z całego świata... Hm. No, mnie w sumie też ciekawi, jaki miał wcześniej kolor kłaków. Ech. Szkoda, że tak mało z tej przeszłości. Czekaj, to przed otrzymaniem tej odrobiny Skyress nie miał takiej kontroli nad swoją domeną?
    Airzel: *prycha* I to ma być prawdziwa moc? Podarowana? Jakie to osiągnięcie? Zwyczajne pójście na łatwiznę. Ja to sam do tego dochodziłem.
    Oj, nie prychaj. Może potem w kontrolowanie tego wkładał dużo wysiłku, co? Hee? Nie szło Ashcrusiowi z wystrzeliwaniem ludziów w powietrze? Czyli jak się próby kończyły?
    Stoica: To mieli chyba szczęście. Wkurzonemu Airzelkowi zdarza się kogoś wystrzelić. Choć nie na jakieś powalające wysokości.
    PS. Zaglądałaś może, co tam jeszcze dopisałam na gg? Uch. I kolejne świąteczne obżarstwo za mną. Ciocia to tyle zawsze gotuje, że chyba i mały oddział armii by się najadł. XD Taki jak ten mój Oddział Specjalnej Troski *ignoruje ich pomruki niezadowolenia z takiej nazwy* Już tracę nadzieję, że zwyczaj oblewania się wodą powróci.
    Stoica: Jeszcze jest Lany Poniedziałek! *oblewa Bambi, Kyuzo, Alexandra i Blake’a wodą z dużego wiadra; Ashcrusiowi rzuca tylko balonem w twarz* Doceń, Zefirku kochany, że nie moczę ci bandaży. *szczerzy się* I waszej tradycji stało się zadość! Spadam. Muszę jeszcze parę osób oblać na dobranoc. Papatki! *wypada, śmiejąc się wariacko*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może "nastawił" to niekoniecznie dobre słowo. :x Ja bym bardziej określiła postępowanie Shuna, jako dmuchanie na zapas, żeby się potem niepotrzebnie nie sparzyć.
      Przypuszczam, że podróż Spirita może trochę potrwać. xD Może trochę Ashcro się rozmazał, ale czy to tam ma jakieś znaczenie? I tak, i tak by się nie wyczyścił, bo potrzebny mu do tego porządny prysznic. :p
      Blake: Jeśli chodzi o szlifierkę... Kiedyś o tym opowiem, ale to wtedy, gdy będę mieć pewność, że Ashcro mnie nie potnie.
      Ashcro owszem, darzy Kyuzo większym szacunkiem niż Blake'a, bo to dosyć podobny charakter jest. :p Ech, chciałabym już napisać jakąś walkę Kyuzo z którymś z Wojowników... pokazać, co potrafi i jaki jest.
      O Ashcro jeszcze będzie nie raz. :) Jeszcze poznasz trochę więcej jego historii.
      Tak, Mary, czytam wszystko, co mi wyślesz na gg, tylko nei zawsze mam czas odpowiedzieć. :p

      Usuń
    2. Airzel:Jaasne. Poddał się i tyle. Oferma.
      Dalej ubolewam nad brakiem opisu opatrywania. I że kroplóweczki z krwią dla Ashcrusia nie ma. Ani tabliczki czekolady w ramach posiłku regeneracyjnego (jak po oddaniu krwi na przykład). Nie kupuję tego, że zbyt wiele realizmu w świecie z anime żądam. :-x Nie po dwudziestym rozdziale. To jeden z moich ulubionych. Ubóstwiam ten opis rytuału. Jak kochany Kyuziaczek uwijał się przy Runo, zmieniając kroplóweczki, żeby się biedaczka nie odwodniła, włożył jej rurkę do buźki, by się własną krwią nie zachłysnęła i na koniec podpiął woreczek z krwią. No "ochałam" i "achałam" przy tym równo. Takie realistyczne to dla mnie było.
      No w sumie nieważne, że sobie Ashcro rozmazał krew po buźce. I tak jest seksowny. XD
      Eris: Może nawet ubabrany krwią jeszcze bardziej... Ee. *rumieni się* Zapomnijcie o tym! Hm. Z tym co marudzisz o to opatrywanie. Zgadzam się z mistrzem. Chcesz Ashcrusia w samych gatkach. Nie zaprzeczyłaś! Oj, Blakiee. Opowiedz teraz o szlifierce. Tego...przy mnie Ashcro cię nie potnie. Bo nie tylko siebie mogę ochraniać swoją zdolnością. Daję radę przenieść to i na osobę obok...
      Wiesz... Ostatnio zauważyłam (już po tym nieszczęsnym betowaniu tego rozdziału; chyba z pośpiechu tyle błędów przeoczyłam , nie chcąc opóźniać ci publikacji), że się nieco poprawiłam. I to wykorzystałam. Jeszcze raz sprawdziłam wszystkie rozdziały. I jest korzyść dla Kyuziaczka. ^^ Po tym wczytywaniu się mogę więcej o nim powiedzieć. Jest poważny, opanowany. Nieco...do Airzela podobny. Z tym jak Blake'a za zabawę "jedzeniem" skarcił (Airzel czasem Stoikę karcił). Jakby nie tolerował takich dziecinnych zachowań. Wydaje mi się na ten moment najbardziej dojrzały z Bractwa. Próbuję jeszcze rozgryźć to jego chowanie rąk do kieszeni. Czy to wyraz jakiejś...nie wiem...obojętności? Czy może chce sprawiać wrażenie wyluzowanego? Heh. Na co mnie bierze... XD Analizowanie postawy Kyuzo. I już go lubię. ^^

      Usuń
  8. W końcu napisała!

