1/01/2014

008. Wola





Chwilową ciszę i skupienie w pomieszczeniu znów rozdarł krzyk Kazamiego, który wreszcie przełożony został z noszy na łóżko (a w zasadzie na sam materac). Wszyscy starali się jak najmniej naruszać jego ranę, ale nawet przy wielkim skupieniu i staranności nie udało się bezboleśnie go przenieść. Oczy Shuna całego oblanego potem wodziły dookoła, mając przed sobą wszędzie rozmazane twarze i o dziwo nieoślepiające światło lamp.
– Nie czuję ręki… nie czuję… – jąkał, znów wysilając się na podniesienie głowy, by zobaczyć jak połowa kończyny z dłonią nie chce poruszyć palcami, tak jak każą bodźce z mózgu…
Zamieszanie wokół, jak i nieprzyjemny hałas wraz z ciągłym ruchem, nie sprzyjał jego samopoczuciu. Ale nie miał chwili na myślenie o tym jak poprosić ich, by się uciszyli, gdyż jedyne co non stop dręczyło głowę było to, że nie może ruszać swoją ręką i ból mięśni przy miejscu cięcia.
– Zatamujcie mu jeszcze raz tą krew! Trzeba zmienić te bandaże! – krzyczał gdzieś Spectra.
– Stracił jej strasznie dużo… Morfinę mi dajcie!... Krew, krew, co to za grupa krwi?... Gdzie ta morfina?!... – Głos doktora.
  Tutaj. – Dostrzegł vestaliańską pielęgniarkę.
– Nie, ta nie jest dla ludzi…!
Nagle odchrząknął krwią.
– D-dan…? – Wzrokiem poszukał przyjaciela, ale wszystko było zamazane. Nie mógł go znaleźć. Dopiero, gdy poczuł uścisk w drugiej dłoni spostrzegł niewyraźne zarysy sylwetki Kuso i tej jego czupryny. Nie widział niestety twarzy ani tego ogromnego współczucia i zmartwienia, a także czegoś jeszcze… Poczucia winy.
– Jestem tutaj. Trzymaj się stary – rzekł.
– S-spirit…? – szepnął za Bakuganem i wówczas zielona kulka otworzyła się przy jego twarzy.
– Jestem tutaj.
Ponownie zachłysnął się swoją krwią.
– A-alice…? – mruknął ledwo słyszalnie w tym hałasie. – Alice?
Alice nie było.
– Dan – zawołał go Spectra. Kuso niechętnie odszedł od Shuna, który i tak był w zbyt dużym amoku, by zorientować się, że przyjaciela obok już nie ma. Phantom poprosił go na osobność, gdzie przy okazji do kosza wyrzucił brudne bandaże.
– Co jest? – spytał. Był taki moment, że liczył na jakieś pocieszenie, jakąś dobrą nowinę, ale twarz Spectry, a w zasadzie Keitha bez maski nie wróżyła nic pozytywnego.
– Nie umiemy mu pomóc. Nie mamy krwi dla niego, a w dodatku nie mamy jak zszyć ręki, bo nasze vestaliańskie lekarstwa i znieczulenia zaszkodzą jego organizmowi…
– Jak to…? – rzucił retorycznie. Wtem podszedł do nich doktor, który otarł dłonie od krwi w biały ręcznik.
– Nie mam jak mu pomóc, jestem bezradny. Zmieniłem opatrunek i dałem neutralne zioła na znieczulenie, może zaśnie. Rana jest porządnie zatamowana, ale i tak stracił tak wiele krwi, że nie sądzę, aby przeżył noc… Bez lekarstwa z Ziemi mu nie pomogę, przykro mi…
– Więc zabierzmy go na Ziemię – zasugerował Kuso, łypiąc raz jeszcze oczami pełnymi nadziei.
– Nie przeżyje podróży. 
Danowi zawitał pomysł, by samemu z Drago udać się na Ziemię, gdzie jest Alice, która ma wszystko co potrzebne. Jednak statkiem podróż potrwa zbyt długo, a jego Dragonoid po dwóch latach odpoczynku od wszelakich walk i korzystania z mocy Pyrusa przeszedł do bardziej neutralnej formy, tj: siła jego mocy zmalała, a niektóre zdolności poszły w niepamięć. W dodatku czasu na przypominanie sobie nie było...
– Argh! – Zdenerwowany uderzył pięścią w blat przybocznego stolika, że aż postawione na nim naczynia zatrząsnęły się. – Musi być coś, cokolwiek, co może mu pomóc! – dodał jeszcze, aczkolwiek sam walczył z niedopuszczaniem do siebie myśli, że Shuna nie da się uratować.
Jeszcze raz spojrzał na nieprzytomnego przyjaciela, którego blada skóra kontrastowała się niesamowicie ze szkarłatnym odcieniem krwi. Przerażał go widok tak rannego wojownika ninja, który zawsze świecił twardą postawą, i że zawsze się miało wrażenie otaczającej go niezniszczalnej aury. A jednak nie był skałą, jak to by się zdawać mogło…
Zdesperowany do granic możliwości tym widokiem, Dan opuścił towarzystwo Spectry i doktora razem z Drago, aby skierować się do osobnego pokoju, takiego gościnnego, gdzie było łoże, jedno okno i komputer z nawigacją oraz z systemem umożliwiającym komunikację.
Tam poczuł nagłe uderzenie zmęczenia, a oczy zrobiły się niemiłosiernie ciężkie. Niestety nie mógł zasnąć – nie chciał z resztą, bo świadomość, że jego najbliższy przyjaciel może umrzeć w każdej chwili nie dawała mu spokoju ducha. Przeczesał ręką włosy i poprawił założone gogle.
– Co mam robić, Drago? – zwrócił się do przyjaciela z widzialną potrzebą pomocy w oczach. Czerwona kulka otworzył się przy jego twarzy. – To wszystko moja wina. Moja…
– Chciałbym ci pomóc, Dan, ale sam nie wiem, co możemy zrobić… I proszę, nie obwiniaj się, bo wcale tak nie jest – odparł mu Dragonoid.
– Owszem jest. Gdybym nie był tak porywczy i spokojnie opracowalibyśmy jakiś plan, dalibyśmy radę temu Bractwu…
– Przestań, Dan. Sam widziałeś, że nie są normalni. Nawet z planem nie bylibyśmy przygotowani. Całe szczęście, że mamy Tigrerrę, Preyasa i Gorema. Obwiniać o porażkę moglibyśmy się jedynie wtedy, gdybyśmy stracili jeszcze ich.
– Gdybyśmy byli na Ziemi, Shunowi nic by nie było… Nie daruję sobie, jeśli stracę i jego…
– Ale nikogo nie straciłeś, Dan! – Drago uniósł ton głosu. Po chwili zapadła cisza, a Dan zaczął kalkulować ostatnie wydarzenia, a także próbować obmyślić jakiś plan działania. Nic mu jednak do głowy nie przychodziło.
– Powinienem pogadać o tym wszystkim z resztą.  – Podniósł się z łóżka i usiadł przy wielkim komputerze. Był już gotów, aby wstukać dane i połączyć się z Marucho, kiedy zatrzymał się w połowie, gdyż coś go olśniło – a mianowicie, co im powie? Jak zacznie? Jakie słowa dobrać? W jaki niby sposób ma im powiedzieć, że Shun jest ranny i to z jego w sumie winy, i że naprawdę chciałby uniknąć obwiniania jego osoby z ich strony? Niby Bakugany uratowane i bezpieczne, a jednak jakim kosztem… Znów złapał się za głowę i westchnął ciężko, podczas gdy rozumiejący go Drago usiadł mu na ramieniu i również wydał z siebie wydech.
Postanowił wziąć się w garść i połączył się z Marucho, który akurat wyczekiwał rozmowy.
– Dan, nareszcie ktoś się odezwał! – powiedział blondyn. – Co się działo z wami?
– Bractwo jakoś przedarło się  przez system obronny vestalianów i zaatakowało Tigrerrę, Preyasa i Gorema… Ale spokojnie, są bezpieczne…
– Mój Gorem…! – W monitor wepchnęła się Julie cała wystraszona.
– Wszystko z nim okej, Julie – powtórzył Dan.
– Wszystko w porządku, Dan? Nie mówisz tego ze zbyt dużym entuzjazmem – spytał Marucho.
I tu przez chwilę Kuso zawahał się z odpowiedzią. Powiedzieć, czy nie? – główkował. Z jednej strony jasne, że powinien, ale co dalej…? Ma dopuścić do tego, że i oni będą chodzić zmartwieni i pożerani przez strach? Okłamać ich nie mógł, a ponieważ już był na linii, przełknął ślinę i ułożył zdanie.
– Nie, nie jest w porządku… Bractwo okazało się być zbyt silne… Było ich tylko troje, nas też, a więc po równo, ale i tak przewaga była po ich stronie. Nie byliśmy przygotowani, to raz, a dwa, nie są normalnymi ludźmi… – westchnął.
– Co się stało, Dan? – dopytywała Makimoto. Kiedy Daniel ujrzał w jej oczach szykujący się wybuch strachu, zawahał się kontynuować. Sumienie było jednak silniejsze.
– Jeden z nich robił dziwne rzeczy. Kontrolował jakoś moc Ventusa, że jego Bakugan był mu wręcz zbędny. Potrafił ciąć… strasznie brutalnie… Shun z nim walczył.
– Shun? Nic mu nie jest, prawda? – wtrąciła Alice, która ni stąd ni zowąd pojawiła się w ekranie.
– Został ranny – dokończył Dan. – I to poważnie. Praktycznie ma odciętą rękę, a Vestalianie nie umieją mu pomóc, bo nie mają zwyczajnie lekarstw dla Ziemian… – pociągnął nosem. W oczach Dana Kuso zaczęły zbierać się prawdziwe łzy.
Zaś Alice zasłoniła usta dłonią, jak gdyby chciała zdusić krzyk płaczu, który i tak nie naszedł, bo jej oddech i serce nagle zatrzymały się.
– J-jakto – mruknęła Julie. – Nie da się mu pomóc?
– Przywieźcie go do mnie! – Alice niemalże krzyknęła.
– Chciałem, ale on nie przeżyje podróży. Stracił za dużo krwi… Tak mi przykro… Zawiodłem was wszystkich. – Po tych słowach Kuso rozłączył się, ignorując jeszcze krótkie zawołanie Marucha, by tego nie robił. Załamany upadł bez sił na łóżko i oddał się szlochaniu. W niepamięć poszła duma, po prostu płakał i bił się pięścią w pierś, w myślach karcąc się za swoją bezradność.
A z kolei zrozpaczony stanem za równo Shuna jak i swojego partnera Drago, usiadł na poduszce przy jego głowie i bez skutku starał się go dalej uspokoić, oraz pocieszyć.


