10/11/2013

003. Desperacja




Na oczy jako pierwsze spadło wybudzenie. Z wolna otwierały się i marszczyły przy tym brwi, straszone przez oślepiający brzask odbijający się od bielonych ścian. Zrazu poczuł twardy ból w potylicy, a płuca odzyskawszy siłę zaczęły porywać haustami powietrze, tak jakby wyrwano go z nagłej akcji. Wówczas Dan zrozumiał, że przez nieznany mu period czasu był nieprzytomny. I tylko jeden wyraz pojawił mu się w głowie, jednocześnie besztając jego duszę – Runo.
Pobladł z lamentu zdając sobie sprawę w jednej chwili, że jej nie ma. Związany obowiązkiem chronienia sympatii wykazał się być nieudacznikiem – tak się właśnie karcił. Za jakie grzechy nie był w stanie jej pomóc? Karcące echo wspomnienia krzyków i nawoływań ukochanej w parze z obrazem, jak desperacko wnoszona jest na obcy statek, ubliżało mu jeszcze bardziej. Przymknął powieki i zacisnął mocno pięści oszołomiony całym zdarzeniem licząc, że może to wszystko to tylko jeden zły sen, z którego się obudzi.
Ale tak się nie stało.
– Daniel? – Z zamyślenia wyrwał go znajomy głos przyjaciela, Dragonoida.
Zanim dał mu jakąkolwiek odpowiedź, chociażby lekkie skinięcie na niego głową świadczące, że słuch ma nadal dobry, rozejrzał się po pokoju, w którym się obudził.
Z pewnością nie znajdował się u siebie w domu, ale w pomieszczeniu wyglądem wzorującym się trochę na salę szpitalną. Cztery mlecznobiałe ściany zamykały się w prosty kwadrat, które przedzielały pistacjowe drzwi, gdzie o tym samym kolorze była pościel łóżka, na którym leżał Dan. Przeraził go brak okien oraz jakichkolwiek innych przedmiotów – jedynie mała szafka stała obok jego łoża, a na niej bakugan pyrusa.
Ciało bez żadnego uszczerbku, tak więc on sam wyszedł cało. Nadal prześladowało go pytanie – jak długo był zemdlony?
– Drago? – odezwał się z zachrypłym szeptem. – Gdzie jesteśmy? Jak się tu znaleźliśmy? – rzucił prostymi pytaniami w tak zafrasowanej chwili.
– Jesteśmy w BakuganCity, w szpitalu Alice – odparł. – Straciłeś przytomność po tym, jak… – nie dokończył, za co Dan był mu wdzięczny. Nie miał najmniejszej ochoty słyszeć, że Runo porwano, a on jej nie uratował.
Niespodziewanie klamka od zielonych drzwi opadła w dół i w wejściu stanęła znana mu postać o długich, srebrnych, lśniących włosach – Julie. Gdy jej granatowe tęczówki zlustrowały oprzytomniałego Kuso, dziewczyna raptem pisnęła, oświadczając swoją radość i wychyliła się za siebie, wręcz wrzeszcząc donośnie:
– Dan się obudził! Szybko! Obudził się!
– Julie, nie krzycz, błagam – jęknął Kuso, łapiąc się za obolałą głowę. Kiedy zjechał dłonią niżej na prawy policzek, poczuł zimne strupy. To od bolesnego tarcia twarzą po betonowym asfalcie podczas lądowania. Czy zostanie mu blizna? Jeśli tak, większa będzie wtedy jego vendetta na porywaczach.
