1/17/2014

009. Nadzieja


Zastygłe mięśnie jego ciała wołały lekkim bólem. Nagłe podniesienie się z łóżka wywołało zaś zaburzenia świadomości - przyćmiły widok oczom, oraz pozbawiło Dana na chwilę równowagi. Nie miał jednak co leżeć w pokoju gościnnym i męczyć, wystarczająco załamaną duszę, nieudaną konwersacją z przyjaciółmi. Miał chęć zadzwonić do nich ponownie i zacząć przepraszać. A jednak stwierdził później, że takie użalanie się nad sobą, jak i błaganie o przebaczenie nie pomogą Shunowi.
Wyszedł z pokoju i udał się do białego pomieszczenia, w którym spał jego przyjaciel. Nie spodziewał się, że zastanie tam również Spectrę.
— O, Dan. — Wyrwany z bezczynnego wpatrywania się w ekrany mówiące o stanie Kazamiego Spectra, nie ukrywał zaskoczenia. — Gdzie byłeś?
— Można rzec, że w pokoju obok. Rozmawiałem z Marucho i z Julie. Powiedziałem im o tym, co się stało — odparł smutnie.
— Jego stan się pogarsza z minuty na minutę. Ogromnie mi przykro, że nie potrafimy mu pomóc…
— Wiem. Mnie też…
— Nadal jednak miejmy nadzieję.
— Jaką nadzieję? — zapytał Dan, po raz pierwszy od chwili rozpoczęcia się rozmowy podniósł wzrok. W jego kasztanowym tęczówkach tliło się głębokie cierpienie. — Wszystko idzie nie tak, jak powinno. Najpierw Runo zostaje porwana, dowiadujemy się, że jej życie wisi na włosku, a teraz jeszcze Shun umiera!
— Dan — wtrącił się Dragonoid, z zamiarem powstrzymania go przed dobijaniem się.
— Taka jest prawda, Drago — dodał Kuso. — Nie ma nadziei.
Zapadło milczenie.
Spectra swoimi lazurowymi tęczówkami lustrował załamaną postawę Dana. Doprawdy nie mógł uwierzyć w to, że  wszelkie jego walory niezłomnego bohatera poszły w zapomnienie.
Nagle pomiędzy nimi wybuchło tęczowe światło, promieniujące na wszystkie strony kojącym ciepłem. Zrazu uformowało kobiecą sylwetkę, chwiejącą się i słabą w swej postawie. Pojawiła się Alice z twarzą potwornie bladą. Wraz z całkowitym zmaterializowaniem się, karta w jej dłoni przestała błyszczeć, a ona sama zaczęła upadać.
— Alice! — zawołał Spectra, który w ostatniej chwili dobiegł do niej i złapał w swoje ramiona, ochraniając ją tym samym przed bolesnym uderzeniem o zimną podłogę. — Co ty tu robisz? Jak ty tu w ogóle…?  — rzucił pytaniami, nie dowierzając własnym oczom.
— Nie pamiętasz? — mruknęła z na wpół otwartymi oczami. Pokazała mu kartę, a wówczas Keith przypomniał sobie, jak to już kiedyś miał z nią styczność.
— No tak — rzekł. — Tamten chłodny wieczór, kiedy zabrałaś mnie na przejażdżkę. — Uśmiechnął się promieniście do niej, a ona odwzajemniła.
— Witaj, Drago — przywitał bakugana Hydranoid.
— Hydranoid! Dobrze was widzieć!
Alice już powoli odzyskiwała siły. Taka teleportacja po tak długim czasie przerwy okazała się nie być najbezpieczniejsza.
Nadzieja — wyszeptał Dan. Obecność Alice pobudziła w nim na nowo wiarę. Podszedł do niej i razem ze Spectrą pomogli jej wstać. — Wiesz, jak pomóc Shunowi, prawda?
— Oczywiście, po to tu jestem — odparła.
Niespodziewanie Dan przytulił ją z całej siły, a oczy znów go zapiekły.
— Ratuj go — dodał.
Gdy już wypuścił ją z uścisku, Alice wreszcie dano było spojrzeć na rannego i nieprzytomnego Shuna. W tym samym momencie serce zakuło ją jak jeszcze nigdy dotąd. Przystawiwszy dłonie do ust, stłumiła w sobie krzyk rozpaczy.
— Och, Shun. — Podeszła do niego i objęła jego zimną twarz, która przybrała kolor niemalże kredy, pragnąc dać mu uczuć.
Widok zaś jego ręki, która choć fachowo została zatamowana, przeraził ją do cna.
— Gdzie jest wasz lekarz? Będę potrzebowała jego współpracy — zwróciła się do Keitha.
— Pójdę po niego — odparł jej, po czym opuścił pokój.
Daniel podszedł do rudowłosej, nie kryjąc swojego zmartwienia.
— Dasz radę go ocalić? — spytał.
Gehabich zajęła się rozpakowywaniem wszystkich zabranych rzeczy na stole, który stał tuż obok łóżka Shuna.
— Taką mam nadzieję — rzekła.
„Nadzieję” ­– powtórzył w myślach Kuso. Po raz kolejny trzymał ów słowo długo na języku.
— Bynajmniej zrobię wszystko, co w mojej mocy — zapewniła.
Tymczasem wrócił Spectra wraz z vestaliańskim doktorem, którego szczerze zdumiał widok tej, która miała wybawić Kazamiego od śmierci. Zdecydowanie spodziewał się kogoś starszego.
— Jak mogę ci służyć pomocą? — zapytał.
— Nie znam się na tym sprzęcie dosyć dobrze — oświadczyła. — Trzeba mu dać tą krew. — I podała mu woreczek z bordową cieczą.
— Muszę was poprosić o wyjście — dodał jeszcze lekarz, spoglądając na stojących niczym dwa posągi Dana i Keitha.
Keith przytaknął skinieniem głowy, a następnie położył Danowi rękę na ramieniu i razem z Drago i Hydranoidem opuścili salę.