Alice wręcz wpadła w histerię.
Płuca odmawiały posłuszeństwa, nie chciały pobierać równym i spokojnym tempem powietrza. Zaraz po tym jak Dan się rozłączył, pobiegła do swojego pokoju i tam siedząc na łóżku próbowała nie myśleć o tym, co usłyszała. Jednakże jak, skoro tu chodzi o Shuna? O Shuna, który zawsze był jej przyjacielem i wsparciem – oboje byli osieroceni i rozumieli się świetnie, a jeszcze nie tak dawno coś iskrzyło między nimi, czuła to. Gdzieś przepadły wspomnienia o kłótni i nieprzyjemnie chłodnych postawach Kazamiego. Były tylko ciepłe myśli o wspólnie spędzonych chwilach; jak mieli piknik na łące usianej w różowe kwiaty, jak ganiali się niczym dzieci po lesie (gdzie Shun przy okazji popisywał się swoimi zdolnościami ninja), a także dzień jej urodzin, w którym ona pragnęła jego pocałunku i widziała, że on też, ale przyjaciół wkoło było zbyt wiele, a więc oboje się ostatecznie wycofali…
Rozpętał się jej ciężki płacz. Nie chciała go stracić, nie mogła, ale przecież słowa Dana była jasne: nie ma sposobu, żeby mu pomóc. Tam lekarze są ograniczeni swoją wiedzą o medycynie vestaliańskiej, z kolei ona, która może coś zrobić, ma również związane ręce, gdyż siedzi na Ziemi.
Wspomniała chwilę, w której zaproponowała mu, aby został z nią, po tym jak ona zdecydowała się zostać. On musiał wyruszyć i ona też by mogła. Miała swoje obowiązki w szpitalu, a jednak obowiązki wobec drużyny nagle stały się dla niej ważniejsze. Jest jedynym medykiem w drużynie – właśnie zdała sobie z tego sprawę – powinna być zawsze w pobliżu walczących. Powinna być zawsze blisko i gotowa im pomóc.
A utknęła na Ziemi, kiedy Shun jest ciężko ranny…
– Alice, proszę cię, nie płacz – powiedział Hydranoid, tulący się w jej rudych lokach, które kaskadą opadły na pościel łóżka, gdzie leżała dziewczyna. – Proszę cię – powtórzył. Niezręczna  dla niego sytuacja, gdyż on nie był przyzwyczajony do pocieszania. Nie pamiętał, kiedy widział ją płacząca. Przez ostatni czas promieniowała ciągle szczęściem. Wystarczyło, żeby pojawiło się Bractwo, by zniszczyć ten cudowny okres. Bakugan Darkusa poczuł wzrastającą w sobie nienawiść wobec tejże organizacji.
– Nie mogę tu tak siedzieć bezczynnie – stwierdziła Alice, ocierając cieknące po zaróżowionych policzkach łzy. Z wolna podniosła się z łóżka i usiadła na jego krawędzi.
– Co masz zamiar zrobić? Nie masz statku ani pilota, by lecieć na Vestroię. A nawet gdybyś miała, nie zdążysz na czas…
– Jest inny sposób transportu, Hydranoidzie. Taki, który zajmuje tylko chwilę.
– Masz na myśli… – Bakuganowi słowa utknęły na końcu języka.
Alice wstała i podeszła do szafek o beżowym drewnie stojących przy biurku. Tam przeszperała szuflady, do których nie zaglądała już od bardzo dawna. Trzęsącą się ręką wyciągnęła hebanowe pudełko zamknięte na małą, srebrną kłódkę. Na łańcuszku zawieszonym na szyi trzymała do niego kluczyk i nim je otworzyła.
– Karta Teleportacji Maskarada – powiedział Hydranoid na widok starej i dawno nieużywanej karty. – Dawno z niej nie korzystałaś. Może mieć na tobie skutki uboczne związane z nim. Pamiętasz, kiedy używałaś jej po raz pierwszy? Nie potrafiłaś poradzić sobie z wytrzymaniem negatywnej energii rdzenia Ciszy. Jesteś pewna, że chcesz jej użyć?
Alice w momencie przypomniała sobie dzień, w którym spróbowała użyć po raz pierwszy owej karty, a także silny ból głowy jaki później nadszedł. Jednak było to i tak nic w porównaniu z tym, jak następnie traciła przytomność, bo pojawiała się maska…
– Hydranoidzie, innego wyjścia nie ma. Nie pozwolę Shunowi umrzeć – rzekła, po czym sięgnęła po swoją torbę, w której miała zawsze wszystkie podręczne i podstawowe rzeczy, mogące się przydać nawet teraz w przypadku Shuna. Jedynie torebek z krwią brakowało. Na całe szczęście znała jego grupę, a ponieważ znajdowała się w szpitalu, w którym był pokój, gdzie trzymano krew, udała się tam i spakowała ją ze sobą również.
Hydranoid towarzyszył jej przez całą drogę. Upewniwszy się, że wszystko ma ze sobą, stanęła na środku korytarza i uniosła dłoń z kartą przed siebie.
– Ale to może zaszkodzić tobie!
Gehabich uśmiechnęła się do niego szczerze i promieniście.
– Jestem silna, kochany. – Wyciągnęła do niego rękę, na którą wskoczył Bakugan Darkusa, a zaraz po chwili oboje zniknęli w tęczowym świetle.
__________________________________
NOTE: Króciutki, wiem.