Srebrnowłosa piękność przytknęła zmysłowo drobną dłoń do ust, czyniąc w ten sposób gest mówiący „już będę cicho!”.
Raptem jak jeden mąż zbiegli się do pokoju starzy przyjaciele, wchodząc gęsiego po kolei – Julie, Marucho, Shun i Alice – i dodatkowo jeszcze – Spectra. Na jego widok Dana zaatakowały negatywne uczucia gniewu i złości, gdzie kontrolująca je podświadomość pragnęła tylko jednego – obrzucić Phantoma odpowiedzialnością za to, co się wydarzyło.
– Ty – zaczął bojowo nastawionym tonem. – Ty gnojku, sprowadziłeś ich na nas! – wrzasnął, energicznym susem wypełzając z łóżka. Już miał rzucić się rękoma na jego szyję, ale zblokował go Shun.
– Dan, uspokój się! – rzekł do niego nija. Spectra natomiast bacznie obserwował, ni to drgnął, ni to rzekł.
– Dan, proszę wypij to. – Zrazu podeszła do niego rudowłosa Alice, której  gęste, lśniące włosy zdecydowanie urosły przez te dwa lata i teraz kaskadą fal opadają niemalże aż za kolana. Dziewczyna podała mu biały kubek z gorącym, ale z zdatnym do picia trunkiem. Pachniało herbatą.
– Nie chcę – burknął. – Chcę wiedzieć dokąd oni polecieli. Chcę wiedzieć, co z Runo. – Z powrotem  usiadł na krawędź łóżka, dłonie mocno na niej zaciskając. Wówczas Shun odstąpił od niego o krok i razem z Alice popatrzyli po sobie.
– Wypij, jeśli chcesz odzyskać siłę – dopowiedziała i postawiła kubek na stoliku obok, by był w każdej chwili gotowy do jego dyspozycji.
Zapadła przytłumiona cisza, którą po upływie jakichś dwóch minut bezczynności złamał falset Spectry.
– Ostrzegałem cię Dan, ale nie chciałeś mnie słuchać – skwitował srogo. I choć Daniel bardzo chciał zwalić winę na niego, sumienie w głębi uświadamiało go, że nie powinien był lekceważyć jego słów. Jakże mógł być tak nierozsądny? Czy to chęć zaimponowania Runo tak go zaślepiła, iż przestał słuchać prawdy? A może to arogancja i pewność siebie, że ze swoim super Dragonoidem nic mu nie grozi? Super bakugan, którego nie raczył zabrać ze sobą, kiedy nadeszło niebezpieczeństwo.
– Musimy uratować Runo – wydukał cicho Kuso. Zranionymi i przepełnionymi zarazem zmartwieniem oczami popatrzył na Marucho, który od zawsze był wielce wychwalanym specem komputerowym o nieludzkiej mądrości. Natychmiast zabrał głos:
– Robię wszystko, co w mojej mocy aby namierzyć to Bractwo Prawdziwe, ale… - przerwał i zerknął na Spectrę.
– Ale Runo raczej już nie żyje – dokończył nazbyt poważnie, jak na taką wagę znaczenia użytych słów.
Dana nagle zaszokowało, odebrawszy również głos, wdech i wszelkie czucie w partiach ciała.
– N-nie – zaprzeczył mu, chociaż słowa niełatwo wydobywały się z ust przez powstałą gwałtownie gulę w gardle.