Trwał zimny zmierzch, a mlecznobiały blask czystej pełni był w stanie przyprawić o dreszcze każdego. Najgorsze jednak i tak było zimno w celi pod ziemią, gdzie i również znajdowały się piwnice oraz zamrażarki. W takim uporczywym chłodzie siedziała Runo, głodna i spragniona. Cała dygotała, nie mogąc ogrzać się zmęczonymi już od pocierania ciała ramionami. W dodatku jej stan psychiczny pogarszał się, bo i samotność znęcała się nad nią.
Jako jedyna była więziona i chociaż towarzyszył jej Blake, to jednak nie był on najlepszym lekarstwem na odizolowanie od przyjaciół.
— Rybko! — Usłyszała jego głos. — Rybeńkoooo!
„O nie, znów tu idzie… Nie, błagam, nie! Zostaw mnie już…” – błagała w myślach. Desperacko pociągnęła nosem i wierzchem dłoni otarła łzy.
— Rybko? — Blake przykucnął przy kratach jej celi, wyszczerzając jedno, czerwone oko. — Nie podoba ci się, jak mówię do ciebie „rybko”?
Runo nie odpowiedziała mu.
„Błagam, idź sobie. Daj mi spokój!”
— N-nie, nie, nie nazywam cię tak, bo przypominasz mi rybę czy coś — oznajmił. — Jeżeli mam określić, co mi przypominasz, to mogę powiedzieć, że na przykład krystaliczną wodą. Jeśli patrzeć na twoje włosy. No chyba, że mam się kierować oczami to… to w sumie też z wodą! Tylko bardziej taką wodą morza… O, właśnie! Z oceanem mi się twoje oczy kojarzą!
„Mówisz tak bardzo bezsensu… Idź sobie…!”
— Z oceanem, do którego można by potem wrzucić twoje ciało, kiedy już zdechniesz — dokończył. Ton jego głosu nie zmienił się, cały czas był przyjacielski - sympatyczny.
Runo zaszlochała cicho.
„Dan… Gdzie jesteś?”
— Jedzenie ci nie smakuje, co? — spytał, zerkając na leżące w kącie naczynie z białą „zupą”. — W sumie też bym nie chciał jeść tych glutów. Ha! Po co zresztą bym miał? Dopiero co się najadłem przepyszną kolacją. Jemy przy takim okrągłym stole, wiesz? Jest on swego rodzaju symbolem takiej naszej równości i wspólnoty. No okej, Olek jest Panem. Ale przecież wiadomo, że w każdej parafii musi być ta jedna głowa, która o wszystkim będzie decydować, co nie? W ogóle to nie mów mu, że nazywam go Olek, dobra? On tego nie lubi. — Mrugnął do Misaki, która usilnie starała się go ignorować. — Tak czy inaczej — kontynuował. — Na kolację był kurczak, chleb, sałatki, wino i tak dalej, i tak dalej. Przeważnie posiłki jemy wszyscy razem, ale ponieważ trójka z nas jest na misji, zjedliśmy sami, to jest ja, Bambi i Olek. A na misji to wiesz, jest ten Aschcro, Kyuzo i Maura. Prawdopodobnie schwytali przy okazji już też twoich przyjaciół.
Runo zatkała sobie uszy.
Nagle Blake wstał.
— Oho! Wrócili — oświadczył. — Czuję ich. Wiedziałaś o tym, że potrafimy się nawzajem wyczuwać? Wiesz, łączy nas taka więź, która jest bardzo, ale to bardzo szczególna. Nie potrafię ci dobrze wytłumaczyć, na czym ona polega. Tak czy inaczej wszyscy jesteśmy związani ze sobą. Niczym rodzina. Potrafimy siebie wyczuwać, nieźle, co nie? Nie bez powodu nazywamy siebie „Bractwem Prawdziwym”. Nikt nigdy nie zdradzi. Każdy działa dla tego samego celu. Jednego celu. Wspólnego celu. — Przeciągnął się. — Czas iść. Miło się rozmawiało, rybko. O, i bym zapomniał! Tak się rozgadaliśmy, że wypadło mi powiedzieć, czemu w końcu nazywam cię rybką! Widzisz, na kolację też była ryba! — zarechotał.
Runo zaczęła głośniej szlochać.
— Nie kryję, że sam chciałbym cię zjeść. I robić z tobą takie rzeczy, że ho, ho! Dawno nie ruchałem, kurczę. — Posmutniał zrazu. — Okej, idę już! Jeszcze przed snem pogadamy znów, hm? Papa, rybko!
I poszedł. Runo dziękowała Bogu, aczkolwiek wiedziała, że prześladowca jeszcze wróci. Niemniej jednak każdy czas bez niego był niczym błogosławieństwo. Nawet jeśli musiała cierpieć z zimna i z głodu, w całkowitej samotności.
Tak bardzo chciała by mieć przy sobie Dana. Tak bardzo chciała by mieć przy sobie Tigrerrę… Tak bardzo też chciała, aby jej nadzieja, że zostanie uratowana nie okazała się być ułudną.