63 komentarze :

  1. Oj tam...krótko. Nie jest źle. Marudzisz. :p Kurde. Aż mi żal Shuna. Nieźle go Ashcro urządził. Nie może ruszać ręką. Cóż...Jak prawie mu ją ucięło...Pewnie nerwy uszkodzone. Nie wiem. Słabo się na tym znam. No. Dan wreszcie w miarę się ogarnął. Hm. Alice tak bez niczego tam się wybiera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, Alice ma przy sobie zawsze torbę z lekami. Tak ją narysowałam. Faktycznie mogłam jednak dopisać o tym i to zrobię. Dziękuję za wytknięcie szczegółu. Skupiałam się na tym, żeby opisać tego Shuna tak, aby wzruszał no i mniej więcej pokazać też, co działo się między nim, a Alice przez ostatnie dwa lata. Co do ręki - też się na tym słabo znam, opieram się na wiedzy z obejrzanych horrorów. ^^"

      Usuń
    2. Ja się opieram na wiedzy z...Dr. House'a. I czasem mam fazę na czytanie podręczników do biologii. :)

      Usuń
    3. Dr. House? Słyszałam, raz coś widziałam, ale tak to nie oglądam, ponoć baaardzo uczy o świecie lekarzy, chorób itd. No ale fajnie Cię inspiruje. ^^ Ja nie mam ochoty na poszerzanie jakoś swojej wiedzy z biologii. Podstawy mi wystarczają, a więc z tą ręką Shuna powinnam sobie poradzić. ;x