– Nie pamiętasz, co ci o nich mówiłem? – zapytał Spectra smutnie tak, jakby uraziło go, że Kuso nie przykładał chyba nawet uwagi do tego, co mu przekazywał. – Nie pamiętasz nagrania? Oni są bezwzględni. Kogo złapią, tego od razu biorą do eksperymentu, którego nie da się przeżyć…
Przed oczami Kuso zjawiły się nieproszone obrazy wyobrażenia tego, jak jego ukochana cierpi będąc skuta do rytualnego stołu, jak złote światło obdziera ze skóry jej ciało, jak z wystraszonym błękitnych oczu uciekają stróżki łez… Serce zaczęło szybciej pompować krew, że aż dudnienie stało się słyszalne dla innych. Źrenice zawęziły się w panice, a palce jeszcze mocniej zacisnęły się na krawędzi łóżka szpitalnego.
„Nie, to nie może być prawda” – powtarzał w myślach. „ To niemożliwe. Ona na pewno żyje. Musi żyć”.
Julie nie mogła znieść widoku tak okrutnie przygnębionego starego obiektu uwielbienia.
– Och, może jednak żyje. Może jej nic nie zrobili, zważywszy na to, że jest jedną z wybranych wojowniczek – rzekła i zwróciła się do Spectry.: – Mówiłeś, że nas potrzebują, ale razem z naszymi bakuganami. A Runo nie ma strażniczego bakugana, więc może…
– Jest szansa, żeby ją uratować – wtrącił Dan, a jego przygaszony głos zaczął odzyskiwać swoją barwę.
Wtem Alice drgnęła, przypomniawszy sobie o swoim Hydranoidzie, który teraz śpi skulony w kulkę w jej pokoju. Nie zniosłaby jego utraty, a rozumiejąc, jakie czyha niebezpieczeństwo na nią i na niego, odezwała się drżącym głosem:
– Nie ma ze mą Hydranoida. Muszę iść po niego. – I wyszła, a Shun i Spectra odprowadzili ją wzrokiem.
Alice nie miała daleko do swojego pokoju. Prawda jest taka, że stworzyła swój nowy w szpitalu, by być zawsze na miejscu w razie nagłego alarmu. Niezwykle troszczyła się o bezpieczeństwo bakuganów.
– Przybyłem tu, żeby ich powstrzymać i jednocześnie pomścić Mirę – przemówił Phantom. – Z waszą pomocą z pewnością uda mi się pokonać to Bractwo. Dan – zwrócił się do niego – dołącz do nas, a wtedy, jeśli Runo faktycznie żyje i tylko jest więziona, uratujemy ją.
Do nas” – powtórzył w myślach Kuso. „ A więc wszyscy inny moi przyjaciele się zgodzili. Tylko ja nie rozumiałem na początku powagi zagrożenia?”.
– A mam jakiś wybór? – Podniósł się, nie zdejmując niemiłego spojrzenia ze Spectry. – Marucho, proszę, znajdź ich. – Zmienił głos na milszy dla niego. – Chciałbym pobyć teraz sam z Drago.
– Jasne – odparła uprzejmie z niezwykle troskliwym uśmiechem Julie. Pospiesznie opuściła pokój, a za nią Spectra i Marucho.
Shun również, ale chwilę przed tym zwrócił się do Dana z otuchą:
– Nie martw się, Dan. Będzie dobrze. Damy radę. – Po czym pozostawił Kuso samego ze swym bakuganem, nad którymi wisiało widmo nieprzyjemnej rozmowy, w której będą musieli wyjaśnić sobie to i owo.