    I w końcu ja piszę komentarz.

    Myślałam, że coś się stało.
    Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że napisałaś kolejny rozdział!
    Byłam bardzo ciekawa, jak się to wszystko skończy.
    Chociaż tego akurat można było się domyślić.
    Mój biedny, kochany, dzielny i mega przystojny Shun wpadł w ogromne kłopoty.
    Ach...
    Niech tylko przeżyje!
    Możesz zrobić z nim wszystko co chce- tortury, głodzenie i tego typu sprawy, ale niech przeżyje!
    S: Wielkie dzięki, że jednak chcesz, abym żył -.-
    Zawsze tego chcę, ale porządne lanie ci się przyda.
    S: Bo właśnie tego brakuje mi w życiu najbardziej. -.-

    No cóż, Shun po przeczytaniu moich notatek jest jakiś markotny.
    Ciekawe czemu?
    Nie ważne.
    Biedny Komba :(
    Tak brutalnie zginął, a jeszcze był dzieckiem.
    Z mega wkurzającym bakuganem, jednak polubiłam chłopaka.
    I mojaa biedna Skyress.
    A Aschro ma jakieś poważne problemy i powinien się nad tym zastanowić.
    Chęć posiadania takiej mocy może mu jeszcze bardziej w głowie poprzewracać.
    Nie to, że go obrażam.
    Mam nadzieję, że nie przyjdzie do mnie do domu i mnie nie zadźga O.O
    Alexander ma tą jakąś całą moc.
    Został w końcu tym jakimś "czystym wojownikiem".
    Nie no, cieszę się razem z nim, że jest silniejszy i w ogóle, ale co do cholery jest z Runo!?
    Skoro tak dużo wojowników zginęło w czasie tego rytuału, to ona...
    W końcu Mira to też była świetna wojowniczka...
    Na pewno przeżyje.
    Ale jeśli by się okazało, że nie...
    Nieciekawy los przed Alexandrem.
    Dan- tylko nie chyb.
    Wygląda na to, że pojawi się Ren *.*
    Buziaka ma ode mnie :*

    To chyba wszystko.
    A tak w ogóle to ciekawe jak zareagują Wojownicy, gdy dowiedzą się o Shunie.
    I co zrobi Alice.
    Tyle pytań, tyle pytań i zero odpowiedzi :(
    No dobra.
    Książka z biologii patrzy na mnie błagalnie.
    Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że nie będziemy musieli tak długo czekać jak teraz.
    Robi się coraz ciekawiej *.*
    Weny kochana, weny.
    Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Siemka! Chciałam cię poinformować że nominowałam cię do Liebster Award! Wejdź na mojego bloga. tam wszystko jest. http://nina-kuso-bakugan-inna-historia.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, nie mam czasu na zabawy w liebster-award.

      Usuń
  10. Ach jeny... Czytam każdy komentarz i na pewno Wam wszystkim odpiszę, ale musicie uzbroić się w cierpliwość. Przyrzekam, że to ostatni raz, kiedy każę Wam czekać na jakieś znaki życia z mojej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co z tymi obietnicami? Że poodpisujesz wszystkim i nie każesz więcej tyle czekać na odzew. Zależy Ci jeszcze?

      Usuń
    2. A gdzie Ci nie odpisałam, anonimie? Swoją drogą ciekawe, że tak Cię interesują odpowiedzi na komentarze czytelników, którzy piszą z grubsza zawsze to samo: fajny rozdział, podobało mi się to i to,a tutaj masz błąd. Ó.o

      Usuń
    3. A. I de facto po złożeniu tego komentarza zaczęłam ludziom odpisywać. Proszę mi nie robić o to wjazdów

      Usuń
  11. Od czasu kiedy wstawiłaś ten wpis wchodzę co drugi dzień i nie mogę się doczekać następnego rozdziału T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pocieszy Cię pewnie fakt, że wracam do pisania. ;)