Alexander siedział prosto na wielkim tronie, a jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć. W całej zaś sali było nieskazitelnie czysto oraz jasno, a potężne światło biło do przepięknego, srebrnego żyrandola.
Wtem do Sali weszła trójka wojowników wysłanych wcześniej na misję do Vestroii. Wówczas również pojawiła się Bambi w towarzystwie Blaka.
Ashcro wystąpił naprzód.
— Nie udało nam się — oświadczył. Te słowa odbiły się echem w uszach Pana.
— Nie?
Blake, przełknął głośno ślinę, aczkolwiek on akurat mógł czuć się bezpiecznie.
— Dlaczego? — zapytał Pan. Wydawało się, że jego głos złagodniał.
— Wojownicy tam byli. Nie wszyscy, no ale trzech było. Oraz vestaliańska armia — mówił Ashcro.
Maura i Kyuzo z kolei stali w milczeniu. Ona ze spuszczoną głową, a on z rękami wbitymi w kieszenie spodni.
— I co z bakuganami? — zapytał Pan dosyć retorycznie.
— W rękach Wojowników…
I zapadła niebezpieczna cisza.
Alexander zmrużył oczy, a po chwili wstał wolno z tronu i wziął głęboki oddech.
— CZY WAM ODEBRANO ROZUMY, CZY MOC, ŻE PONIEŚLICIE KLĘSKĘ?! — wrzasnął, a jego ton cisnął trującym bólem w serca trójki wojowników.
Atmosfera zrobiła się naprawdę groźna.
— Maura! — zwrócił się do bordowowłosej, a jej ciało całe zadygotało. . — Wojowników było tylko trzech. Posiadasz najsilniejszego bakugana pyrusa, a sama masz talent do zahipnotyzowania człowieka. DLACZEGO WIĘC NIE SPALIŁAŚ ICH SERC?!
Dziewczyna nie śmiała podnieść na niego wzroku.
— Kyuzo! — Pan zawołał następnego. — Jesteś bystry i zawsze potrafisz odnaleźć się w każdej sytuacji. Twój bakugan jednym tupnięciem wywołuje trzęsienia ziemi. Powiedz mi zatem, CZEMU NIE POSŁAŁEŚ TEJ ARMII DO PIEKIEŁ?!
Nic mu nie odpowiedział.
— I Ashcro! Twój bakugan to smok, najszybszy ze wszystkich, tak jak jego ataki. Sam też specjalizujesz się w odcinaniu głów i kończyn. CZY DOPRAWDY TAK TRUDNO BYŁO ODCIĄĆ BAKUGNOM WOJOWNIKÓW ŁBY?!
Ashcro wstrzymał oddech.
— Przypuszczam, że daliście się rozdzielić. A przecież gdybyście działali razem, zdeptalibyście ich! Kładliście razem w trójkę większą liczbę wojowników. Pokonywaliście setki żołnierzy! Terroryzowaliście serca bakuganów! Jesteśmy o krok do celu! Gdyby nie wasza dzisiejsza porażka, możliwe że i już dziś władalibyśmy domenami. Możliwe, że i już dziś przywoływalibyśmy Bakugana Genezę! Aż nie wierzę! — Usiadł z powrotem na tron i podparł głowę ręką. — Zresztą nawet nie mieliście zabijać wojowników. Jedynie schwytać, jeśli do spotkania z nimi by doszło. A więc zadanie było jeszcze prostsze! — warknął. — Którzy to wojownicy byli?
— Dan Kuso, Shun Kazami i Spectra Phantom — odpowiedział mu Kyuzo.
Alexander zamyślił się przez chwilę.
— Zapewne reszta została na Ziemi. Czyli Julie, Alice i Marucho. — Podrapał się po głowie. — Bambi! — zawołał.
Cytrynowowłosa piękność wyszła na środek sali, a jej obcisły strój podkreślał jej zgrabne, kobiece kształty.
— Jak tam twój związek  z Marokurą?
— Kwitnie — odparła.
— Poradzisz sobie, żeby się do niego wślizgnąć i ukraść bakugany?
— Oczywiście.
— Zatem ruszaj!
Bambi ukłoniła się, a następnie pospiesznie opuściła resztę towarzyszy.
— Wy też możecie iść — dodał jeszcze Pan. — Prócz ciebie, Maura.