Sierp księżyca czcił niebo mlecznobiałym światłem, a wokół niego kołysały się beztrosko jaśniejsze od tła chmury. Noc była wyjątkowo spokojna, jak na wydarzenia przeszłe oraz te, które dopiero się kształtowały i miały nadejść. Nawet wiatr delikatnie targał jej rdzawe loki z ciepłym powietrzem.
Alice w dłoniach kryła Hydranoida, który okazał się być bezpieczny. Przy niej. Przy jej sercu, gdy go tuliła. Tak wiele dla niej znaczył. Przyjaciel, strażnik, opiekun i pamiątka – te role odgrywał w życiu tejże sieroty. Nie potrafiła i nie chciała nawet wyobrażać sobie, co by to było, gdyby go straciła. Myśli wnet znów pognały ku Jemu – do alternatywnego ego, części jej duszy i osoby wpychającej ją w sidła melancholii rozmyślań. A także niepożądanego tęsknienia. Pewna rzecz kłuła serce dzień w dzień po każdej nocy. Trudziła się z zapytaniem, czy to ona jest prawdziwą właścicielką tego ciała? A może to Maskarad jest jej prawdziwym Ja? Tamte chwile przemiany to delirium, czy może moment, kiedy powraca właściciel, a ona jest jedynie intruzem?
„Jedno jest pewne – Hydranoid jest teraz mój, nie jego. I to ciało też jest moje, a ja istnieję.”
Tylko dlaczego jeszcze została pokarana nękającymi objawieniami Maskarada w snach? Ileż to dni minie, kiedy na jej uroczej twarzy przestaną kwitnąć sine oczodoły świadczące o niewyspaniu się organizmu?
Mała gwiazda na niebie świeciła dla niej szczególnie mocniej, bawiąc się w opatrzność.
– Piękny wieczór. – Usłyszała męski głos zza swoimi plecami.
Spectra. Ten blondwłosy Vestalianin, który nieubłaganie nosi maskę ­– przypomina jej Jego.
– Tak. Rzeczywiście – zgodziła się, nie omieszkując dodać również nieśmiałego półuśmiechu.
– Hydranoid śpi w głębokim śnie. Wyszłaś taka wystraszona upomniawszy się o niego. Co się stało? – spytał.
Jakże ona nie chciała o tym rozmawiać.
– Po prostu – mruknęła – kiedy usłyszałam o tym, że Runo prawdopodobnie nie żyje i znowu o tym, jak to brutalnie mordowane są bakugany oraz i właściciele… Po prostu… Po prostu musiałam pójść upewnić się, że z Hydranoidem wszystko w porządku. – Opuściła głowę chcąc zdusić jęk zmartwienia. Rude pukle włosów napadły na jej twarz i zagrały kurtynę.
Spectra bezwstydnie dłonią zagnał kosmyki z jednej strony za ucho, pragnąc widzieć jej twarz.
– Jest dla ciebie bardzo ważny – rzucił stwierdzeniem. Głos miał bezbarwny.
– Tak. Bardzo – wydusiła z naciskiem na swoje słowa. – Ale… nie wiem czy jestem gotowa walczyć o jego bezpieczeństwo…
– Jak to? – zapytał nie kryjąc zdziwienia. – Nie wiesz, że w obliczu niebezpieczeństwa każdy z nas znajduje zawsze siłę na to, by walczyć o nas i naszych najbliższych? Tacy z natury jesteśmy, my Vestalianie i ludzie. To tak zwany instynkt. Tak samo bakugany instynktownie będą walczyć o nas. Spójrz chociażby na Dana. Jeszcze parę godzin temu był bezwzględnie przekonany, że nie pomoże nam z Bractwem…
– Ze mną jest inaczej – wydukała i poczuła raptem, że do oczu napływają nieproszone łzy.
– Inaczej? – powtórzył z zaintrygowaniem. – Chodzi ci o Maskarada?
Kiwnęła głową, wzdychając. Unikała walk, bo bała się, że kiedyś nieszczęśliwie zdarzy się tak, że Maskarad wręcz ją pochłonie, a ona nie wróci…
– Uczyłem się historii Maskarada, nie ukrywam – rzekł. Alice natychmiast spojrzała na niego. Czy jej także?! Na tę myśl oblała się rumieńcem. – Sam wiem dużo też o mocach rdzeni i ich wpływach na ludzi. Jeśli zechcesz, Alice, mógłbym pomóc ci przezwyciężyć świadomość o resztkach Maskarada w tobie i pomóc ci zapomnieć. Musisz być tylko pewna, czy tego chcesz.
Zastygła w milczeniu.
„Chcę tego?” – zapytała samą siebie. Nie znała odpowiedzi i Spectra wyczytał to z jej zabłąkanych, czekoladowych oczu.
– Cóż, kiedy będziesz już pewna, wiesz gdzie mnie szukać – dodał ironicznie, bo jasne było, że teraz on, jak i reszta starych wojowników przebywać będzie w jednym miejscu, a mianowicie u niej w szpitalu, gdzie najbezpieczniej.
Na pożegnanie ujął jej dłoń swoją i na aksamitnej, beżowej skórze złożył skromny pocałunek. I odszedł, a ona została sama na balkonie szpitalnym, skąd był przecudowny widok na BakuganCity. No, nie do końca sama.
Z cienia te megalomańskie i uwodzicielskie gesty Spectry oraz całą rozmowę obserwował skryty Ninja Ventusa.