      Usuń
  2. Em a już się cieszyłam, że Alice tak bez niczego wyrusza, a tu twoja odpowiedź na komentarz Mary zniszczyła mi życie. So sad...
    Żebyś ty widziała moją reakcje po przeczytaniu kilku pierwszych zdań. Odwróciłam się z szatańskim uśmiechem do Kiny "Muahahaha! Shun zginie w męczarniach! Shun zginie w męczarniach! ( taniec radości nad ogniskiem lidzkich ciał) "
    A propos ręki to ostatnio w gazetach pisali i wiadomościach o tym trąbili, że jakiemuś gościowi ,co piła rękę ucięła, z szyli tą rękę tak nerw po nerwie, żyłka po żyłce... Może i z Kazamim tak się da? Ale nawet jak przeżyje i rękę będzie to sobie jeszcze przez jakiś czas nie powalczy (unieruchomiona ręką, rehabilitacja i takie tam). Nie wiem czemu jara mnie jego cierpienie. Może to dla tego, że nie przepadam za Wojownikami
    Nie było Bractwa :(
    Dan w końcu się ogarnął.
    To chyba tyle i zapraszam do mnie gdzie są DWA nowe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie czytam już drugi. ;)
      Nie przepadasz za Wojownikami, ale kręci Cię świat Bakugan?:) No ja nie będę mówić kogo nienawidzę czy nie trawię, bo jeszcze będziecie tu na tej podstawie obmyślać, jak się będą kończyć różnego rodzaju akcje. Oj, nie, nie słyszałam nic o gościu, któremu piła rękę przecięła. No tutaj sytuacja praktycznie ta sama. Shun ma rękę prawie przeciętą, jednak nie ma przeciętej kości, same mięśnie, w tym nerwy. Powierzchnia kości jest lekko naruszona, a wiadomo, to duży problem. Czy przeżyje? Może, o ile Alice uda się do niego dotrzeć. ;)
      Bractwa nie było, wiem. Będzie w następnym rozdziale. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Jeśli sądzisz, że twój rozdział jest krótki to co mam powiedzieć o moich?

    Shun ciężko ranny... Czarno to widzę. Nawet jeśli Alice postanowiła przenieść się tam do niego to nadal nie mam pojęcia jak zamierza mu pomóc. Jest medykiem, prowadzi szpital dla bakuganów i wojowników, ale czy aby na pewno ma odpowiednią wiedzę by zająć się tak poważnym obrażeniem? Czy w tej swojej torbie ma też przygotowaną krew? Skoro Shun stracił jej wiele to krew jest jeszcze bardziej potrzebna. Po za tym od serii Mechtanium Surge, Drago na nowo zyskał możliwość przenoszenia się między wymiarami. Więc lekko się zdziwiłam, że jego moc nie została wykorzystana. Przecież mógł razem z Danem przenieść się na Ziemię i zabrać potrzebne rzeczy lub od razu zabrać Shuna na ziemię, aby tam mu pomogli.
    Jednak i tak jest już plus, ponieważ Dan w końcu się ogarnął.
    Jestem ogromnie ciekawa co dalej się stanie. Jak będzie z Shunem. Bo na razie jedyną wiadomą rzeczą jest fakt iż Kazami będzie miał długą przerwę od walk...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    Jeśli Cię to interesuje to u mnie na Nyxionach i Zakazanych pojawiły się nowe rozdziały :)

    Pozdrawiam!
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko mi wyłapujecie... Tak, wiem o tej zdolności Drago, co za pomocą rogu może sobie światy zwiedzać. Pamiętałam o niej, kiedy robiłam plan, a gdy już pisałam to nie patrzałam na to i tak o to nie napisałam o tym, czemu właśnie nie może. Dobrze jest mieć takich czytelników, bo z taką krytyką zawsze mogę poprawiać rozdziały i mieć pewność, że to opowiadanie jakieś sensowne jest.
    Nyxiony czytam i tam zajrzę z chęcią. Nie byłam w obserwatorach i przez to nie wiedziałam, że coś nowego masz.
    Dziękuję za skomentowanie i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Ann Varcon
      "Danowi zawitał pomysł, by samemu z Drago udać się na Ziemię, gdzie jest Alice, która ma wszystko co potrzebne. Jednak statkiem podróż potrwa zbyt długo, a jego Dragonoid po dwóch latach odpoczynku od wszelakich walk i korzystania z mocy Pyrusa przeszedł do bardziej neutralnej formy, tj: siła jego mocy zmalała, a niektóre zdolności poszły w niepamięć. W dodatku czasu na przypominanie sobie nie było..."
      Może być?

      Usuń
    2. Oczywiście, że może :)
      Choć mam nadzieję, że w końcu wszystko wróci do normy i Drago znów będzie mógł używać pełni swoich mocy. Bo w aktualnym stanie nie ma szans z żadnym bakuganem Bractwa :/

      Usuń
    3. Tak, już w poprzedniej walce wielki Fuzjo Dragonoid sobie nie poradził. Wiadomo, trochę z winy Dana, no ale w końcu on nie był zbyt wytrzymały.
      Bractwo to moje dzieci, aż chciałoby się rzec, że o to właśnie chodzi i dobrze, że na razie obrywają... ^^"

      Usuń
  5. O mój... JESTEŚ GENIALNA!!!
    Jeśli poprzedni rozdział był świetny to ten jest... jest... kurczak, straciłam wątek XD
    To może od początku...
    Lekarze na Vestali to niedouczeni analfabeci -.- Niby wiem, że nie ma lekarstw, ale jakby chciał to by coś wymyślił!! T-T No bo, kurczak, mój Shun jest ranny T-T Ja nie chcę T-T
    Shun: Po pierwsze, twoje łzy wpadają mi do oczu, więc bądź tak miła i przestań. Po drugie, jeszcze nie tak dawno sama chciałaś żeby coś mi się stało!
    Ale na tym właśnie polega moja chora psychika XD Najpierw jest "Zgiń! Bierz go! Niech cierpi!", a potem... potem jest ryk T-T
    Ale na czy to ja...? A tak! Idiotyzm vestaliańskich lekarzy. Jak oni nie pomogą Shunowi (albo nie pomogą Alice pomóc Shunowi) to nie ręczę za siebie i swoje opanowanie -.-
    Dan ma poczucie winy? HA! I bardzo dobrze! To przez niego mój Shun jest ranny T-T
    Ale mam jedno pytanie. Jak Alice zamierza mu pomóc skoro nie wzięła żadnych potrzebnych rzeczy, których Vestalianie (rzekomo -.-) nie mają? A może wzięła, a ja jestem tak głupia, że nie zauważyłam gdzie to pisze? *czyta jeszcze raz* Nie chyba nie ma... Albo nadal jestem ślepa. >_<
    Ale to nic... Zaczekam do kolejnego! Eto... A mogę prosić o jako-taką datę publikacji *spojrzenie kota ze Shreka*
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekarze na Vestali uczą się, jak pomagać Vestalianom. :p Nie mają tam podręczników, jak leczyć przypadkowych Ziemian spotkanych w komosie. I tak tam doktor dużo zrobił, bo podał mu neutralne ziółko na zaśnięcie i uśmierzenie bólu. Główkować jeszcze będą, spokojnie. :) I nie tylko oni, ale i obecni tam wojownicy.
      Czemu Shunowi Twoje łzy wpadają do oczu?^^ Siedzisz na nim, czy jak?
      Co do tych rzeczy to już poprawiona została końcówka rozdziału. :) Możesz teraz przejrzeć jeszcze raz, bo to tam zaledwie kilka zdań dodatkowych.
      Data publikacji następnego rozdziału...? Nie, niestety, nie potrafię Ci jej podać. Moja wena jest nieprzewidywalna. Raz mogę napisać rozdział od razu w jeden dzień, a raz może zająć mi to tydzień... Nie wiem, zwyczajnie nie wiem, więc nie rób proszę tych oczu. :)