Dziewczyna zatrzymała się rychło.
— Ty mi coś obiecałaś, pamiętasz?
— Pamiętam — odpowiedziała.
A miała nadzieję, że zapomniał.


36 komentarzy :

  1. Olek! Ty zboczeńcu zasrany! Ty...
    Shun: *zatyka jej usta ręką* Przestań przeklinać!
    Ale on mnie wnerwia!!!
    Shun: A no to to ci już nic nie poradzę...
    A Blake nie lepszy, kur...
    Shun: *ponownie zatyka jej usta*
    Przestaniesz w końcu?!
    Shun: Jak ty przestaniesz przeklinać.
    Niech ci będzie....
    A wracając teraz o komentarza: Cieszę się, że Runo nic nie jest. W senise tak fizycznie, że jej nie torturują, czy coś. Jak już mówiłam, jeśli torutować to tylko Shuna, a ewentualnie Spectrę *ślini się*
    A wieszz co jeszcze mnie wkurzyło? Bambi. Tak, ona. Chociaż nigdy za specjalnie nie przepadałam za Marucho to nie pozwolę go tak, kurczak, skrzywdzić! Żądam mojego wystąpienia w następnym rozdziale, żebym mogła nakopać jej do tego, plastikowego tyłka, a potem wrzucić do czarnej dziury!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha! xD O matko, Will, rozwalasz mnie. :') Dzięki za ten komentarz, mniemam, że mimo wszystko rozdział się spodobał. :D Tylko nie nazywaj Pana "Olek"! On tego nie lubi. :Q

      Usuń
  2. Wszystko dobre co się dobrze kończy :) Znaczy się chodzi mi o Shuna. Już sobie wyobrażam jego reakcję na to, że Alice uratowała mu życie... :)
    Blake... Coś czuję, że będzie mi nieco przypominał Drake Mervina z "Gone" A jak już wspomniał o rzeczach, które chciałby robić z Runo to aż mnie lekko zemdliło...
    "Olek" też niezłe ziółko... Maura nieźle się wkopała. Ciekawa jestem jak ten ich wielki "Pan" sprawuje się w walce. Nie mogę doczekać się jego występu w bitwie.
    Za Marucho też nigdy za specjalnie nie przepadałam, ale jeśli Bambi coś mu zrobi... znajdę i rozszarpę.
    Ok, wracam do mang by się trochę uspokoić.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam żadnego Drake'a Mervina. Z pewnością postać Blaka nie jest jakaś oryginalna. Już wiele postaci z zaburzeniami psychicznymi się przewinęło w rożnych historiach. Mimo wszystko ciesze się, że wywołał on u Ciebie takie, a nie inne uczucia.
      Alexander da swój popis, to na pewno. I mogę obiecać, że będzie to niezapomniane widowisko. :) Samo Bractwo jeszcze wystąpi w walce i lepiej zagra.
      Oj, wszyscy coś chyba mało lubią tego mózgowca. A występuje w każdej serii...
      Pozdrawiam również!