27 komentarzy :

  1. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że nie skomentowałam twojego poprzedniego rozdziału. Jest mi strasznie wstyd. Ale go przeczytałam !!
    A co to tego rozdziału ...
    Najbardziej spodobała mi się rozmowa Alice i Spectry oraz podsłuchującego Shuna.
    To pewnie z powodu mojego uwielbienia do tej trójki.
    Zastanawiam się co z tego wszystkiego wyniknie.
    Co do reszty.
    RUNO MA ŻYĆ !!
    To taka moja malutka prośba.
    Nie chcę, by Dan był zrozpaczony :(
    Dzisiaj krótko, bo za wiele nowych rzeczy nie było, ani zaskakujących moim zdaniem.Podsumowując rozdział (y)
    Tylko masz trochę literówek, ale to tak na ogromnym marginesie ;p
    Czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, po co wstyd za to, że nie skomentowałaś jakiegoś tam rozdziału? Dla mnie liczy się, żebyś przeczytała, a skoro tak jest to super. :)
      Nad rozdziałem, przyznam się, średnio się starałam. Śpieszyłam się, żeby jak najszybciej go wstawić, przepraszam za wszelakie błędy, jeśli takowe się pojawiły. Jeszcze raz go przeczytam i poprawię.
      Mnie też bardziej podobała się część z tą trójką. Przypuszczam, że ta z Danem to było jedne, wielkie i nudne ględzenie o czymś, co już znane.
      Czy Runo będzie żyła? Wyjdzie w następnych rozdziałach, ale na to będziecie musieli dosyć długo poczekać (nie, nie będzie to na jakimś końcu historii).
      Pozdrawiam i dziękuję za opinię.

      Usuń
  2. O rany dziewczyno fantastycznie piszesz!!! Wrecz porwałaś i urzekłaś mnie swoim opowiadaniem! Ciesze sie, że znalazłam twojego bloga. Sama kiedyś pisałam o bakugan, ale znudził mi się z czasem chociaż teraz jak cię czytam to mam ochotę wrócić. Zwłaszcza, że jest Dan i Spectra, których uwielbiam. Smutno, że Runo została porwana... Chociaż za nią nie przepadam to jednak mój Dan ją uwielbia i smutno mi, że on sie tak nad soba użala :< Mam nadzieje, ze żyje i zostanie ocalona tym bardziej, ze zabilas juz biedna Mire... Co ona ci zrobiła? xd Czy bedzie jakis romans pomiedzy Alice i Spectra, lub Shunem i Alice? Lubie ich trojke, ale zdecydowanie bardziej wole Spectre od Shuna i chcialabym, zeby to on był mężczyzną rudej. :> I czy masakarad sie pojawi? Bo Spectra chce jej pomóc się go pozbyc, ale kto wie, może wyjdzie zupelnie na odwrót?:p
    CZEKAM NA NN I PROSZĘ PISZ SZYBKO!
    P.S. sorrki za caps :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również się cieszę, że znalazłaś mojego bloga oraz, że moje opowiadanie tak Ci się spodobało. :) Jeśli masz wenę i czas to wykorzystaj je i wracaj! Chętnie dodam do linków kolejnego baku-bloga. Mira nic mi nie zrobiła, po prostu jej śmierć była korzystna do zaistnienia w fabule wątku, który mam zamiar powoli rozwijać, a dotyczy on właśnie psychiki Spectry. :) Niestety, ale obowiązuje mnie dotrzymanie tajemnicy co do treści przyszłych rozdziałów, tak więc nic nie powiem na temat romansów między nim, czy takowe się pojawią, bądź nie. To samo tyczy się maskarada itd. :)
    Na razie prace nad czwartym rozdziałem stoją w miejscu, gdyż muszę skończyć wreszcie podstrony.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa wybacz ze dopiero teraz komentujeee! Nie miałam dostępu do komputera :/ tyle moge dać na swoje usprawiedliwienie. Rozdział cudowny jak zawsze! Uwielbiam twój styl! Aż mi szkoda Dana, chłopak poważnie się załamał. Bardziej niż po tym jak nie udała się scena z pocałunkiem. xd Mam nadzieję, że Runo nie spotka ten sam los, co Mirę... Jakby nie patrzeć to Runo jest wyjątkowa, legendarna wojowniczka itp itp. Ciekawe jak przebiegnie rozmowa pomiędzy Danem, a Drago :D wkońcu Dan musi się trochę pospowiadać, nie sadze, żeby zaskoczyło sie to odejściem Drago, no bo jakże by mógł teraz, kiedy Runo jest w tarapatach?? I kurczę fajna ta scena z Alice i Spectrą. :D Ciekawa jestem czy Shun coś wygarnie Spectrze czy bedzie siedziec cicho. :D
    pozdrawiam ciepło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa i co z tymi bohaterami z bractwa?? ciagle ich nie ma :<