      Usuń
    2. A powinni mieć! To ich nie tłumaczy! :p A ziółka zawsze spoko ^^.
      Shun: Nie nie siedzi -.- Po prostu to prawdziwa fontanna i nawet parasol czasami nie pomaga -.-
      Czy ty coś do mnie masz czy co? >_<
      O! Czyli jednak nie jestem ślepa? O.o Dobrze wiedzieć...
      Will

      Usuń
    3. Nie, nie jesteś ślepa. :) To ja jestem nieogarnięta, kiedy piszę rozdział i szykuje się do publikacji.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Jak doszłam do słów, że biedaczyna nie przeżyje nocy, to pomyślałam sobie, że będę tu musiała postawić wirtualną świeczkę dla Shuna. To oczywiste, że najlepszym rozwiązaniem byłoby przyniesienie lekarstwa z Ziemi przez kogoś, kto się właśnie na naszej planecie znajduje, choć potem pomyślałam, że to na pewno nie takie proste. Ale wspaniale, że Alice uratuje Shuna! :D W końcu to jeden z głównych bohaterów, głupio by było, gdyby tak umarł przedwcześnie (choć jedną z bohaterek zdążyłaś uśmiercić, więc niczego nie można się spodziewać na 100%). Poza tym Shun i Spectra muszą toczyć walkę o względy Alice, więc ja się nie zgadzam, aby zginął! xD Przepięknie opisałaś wyrzuty sumienia Alice i Dana, bardzo realistycznie i mogę się od Ciebie uczyć ;) A Bakugany są przewspaniałe, gdy pocieszają swoich przyjaciół.
    Czekam na nowy rozdział i mam nadzieję, że będzie obfity w:
    - Och, Shun, tak mi przykro!
    - O, Alice, nic się nie stało. Przepędź tego idiotę Spectrę
    - O dobrze, o, nikt nie patrzy, teraz możemy się... *zakazane słowo na p!*
    <3 Bosz... jaka ja głupia jestem i żądna romansu ^w^
    Nie zwracaj uwagi na tę końcówkę xD Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ciesze się, że Ci się podobało. :D Niestety, tak ładnie jak to chcesz nie będzie w następnym rozdziale. Pisanie tych walk między Shunem a Spectrą o względy Alice przynosi mi dużo przyjemności. :x Zaczynam mieć nawet poważne wątpliwości co do końca tejże wojny, a mianowicie; nie wiem już sama, kto zwycięży... ^^ Na razie trzymam się planu, a na koniec się zobaczy, co czytelnicy wolą bardziej. :p

      Usuń
    2. Och, ależ ja jestem spragniona walk między Shunem a Spectrą, gdyż dostarczają mi one sporo radości! :D Jak mówiłam, jestem niezdecydowana, komu tu kibicować, ale cieszyłabym się z jakichś romantycznych fragmentów. Shun z odpadającym ramieniem jak na razie wygrywa ^^

      Usuń
    3. XD Będzie jeszcze mnóstwo romantycznych fragmentów, wątków z motywami zakazanej miłości, czy po prostu złej, mrocznej miłości pozbawionej zasad moralności... :X I to nie związane tylko z Alice. ;p

      Usuń
    4. Zła, mroczna miłość nakręca mnie jeszcze bardziej... hmm, może mały powrót do Maury i Alexa...? xD

      Usuń
    5. Pamiętam o nich, pamiętam. ;x No i też będzie kiedyś Maura i Spectra... ;x

      Spodoba Ci się następny rozdział. :x

      Usuń
    6. Maura i Spectra? Och noł, a ten casanova, Alice zdradza (tak jakby) xD
      Skoro mówisz, że spodoba mi się nowy rozdział, to ja go chcę! I to jak najszybciej. Mam prośbę, że jak go dodasz, to mi napisz w Księdze Gości, ok? Dostanę na mailu powiadomienie i szybko przeczytam rozdział na telefonie ^^

      Usuń
    7. Jasne, nie ma sprawy. :) Niee, ja nie będę z niego takiego łajdaka robić, że na dwa fronty będzie latać... :x może... Jeszcze styczności jako takiej z Maurą nie miał, więc jest spoko. :x