      Usuń
    2. Drake to postać z książki pt. "Gone; Zniknęli" Całkiem przyjemna lekturka swoją drogą :D Wracając do tematu. Czekam na występ "Olka" i ogólnie bractwa ^^
      Czy ja wiem... Cóż Marucho nie był dla mnie jakąś znaczącą postacią. Przynajmniej w anime. W mandze przejął inicjatywę i nawet się zakochał. Uroczo się zachowywał gdy próbował ukryć ten fakt przed przyjaciółmi, a w szczególności przed ciekawską Julie ^-^ W ogóle cały ta sprawa z turniejem nadawałaby by się na osobną serię... Szkoda, że tak się nie stało, ale mówi się trudno. Bakugan już raczej nie powróci. Wątpię by japończycy zajęli się tym tematem ponownie :/

      Usuń
    3. Przestań tak pisać! Wróci. Jak teraz nawet atomówki wróciły, to i Bakugan wróci. Jeśli oczywiście zechcą robić to tak, jak kiedyś, czyli tworzyć NATURALNE Bakugany, a nie jakieś transformery. Tysiącom fanów się to nie podoba, więc na pewno dostrzegą ten klucz do zgarnięcia większej mamony i zechcą nakręcić jakąś kolejną, ciekawą serię. :)
      W mandzie? Jaki numer? Gdzie to czytać? O jedynej mandze Bakugan o jakiej słyszałam, to taka, gdzie bohaterką była niejaka Katie, która miała bakugana kryształowego, jak Werna i Naga.
      Hmm, to w moim opowiadaniu Marucho chyba też jest taki trochę nieśmiały z tą sprawą, co?:x Czy nie bardzo?
      Nie mam co czytać w chwili obecnej, a przydałoby się coś, więc jak uporam się ze zadaniem szkolnym na ferie ("na ferie" - lubię to) i nakręcę już film, to może wreszcie przeczytam sobie jakąś książkę. :)

      Usuń
    4. Chciałabym aby Bakugan wróciło, nawet bardzo. I też jestem jak najbardziej za seriami gdzie Bakugany były jeszcze naturalne. Może twórcy zrozumieją, a może nie. Trzeba czekać. Kiedyś znalazłam info, że chcieli stworzyć film na podstawie anime, ale raczej nic z tego nie wyszło :/
      Jeśli chodzi o mangę to jestem w posiadaniu Bakugan Evo Tournament. Cudem udało mi się ją kupić. Jest tylko po angielsku, ale to mało istotne. Cała akcja zaczyna się po tym jak Marucho traci Preyasa i szuka możliwości odbicia go z wymiaru zagłady. Wtedy trafia na informacje, o Evo Tournament. Na czacie rozmawia z osobą, która zdaję się widzieć dość sporo o turnieju. Nie będę pisać o wszystkim po zajęłoby to zbyt wiele miejsca :/ W każdym razie to Katie wraz ze swoim mechanicznym bakuganem Chamielią są mistrzyniami turnieju. Zabawne jest to, ze sama Katie nie jest świadoma iż jej bakugan nie jest prawdziwy. Dodatkowo wszyscy uczestnicy turnieju stopniowo zapominają o tym, że bakugany to prawdziwe stworzenia, traktują je jak zabawki i uważają, że jedynie Chamielia potrafi mówić. Za całą tą sytuacją stoi ojciec Katie, który chciał by jego córka była szczęśliwa... Kurde, a miałam się nie rozpisywać x_x
      Czy u Ciebie Marucho jest nieśmiały... No może trochę. Nie umie gadać z dziewczynami w ten sposób...
      Też zadanie na ferie? Mi również się trafiło :/ Nauczyciele to chyba myślą, że my w wolne dni lepszych zajęć nie mamy :/
      Ja do czytania mam tylko mangi. Jednak jedna manga to zajęcie na półgodziny więc nie wiem. Chociaż nie... mam jeszcze Gone :)