      Usuń
    2. Oh, kolejna, która przeprasza, kiedy zupełnie nie ma takiej potrzeby... Przecież nie oczekuję, że będziecie w dzień w dzień siedzieć na moim blogu i zaniedbywać życie realne. ;x Tak więc nie masz co mi się tłumaczyć. Cieszę się, że jak zwykle Ci się podobało. :) Wszystkim coś ta scena z Alice i Spectrą przypadła do gustu. A powiedz, wolisz parring Alice x Spectra, czy Alice x Shun?
      Nad postaciami pracuję. Przez jakiś czas moj photoshop nie był zdatny do obsługi, ale już mam nowego, lepszego przy okazji i prace idą pełną parą. :) Skończę przed publikacją nowego rozdziału.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. No ook juz nie bede :D Nie odpowiem Ci ktory paring wole, bo nie mam pojęcia, oba są fajne xD
      A kiedy nowy rozdział?:)

      Usuń
  5. No cześć przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały muszę Ci powiedzieć, że to naprawdę świetne opowiadanie ^^ Trochę zawiodłam się na Danie w pierwszym rozdziali. Runo też nie wypadła w nim najlepiej... Powinna już zauważyć, że jak raz zostanie się wciągniętym w jakąś aferę to potem ciągle się to powtarza...
    Drugi rozdział trochę mnie zaskoczył, ale lekkomyślność Dana jest raczej wszystkim dobrze znana XD. Chcociarz szkoda, że to Runo porwali... Jak dla mnie Shun byłby lepszą ofiarą. *podły uśmiech w stronę Kazamiego* Ale to tylko moje psychopatyczne zapędy, więc nie zwracaj uwagi xD
    A co do tego rozdziału to zaskoczyło mnie to Spectra x Alice O.o Bo wiesz... Ja wyznaję tylko Alice x Shun (ewentualnie Akemi x Shun xD) więc nie byłam przygotowana na taki szok ^^
    Mam nadzieję, że się nie obrazisz jak zaproszę Cię do siebie na bloga, gdzie ukazał się nowy rozdział.
    Pozrdawiam.
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że przeczytałaś. :) Jak i również miło, że Ci się podoba moje opowiadanie. Nie spotkałam się jeszcze z czytelniczką, która wydaje się być anty-Shun. :o Dobrze mieć kogoś takiego w swoim gronie. Nie przesadzajmy też z tym Alice x Spectra, bo w końcu on tylko zaoferował jej pomoc, a że zrobił to w taki nonszalancki sposób... cóż, myślę, że po odcinkach widać, że on jest takim typem arystokratycznego dżentelmena i kawalera. A bynajmniej ja mam taki jego odbiór. :) A Mira? Nie płaczesz za nią?
      Nie obrażę się, wejdę i zobaczę ten rozdział.
      Pozdrawiam również.

      Usuń
    2. Ależ kto powiedział, że ja jestem anty-Shun? xD Ja go bardzo lubię ^^ Po prostu mam takie sposoby okazywania sympatii
      Shun: sadystka -,-
      Bo cie znowu wrzucę do studni!
      A za Mirą nie płaczę, bo mi jej jakoś bardzo nie brakuje... Nie to że jej nie lubię (ja lubię wszystkich xD) ale jakoś mi jej nie brakuje... poza tym byłam wczoraj tak padnięta, że pewnie zapomniałam o niej napisać ^^'
      Will

      Usuń
    3. Rozumiem. :)
      Mam nadzieję, że dzisiaj wypoczęłaś, by dalej tworzyć. :)

      Usuń
    4. Ewentualnie zniosę też AlicexSpectra, skoro daje rade znieść AlicexMaskarad dla wiekszosci chory paring ale co mnie to =D

      Usuń
  6. Jak zwykle mam opóźniony zapłon i dopiero teraz komentuję >_< Na usprawiedliwienie mam tylko szkołę. Nie mniej jednak wszystkie poprzednie rozdziały przeczytałam ^^

    Trochę dziwnie czyta się poczynania już dorosłych wojowników. Choć Dan pomimo tego, że jest już pełnoletni to i tak wciąż nierozsądny. Denerwuje mnie to, jak traktuje Dragonoida. W końcu to mój ulubiony bakugan. Jednak Runo słusznie zauważyła, że smok się tu męczy.