      Usuń
  7. Po pierwsze, Wow... A po drugie, dlaczego ja ty wcześniej nie weszłam!?
    Shun: Bo najpierw byłaś zbyt leniwa, a potem zapomniałaś...
    Ja:To było pytanie retoryczne!
    Alice: Ale to prawda!
    J: No wiem! Layali, przepraszam. Serio czytałam to wszystko dziś dwa razy i mówię ci piszesz swietnie! Masz rozbudowane słownictwo, a błędów praktycznie nie wyłapałam (choć w ogóle ich nie wyłapuje, co widać choćby po tym komentarzu). Jeśli chodzi o fabułę, to naprawdę mi się podoba! Jest wielo-wątkowa i jeszcze paring Shun&Alice!
    A&S:Boże... Nie! Zaczyna się!
    Ja: Oj, tak zaczyna! Możesz nie wiedzieć, ale jestem dość kopniętą fanką tej pary^^ Choć pomysł ze Spectrą i Alice mi się podoba! I zazdrosny Shun jest uroczy \(^o^)/. Tak samo jak pocharatany Shun *_*.
    S: Zaczynam się bać, co ty ze mną zrobisz na blogu!
    J: Nie martw się. Nie oberwiesz bardziej niż Alice.
    A:Słucham!?
    J:Doszłam do wniosku, że umieające kobiety wyglądają lepiej od mężczyzn...
    A&S:(zaliczyli glebę)
    Ja: Wracając do teraźniejszego rodziału to wszystkie "wpadki" dotyczące torby o teleportu, zostały wymienione przez moje poprzedniczki, więc nie będę się powtarzać. Mam tylko pytanko. Jaką grupę krwi ma Shun? Wiem dziwne pytanie... To może jeszcze jaką grupę ma Alice i Dan, bo tak se myśle, że przydała by się transfuzja... No i czy Alice zdąży na czas? O ile w ogóle dotrze! I kiedy następny rozdział?
    S: Miało być jedno pytanie!
    Ja: No dobrze już kończę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy strasznie uwielbiają Shuna Zazdrosnego, jak i Shuna Rannego. Ó.o Się dorobił fanek. Dla mnie jest spoko, tylko jego głos mi uwłacza... Ani w angielskiej, ani w polskiej wersji dubbingowej nie przypada mi do gustu...
      Te wpadki o których wspomniałaś zostały już dawno poprawione, więc nie wiem, dlaczego w ogóle miałabyś się powtarzać?Ó.o
      Nie wiem jaką grupę krwi ma Shun i wymyślanie jej będzie zbędne. JEŚLI dojdzie do momentu, że będzie mu uzupełniano krew, wystarczy po po prostu napisać, że jest to krew odpowiednia dla Shuna. Tak samo tyczy się do Dana i Alice.
      Na resztę pytań nie odpowiem, bo nie chcę spoilerować, a co do pytania "kiedy nowy rozdział", to zwyczajnie nie wiem. :p
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. No, tak to jest jak się najpierw czyta, a pięć godzin później komentuje, a potem się ogarnia, że komentarz się nie dodał bo internet mam kapryśny... nawet nie zauważyłam zmian, sorki! Heh, a tak miałam ochotę na przetaczanie krwi... w sumie nie wiem dlaczego, po prostu ja bardzo lubię pobrania krwi. Jak miałam 5 lat to na pobraniu miałam taki zaciesz, że pielęgniarka się mnie przestraszyła XD

      Usuń
    3. Mhmm. I cały czas się Ciebie trzyma to uwielbianie krwi? Przez to też pewnie lubisz wampiry itp? ;p Nikt nie powiedział, że przetaczania krwi nie będzie, najwyżej nie pojawią się jedynie nazwy grup krwi.

      Usuń
    4. Ja kiedyś panicznie bałam się pobierania krwi. Samego jej widoku nie. Teraz się nie boję pobierania krwi. Nie wiem nawet...czy tego przypadkiem nie zaczynam...lubić. W każdym razie nie jest to jakieś nieprzyjemne. Spokojnie patrzę jak pielęgniarka wbija igłę. I jak krew spływa do probówki. W filmach nie przeszkadzają mi brutalne i krwawe sceny. Nawet jak czyjś mózg wyląduje na ścianie.
      Airzel: Nie przeszkadzają? Ty się tym podniecasz.
      Ej. Uśmiecham się, bo z zabawnym dźwiękiem flaki upadają. Z takim...plaśnięciem. ^^"

      Usuń
    5. Mnie to nie przerażał nigdy widok krwi ani jakoś nie podniecał. Jeśli chodzi o pobieranie krwi to jedyne co mnie kiedyś przerażało to nie krew, a sam ból ukłucia. A jeśli chodzi o filmy to różnie. :P Czasem nic nie robi na mnie rozerwanie na kawałki czyjegoś ciała, a czasem to aż się odwracam... ^^"
      Oo tak, flaki czy zgniatanie mięśni itp zawsze występują z fajnym plaśnięciem. :)

      Usuń
    6. Ta. Jak czasem zdarzy się, że się skaleczę, to zlizuję krew. I czasem sobie myślę, że chyba moja mi smakuje. Wiem, wiem. Jakaś nienormalna lub wręcz walnięta jestem. Z tym odwracaniem przy brutalnych scenach w filmach...Jak z mamą oglądam, to przy niektórych każe mi zamykać oczy. Przy takich, co zwierzętom dzieje się krzywda. W tej kwestii jestem bardzo wrażliwa. Ta. Ludziom może dziać się krzywda, a kotom, psom i innym zwierzakom nie. Hm. Zastanawia mnie, jaki dźwięk był przy tym, jak Ashcro rozciął Shunowi rączkę. Poza shunowym wrzaskiem.

      Usuń
    7. Czyli nie tylko ja lubię smak krwi... dobra dziwnie to zabrzmiało, chodzi o moją. Ale tak gdyby się zastanowić to taki soczek z wszystkimi ważnymi składnikami odżywczymi, musi być smaczna!
      I może jeszcze dodam odpowiedz do odpowiedzi na moją odpowiedz, na jej odpowiedz na mój komentarz... uff...Jeśli chodzi o wampiry to jakoś szczególnie nie przepadam. Chyba tylko wtedy jak ktoś napiszę coś naprawdę dobrego.