      Usuń
  12. Siema Layali!
    Jakby co jestem wierną czytelniczka Twojego bloga, ale nie mam zwyczaju komentować, więc po prostu tego nie robię. Lecz pamiętaj, że każdy Twój wpis czytam! No więc, strasznie podoba mi się Twój blog i w ogóle on jest super itp. I jakbyś miała czas to wiesz mogłabyś wpaść na mojego blog flowerbloomingatnigh.blog.pl. Też jest on o tematyce bakugan, ale nie mam dużo czytelników i jeśli mój blog by ci się spodobał to mogłabyś go polecić, jednak jak dla mnie te moje bzdety które piszę nawet nie mogłyby być porównywalne z twoimi rozdziałami. No i wiesz nie zmuszam Cię żebyś na niego wchodziła. A podsumowując Twoje rozdziały i ogólnie Twój cały blog jest ZARĄBISTY! Pozdrawiam.
    Do zobaczonka 8-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaa... ok. Nie lubię takich zagrywek. Strasznie. Jak ja mam wierzyć, że jesteś wierną czytelniczką, skoro w tym komentarzu ograniczyłaś się do określeń względem mojego bloga jako "zarąbisty", a całą resztę przeznaczyłaś na reklamę swojego. I takim słodzeniem jeszcze próbujesz mnie nakłonić do zareklamowania go, czyli w skrócie: posłużyć się mną.
      Prosiłabym o udowodnienie tego, że faktycznie jesteś wierną czytelniczką i blog z historią tak Ci się podoba poprzez krótkie, postawienie oceny odnośnie fabuły. Jeśli będzie brzmieć choć trochę wiarygodnie, uwierzę, że faktycznie czytać bloga od jakiegoś tam czasu. W innym wypadku potraktuję Twój komentarz jako bezczelny spam.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Boże... Mega Cię przepraszam.
      Gdy przeczytałam mój kom faktycznie wyglądał jak nędzne reklama mojego bloga. Pisałam to z telefonu i nie bardzo zastanawiałam się nad tym co piszę.
      Przepraszam jeszcze raz jeżeli ten komentarz Cię uraził lub zirytował. Rozumiem że mi nie wierzysz.
      Po przeczytaniu takiego koma moja reakcja byłaby zapewne taka jak Twoja. Strasznie mi teraz wstyd.
      Wybacz mi naprawdę nie chciałam.
      Będę dalej czytać Twoje rozdziały, ale sama lepiej się zamknę, bo jak zawsze nic dobrego z tego nie wynika.
      No cóż przepraszam jeszcze raz.
      Cześć.

      Usuń
    3. Dobra, spoko, luz. Wierzę i nie musisz się zamykać. :p
      Mogłam zbyt ostro zareagować, wybacz.

      Usuń
    4. Ja mam Ci wybaczyć?! Layali bez przesady. No bo... Niby za co?
      Ale wiesz z tym zamknięciem to raczej dobry pomysł. Jakkolwiek się nie odezwę robię tylko ludziom problem. Będę czytała Twojego bloga bardzo chętnie, ale każdemu będzie lepiej jeżeli już nigdy więcej go nie skomentuje.
      Lepiej zajmę się swoim blogiem i skończę z komentowaniem.
      To cześć Layali.

      Usuń
  13. OmG! Jest *słyszy anielskie śpiewy* tyle wyczekiwany rozdział :D
    No cóż rozwaliłaś mnie znowu ;) jejciu biedny Shun :'( ale on nje umrze prawda? Płacze jejku xD historia Ashcro jak dla mnie była całkiem poruszająca. I Runo.. jejku ona nie mogła umrzeć.. znowu płacze :c i Ren się pojawia ^^ *w niebo wzięta* xD jak oni mogli nie akceptować Ash-chana? On jest świetny ^^ i Kyuzo nareszcie coś powiedzial ;) intrygująca postać. A Alexander mnie wkurzył w tym rozdziale. Jeszcze re teksty Blake' a :) rozdział świetny jak zawsze ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może umrze, może nie. ;p Zależy od mojego kaprysu. ^^A czym to dokładnie Cię Alexander wkurzył?:x

      Usuń
    2. Sorki że tak późno odpowiadam ale.. ;) Alexander w ogóle mnie wkurza, z charakteru xD a i dzięki za narysowanie postaci ^^

      Usuń
  14. Ech, jestem okropna. Jeszcze raz: wybacz.
    Dziękuję za dedykację(wstydzuaRaylie)! :D

    Oo, Aschro jest zdecydowanie najfajniejszą postacią w Bractwie(może poza Maurą). O Kyuzo wiemy najmniej, a i specjalnie się nie wyróżnia, więc jak dla mnie mogłoby go nawet nie być. Bambie to taka lalunia o śmiesznym imieniu, co czasem kogoś opatrzy. Bezoki Blake to świr i zboczuch. A Alexander.. No, nie lubię go. xD Ma w sobie coś odstręczającego. Tylko Aschro ma styl i klasę, jakieś niespełnione ambicje, zatargi z jednym z głównych bohaterów. Hmm... Czekaj. Czy to aby nie Blake nie palił się do rytuałów? W każdym razie znów ktoś umarł, a ja nie mam pojęcia kto i czy być smutna z tego powodu. xD Ale dobra. Straszna jest śmierć na stole od abrakadabra, gdy mięśnie wyłażą, skóra odchodzi, krew leje... To Runo jak się trzyma? Jeśli się trzyma.
    Kim jest Ren? xD Bo na końcu powinnam chyba przeżyć takie łał, ale coś ciężko. xD
    Jak zawsze urzekł mnie styl. :D
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. czy cos nowego sie tu kiedykolwiek pojawi ??

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy nowy rozdział? Czekam 5 lat :(

    OdpowiedzUsuń