    Spectre zawsze lubiłam ze względu na to jaki był. Wkurzała mnie ta jego obsesja by w końcu pokonać Dana, ale i tak był w porządku. Zaskoczyło mnie tylko jego zachowanie w stosunku do Alice... Również bardziej uznaję AlicexShun, ewentualnie AkamixShun

    Jeśli chodzi o Bractwo Prawdziwe... oby tylko nie polowali jeszcze na Rena...(no i oczywiście jeszcze Fabię, Rafe i Paige, Ace, Barona, ale oni są dla mnie mniej ważni) Jeśli polują, zamorduję gdy zrobią coś mojemu ulubionemu wojownikowi.

    No bo w końcu należał, tak jak reszta, do Młodych Wojowników Bakugan...

    Mam nadzieję, że nie będziesz zła jeśli zaproszę Cię na mojego bloga? Również o bakuganach, jednak u mnie te stworzenia zwą się Nyxionami.

    Czekam na następny rozdział.

    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co chcesz powiedzieć dokładniej przez to, że dziwnie czyta Ci się poczynania wojowników będących starszych o dwa lata? :p Dan ogólnie to był już pełnoletni w serii mechantium surge. Jak na razie mam dopiero 3 rozdziały, tak więc jeszcze cała historia przed Nami i wiele może się jeszcze wydarzeń. Również tyczy to ewolucji charakterów postaci.
      AkemixShun? Nie czytałam wgl bakugan-akemi, a że jeszcze nie mam jakiegokolwiek kontaktu z autorką (nigdy nie miałam) to nie mam prawa na używanie jej bohaterki w swoim opowiadaniu. Tak więc ten parring na pewno się nie pojawi. A parringów chcę zrobić dużo, wplątać krótkie romanse, flirty, gdzie niekoniecznie muszą zakończyć się permanentnym związkiem. Z chęcią chciałabym wywrócić do góry nogami wasze spojrzenia na wojowników i świat Bakugan.
      A jaką masz opinię (tak w skrócie) o tym moim Bractwie Prawdziwym?
      Na bloga zajrzę.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Sama nie wiem czemu inaczej... Nie mniej jednak historia przypadła mi do gustu.
      Ciekawi mnie jak się potoczą ich losy i to bardzo. Wiem, że dużo może się jeszcze zmienić i nie mogę doczekać się następnych rozdziałów bo naprawdę twoje teksty są świetne. Za każdym razem gdy ja staram się coś napisać wychodzi z tego... a zresztą. Jeśli zajrzysz na bloga, sama się przekonasz x_x
      Co do Akemi, rozumiem, po prostu się do niej przyzwyczaiłam i dlatego tak piszę. Tak już mam...
      A Bractwo Prawdziwe nie wiem czemu, kojarzy mi się z Vexosami.
      Jednak na razie nie mogę powiedzieć nic więcej oprócz tego, że są naprawdę uparci w dążeniu do swego celu. Połączenie mocy bakugana z człowiekiem? Jestem ciekawa czy jest to możliwe...

      Zapowiada się dość mrocznie, a ja lubię takie klimaty ^^

      Ann

      Usuń
    3. To cieszę się, że gustujesz w takich klimatach, bo tak, mrocznie będzie. Styl pisania ciągle sobie wyrabiam, gdyż ciągle uważam za beznadziejny. Nigdy nie jestem z siebie zadowolona.
      Albo mi się wydaje, albo boisz mi się otwarcie wyrazić w komentarzu u mnie. :p
      Tak, może się kojarzyć z Vexosami. W końcu to nic innego, jak tylko następna zła organizacja. :)

      Usuń
    4. Uważasz, że twój styl jest beznadziejny? Żartujesz sobie.