      Usuń
    8. @ Mary: http://www.youtube.com/watch?v=yLyyf31KCvs mniej więcej dźwięk jak tutaj. Bez odgłosy tylko tej piły... Nie umiałam lepszego znaleźć... Też jestem strasznie wrażliwa jeśli chodzi o krzywdy zwierząt w filmach, jak i w rzeczywistości... :(

      Usuń
    9. @ Dara Anna: Blee, fuu, mnie krew nie smakuje, a ponoć B+ jest najsłodsza i praktycznie obżeram się słodyczami...
      Wiesz, mówi się czasem, że katolicyzm to wampiryzm, bo jest tam "Pijcie krew moją..."
      Ja jeszcze nie spotkałam się w swoim życiu z jakąś dobrą książką o wampirach czy opowiadaniem, które uznałabym za bardzo dobre. :p

      Usuń
    10. Obejrzałam. Hm. Dość...makabryczne. Ale mi to nie przeszkadza. Sam dźwięk jest nawet...uroczy. I ta pryskająca krew. Fontanna! XD Dobra. Dość o tym. Bo mi zaraz Airzel powie, że powinnam się leczyć. Ech. Koleżanka z roku stwierdziła, że trochę pasuje na szaleńca. No. Niby fascynują mnie psychopaci...To, jak działa ich psychika. I lubię brutalne sceny...Ale od razu szaleniec? Przeważnie jestem spokojną i cichą osóbką.
      Brh+? Mam taką grupę. Jest lekko słodka. Ja się słodyczami nie obżeram. Raz na jakiś czas pójdę na jakieś ciastko. Uwielbiam tiramisu, eklerki, rurki z bitą śmietaną, jakieś czekoladowe i sernik. Z czekolady lubię tylko gorzką.
      Heh. Właściwie dopiero dodałaś rozdział, a ja już bym przeczytała kolejny. Nigdy nie byłam aż tak niecierpliwa. Więcej brutalności! Okeej...To chyba uzależnia...Lepiej już skończę ten komentarz...

      Usuń
    11. Nie Brh+ tylko samo B+. :p Fuj, nie cierpię sernika czy eklerek. :x Ani czekolady gorzkiej! Jedynie milki... najlepiej z Oreo... ;x Też lubię psychologię i psychopatów. Nie raz sobie główkuję sama, jaka to jest psychika ludzka, jakie czynniki mają wpływ na kształtowanie jej itp.
      Ja wierzę, że jesteś spokojna, kiedy Airzel jest z Tobą. :)
      Chętnie bym się wzięła za pisanie już następnego rozdziału, ale niestety muszę jeszcze nad innymi rzeczami posiedzieć.
      Noo, można powiedzieć, że następny będzie miał mroczne klimaty. :)

      Usuń
    12. Jupi! Będzie krew? Flaki? Kolejny rytuał? Ta. W tej mojej głowie to Airzel i Gill robią za tych rozsądnych. Ta. Mamy na roku taką Nadgorliwą Gadułę. Non stop gada o testach i sesji egzaminacyjnej. Mam ją czasem (No dobra. Często.) ochotę udusić. Na co Gill: "Lepiej nie. Będą cię sądzić jak dorosłą. Jak to mówicie? Trafisz za kratki.".
      No ej. Bez nich też jestem spokojna. Oni mnie tylko czasem uspakajają. Kiedy ktoś wyjątkowo mnie irytuje. Tylko Stoica mógłby mnie zachęcać do rękoczynów. "No dalej. Strzel ją. Zrób jej ka boom!"

      Usuń
    13. Twoi faworyci z Bakugan są tylko z serii Gundalian Invaders? :p

      Usuń
    14. To moja ulubiona seria. Z pierwszej serii lubiłam Mascarada(nigdy nie jestem pewna jak to się pisze) i Hairadee. Z drugiej Shadow'a i Lync'a. Mylene nie bardzo. Spectrę nawet lubię. Z trzeciej to już wiesz. :p Czwarta seria średnio mi się podobała. Pierwsza część z Magmelem jeszcze ujdzie. Druga już była zbyt przesadzona.

      Usuń
    15. Oooch Maskarad *.*, kochać go będę zawsze! Z drugiej Shadowa, Lynca i Spectre (<3), z trzeciej nie mam faworytów, z piątej też nie... Zgodzę co do drugiej cześci MS, uważam, że już całkowicie rozwalili Bakugan... Zdecydowanie wolałam, kiedy to było bardziej czyste, że te Bakugany to były stworzenia, a nie jakieś transformery... >.> Jedyce, co mi się podobało w innych seriach to walki jednym Bakuganem, a nie tak jak w pierwszej części. I tylko to. W dalszych sezonach dokuczał mi brak bohaterów z pierwszej serii i zbyt wielkie skupianie się na Danie i Drago...

      Usuń
    16. Piąta? Były cztery. Chodzi ci o to, że czwartą serię podzielili na dwie części? Jak dla mnie pierwszej i czwartej serii mogłoby nie być. Seria Gundalian Invaders była moim zdaniem świetna. Obcy w niej znacznie różnili się od Ziemian. Nie to co Vestalianie. Ci to tylko oczy mieli nieco inne. Poza tym wyglądali jak ludzie. Wygląd Gundalian mi się podobał. Było w nich coś dzikiego. Ich charakter...cudny. Gdzieś jest we mnie coś podobnego. No i sama planeta też świetna. Moje klimaty po prostu. A Neathianie? Takie ciepłe kluchy. Delikatne, łagodne. Ble.

      Usuń
    17. Tak, tak, tak! Yhh, myli mi się ciągle... Dla mnie fabuła w czwartej serii była średnia, ale przyznam, że obcy wyglądali zdecydowanie lepiej. Zwłaszcza ci gundalianie. ^^ O wiele lepsi od Neathianów.

      Usuń
    18. O jejuniu. Bratnia dusza. ^^ No, bo Gundalianie mają charakter. Są twardzi. Nie użalają się nad sobą (tylko z Zenet była trochę taka rozhisteryzowana nastolatka). Żadne tam sentymenty...A Neathianie to takie...ciapy. Fabia...księżniczka, która przegrywa prawie każdą walkę. Tego...Chyba się mocno rozgadałam. Nabijam ci komentarze. Może podać ci numer gg?

      Usuń
    19. Oj Mary, u Will się okazało, że obydwie uwielbiamy Jessego, a teraz dowiaduję się, że nie jestem osamotniona w fascynacji Gundalianami. To fajne :D A Neathianie niech wyjdą -.- Zawsze sercem z Gundalią :p

      Usuń
    20. Znacie Final Fantasy VII? Tam był taki Genesis to ciągle czytał poemat (bardzo piękny swoją drogą). Oglądając Jessego ciągle miałam tego Genesisa w głowie...
      Tak czy inaczej, za dłuugi czas pojawią się w tym opowiadaniu również Gundalianie. ;x
      Ten rozdział ma rekordową liczbę komentarzy. Ó.o
      @ Mary: mój numer gg jest podany w dziale Autorka, jak chcesz to pisz, tylko ja rzadko kiedy mam czas na siedzenie na tym komunikatorze. Ale bynajmniej jak wejdę to zawsze odpiszę. :p

      Usuń
    21. Widzę, że nie tylko ja uwielbiam Gundalian ^-^ Mają charakter i jeszcze ten wygląd ^^'
      A Neathianie są dla mnie dziwni. Tacy pokojowi i w ogóle :P

      Usuń
    22. Wszyscy kochają Gundalian :D
      Ale się dzisiaj na wyznania wszystkim zebrało.
      Gundalianie rządzą :D

      Usuń
    23. Tak! Gdyby to było możliwe, to chciałabym mieszkać na Gundalii. Mam nawet coś z gundaliańskiego charakteru. Bywam wredna, pyskata. I jestem chyba skrytą sadystką.

      Usuń
  8. A ja komentuje po poprawkach i stwierdzam śmiało, ze rozdział super! Wzruszyly mnie slowa Shuna jak najpierw wzywal Dana, to on byl, potem swojego bakugana, ktory tez byl, ale jak poprosil o Alice, to jej nie bylo... Ale dziewczyna juz sie do niego teleportuje, wiec czuje jakies wesole chwile w nastepnym! No chyba ze usmiercisz Shuna :O Ale raczej tego nie zrobisz, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może go uśmiercę, może nie, któż to wie. ;p Mogę zdradzić tylko tyle, że niektórzy bohaterowie umrą, ale czy główni, czy poboczni - tu już siedzę cicho.
      Ciesze się, że i Tobie rozdział przypadł do gustu. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Boże, jak mnie tu dawno nie było O.O
    To jest niedopuszczalne.
    Muszę być bardziej systematyczna.
    I jak dużo ominęłam xd
    Musiałam się wrócić, po przeczytaniu tego rozdziału, by zrozumieć co się stało.
    Ach...
    To teraz co do rozdziału.
    SHUN MA ŻYĆ.
    SHUN MA MIEĆ RĘKĘ.
    SHUN MA BYĆ Z ALICE.
    Wiem, że wariuję, ale ja po prostu go kocham <3
    Jest to jedyna postać, którą pokochałam od samego początku jak go tylko ujrzałam.
    No i jeszcze Alice.
    Ale zrobiłaś tutaj mega pobojowisko przez te kilka rozdziałów.
    Zabici żołnierze, Shun z ledwo trzymającą się ręką.
    Horror normalnie.
    Masakra.
    A jaka Alice jest zakochana <3
    I Shun o nią pytający <3
    Za dużo czytam książek z miłością jako wątek główny.
    A no właśnie, jak już o tej miłości zaczęłam, to czy Spectra i Maura coś ten tego?
    Bo na twoim, zresztą bardzo pięknym, szablonie zauważyłam tą dwójkę w jakże pięknym uścisku.
    Wiesz, jeśli tak, to mam nadzieje, że niedługo pojawią się jakieś scenki z nimi, w rozmowie, hmm..., jakby to nazwać...
    O już wiem.
    Wrogiej.
    Chyba.
    Nieważne.
    W każdym bądź razie, rozdział oczywiście the best i w ogóle i w szczególe.
    Czekam na NN, bo mnie bardzo ciekawość zżera co tam będzie u Shuna i reszty ekipy.
    Pozdrowienia.!

    Patrycja .
    PS Przepraszam, że z anonima, ale jakoś nie chce mi się zalogować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle życzeń! Stęskniłam się za Tobą. Już myślałam, że wena do Bakugana opuściła Cię na dobre... Całe szczęście nie. :) W jednym rozdziale było, że Maura ma za zadanie uwieść Spectrę. A więc coś będzie. ;)
      Nie wiem kiedy u mnie bedzie coś nowego. :/ A u Ciebie? U Ciebie musi sie pojawić zdecydowanie szybciej, jestem ciekawa jak tam będzie z Kiethem, Shiną no i czy Shun coś zagada do Alice o swoich uczuciach. ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Rozdział się pisze.
      Jakoś...
      Na pewno pojawi się do ferii zimowych w woj. łódzkim, więc do (zerka na kalendarz) 20 stycznia :)
      Z weną nie najlepiej i jeszcze ta szkoła xd
      I ja też się za Tb stęskniłam :)
      I jeszcze raz powtarzam. Czekam na rozdział ;)

      Usuń
    3. W łódzkim? Ja jestem ze śląskiego i ferie mam w tym samym terminie :D A i tak wyjeżdżam właśnie do łódzkiego do taty.
      Btw. Layali ile ty już masz tu komentarzy. Prawdopodobnie zanim dodasz następny rozdział będzie już setka ;p

      Usuń
    4. Bez przesady, Aiko. :x Też masz 20 stycznia ferie! :> Tylko ja to Trójmiasto, Pomorze. ^^" No to w ferie obowiązkowo u Was minimum po 3 nowe rozdziały!

      Usuń
    5. Ja również z łódzkiego ^-^ Jeszcze tylko 9 dni szkolnych i ferie!

      Usuń
    6. No proszę, jak dużo osób teraz będzie miało ferie :)
      A ile roboty przez te 9 dni xd

      Usuń
    7. O.o
      Czuję się taka samotna, ja mam... 3 lutego T^T

      Usuń
    8. Ale Raylie Ty za to szybciej i tak kończysz rok szkolny. ^^"

      Usuń
    9. Masz racje. Życie jest jednak piękne. I cztery miesiące wakacji, bo potem legalnie, to już tylko emerytura mnie czeka (jak dożyję) ... xD

      Usuń
  10. Uwielbiasz się nade mną znęcać, co? T.T
    Toż ja tu codziennie wchodzę T.T i czekam T.T
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, wcale nie chce się nad Tobą znęcać... :( Wybacz, brak czasu uniemożliwia mi pisanie. :(

      Usuń