      Raczej Ci się wydaje ;) Czasami po prostu nie wiem co napisać. Jestem trochę roztrzepana. Szczególnie, że w tym momencie próbuję się uczyć :/

      Kolejna organizacja z tą różnicą, że ta ma jeszcze bardziej krwawe plany niż jakakolwiek inna.

      Usuń
    5. Ja też lubię mroczne klimaty ^^... Pewnie dlatego, że sama nie umiem ich pisać ^^`
      Will

      Usuń
    6. Ann,
      nie chce, żebyś widziała we mnie osoby rodzica, ale zganię Cię - skup się na nauce lepiej! :q A może niewyspana jesteś, że chodzisz 'roztrzepana'?

      Opisuję właśnie Bractwo Prawdziwe, może jeszcze dziś skończę. Liczę, że po zapoznaniu się z opisem bohaterów opinia o nich, że mają krwawe plany umocni się, a sama uznasz ich za bardzo brutalnych. :)

      Will,
      czasem mnie rozbrajasz swoim poczuciem humoru. ^^ Więcej wiary w siebie. :)

      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Tia, ja i nauka... Szczególnie historia... Aktualnie mam do powtórzenia (a po części już to zrobiłam) Świat po I wojnie światowej... Szczerze nie znoszę tych tematów. A chodzę roztrzepana najpewniej przez basen (nie ma to jak być w klasie sportowej -,-) i konie.

      Już jestem umocniona w opinii na temat Bractwa Prawdziwego z powodu tego co robią z wojownikami i ich bakuganami :)

      Dobra, muszę wreszcie przerwać i na poważnie zająć się czymś innym niż komentowanie innych blogów. Jak tylko mogę, uciekam od tematu szkoły xD

      Powodzenia w uzupełniani opisów Bractwa i pisaniu nowego rozdziału :)

      Ann

      Usuń
    8. Ooo pamiętam, też kiedyś to miałam. Ja uwielbiam historię, mam z niej rozszerzenie, jak i rozszerzenie z historii sztuki, a prócz tego jeszcze angielski. No widzisz, Ty nie znosisz, a ja uwielbiam. ;x
      Basen i konie mówisz? Kiedyś to były moje nieodłączne zajęcia w tygodniu... A teraz mam nazbyt duże urwanie głowy, by móc sobie pozwolić na któreś. Ja tkwię w szkole w plastycznej, też chodzę roztrzepana bo mam makabrycznie dużo godzin.
      Bractwo Prawdziwe po części uzupełnione jest... wczoraj już byłam zbyt zmęczona. Dzisiaj się dokończę i wezmę się za nowy rozdział (optymistycznie myśląc).
      Pozdrawiam

      Usuń
    9. Nareszcie będę mogła poczytać więcej o tym bractwie!

      Usuń
    10. Już jest uzupełnione. Zapraszam. :)

      Usuń
    11. U mnie rozszerzenia zaczynają się dopiero w przyszłym roku. Historia po prostu nie jest dla mnie. Wolę informatykę i również angielski :)
      W marcu jedziemy na tygodniową wycieczkę do Anglii więc będzie trochę okazji do poćwiczenia języka, szczególnie w tych rodzinach angielskich, u których mamy mieszkać.

      Zamierzam zdawać w przyszłym roku na brązową odznakę i praktycznie już powinnam rozpocząć treningi, a nie jak do tej pory zwykłe jazdy... Lecz chyba ze względu na zapowiadaną mroźną i śnieżną zimę będę musiała poczekać do wiosny :/

      Ja za jakieś trzy lata mam zamiar wybrać szkołę, która ma kierunek Artystyczna Grafika Komputerowa. Na razie znalazłam w moim mieście tylko jedną, a do tego prywatną.

      Mniejsza z tym. Bractwo Prawdziwe naprawdę zaczyna być z lekka przerażające. W sumie, jest złożone z (chyba)najgorszych ludzi stąpających po ziemi...


      Ann

      Usuń