      Usuń
  3. Ech. Ten idiota Kuso. Kto mu pozwolił tak łatwo się poddawać, hm? Jak go kopnę w dupę, to może się do końca ogarnie. Jest Alice. No ej. Przeskok do Blake'a i Runo? Chcesz dłużej trzymać w niepewności w kwestii rąsi Shuna?
    Blake. No ja go chyba zajebię.
    Gill: *trzepie autorkę w głowę* Jak ty się wyrażasz, młoda damo?
    Odczep się. Nie jestem damą. I nie chcę być. Sztywne są jakby im ktoś kija w dupy wsadził. Co to ja miałam...Zatłukę Blake'a.
    Gill: Teraz lepiej. Da się bez wulgaryzmów.
    Tego...Tak Runo torturować. Bo to są tortury. Opowiada jej o tych wszystkch pysznościach, gdy ona dostaje jakąś niezidentyfikowaną papkę. I straszy Misaki. Jak zdechnie. Zdechnąć może zwierzę. W tym fragmencie mam jedną uwagę. "...wyszczerzając jedno, czerwone oko." Wyszczerzyć można zęby w uśmiechu. Ale oko? Nie. Wiem, wiem. Czepiam się. Ale wszyscy wiedzą, że jestem Jej Upierdliwością. *macha do Will* Mogliby dać Runo coś jadalnego. Przecież będzie strasznie osłabiona.
    Bambi. Tak oszukiwać małego Marucho? On taki niewinny. No nic tylko ją udusić.
    Alexander. Niech zacznie brać jakieś tabletki na uspokojenie. Bo mu żyłka pierdząca pęknie. Hm. Pan nie lubi jak się go nazywa Olkiem? To może...Oleczek? Oluś! XD Świnia. Maurę chce wykorzystać.
    Ta. Chyba dzisiaj wszystkich z Bractwa (no może z wyjątkiem słodkiego Ashcro) mam ochotę zapierdo...*obrywa w łepetynę* Auć.
    Gill: Nie waż się przeklinać.
    Przestań mnie bić po głowie. Bo ci oddam.
    Gill: Tymi patyczkami, które nazywasz rękami?
    Spadaj, zanim zrobię ci bolesną krzywdę. Ok. Skończę już może ten walnięty komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wskazanie błędu. Faktycznie, przyznaję. :) Poniosło mnie z opisywaniem... ^^" Jeśli chodzi o sposób żywienia Runo, to dają jej witaminy z białkiem itp, ze wszystkim co niezbędne, aby organizm prawidłowo funkcjonował, ale ta sama nie chce jeść, bo jest na to zbyt zdesperowana, no i jest tak zagubiona, że zwyczajnie nie wie już, co ma robić, czy zaufać pokarmowi, które jej dają, czy dać sobie spokój bo i tak jej mówią, że umrze. :p Będzie się jeszcze Blake na to skarżyć. :)
      Jeśli chodzi o ALEXANDRA i Maurę, to ona jest taką jego... panną do towarzystwa. Tu mogę wprowadzić trochę w zakłopotanie, kiedy akcja pójdzie dalej jeśli o to chodzi... Tak czy inaczej to Maura sama sobie zafundowała taką rolę. :p No i też może nie tylko, co wykorzystać, jak sama mu to jakby nie patrzeć zaproponowała wcześniej.
      Słodki Ashcro?:)

      Usuń
    2. Jest Ashcro słodki. Chyba będę jego psychofanką. Ale spokojnie. Może czuć się przy mnie bezpiecznie. Względnie. Czasem bym go tylko w tyłek kopnęła. Taki przejaw sympatii.
      Co do Olusia. A będę go tak nazywać! Jak Jej Upierdliwość się uprze, to nie ma zmiłuj. Co z tego, że on tego nie lubi? Właśnie dlatego go tak nazwałam. Ja się go nie bojam. :p Możesz mnie nawet walnąć patelnią. Oluś. Oleniek. ^^ Olusiątko. XD
      Airzel: No. Ma chłopak pecha. Uparła się, żeby nazywać mnie Airzelkiem i nie odpuszcza. To byłoby dobre, gdybym miał pięć lat.
      Stoica: Ej. Ciesz się, że nie nazywa cię...Airzelusiem. Haha. Ja mam farta. Mojego imienia nie da się zdrobnić. ^^
      Hm. Airzeluś. Jakie słodkie.
      Airzel: Stoica...Ja cię uduszę!
      Stoica: *ucieka śmiejąc się wariacko*
      Airzel: *goni go*
      Oj. Kocham tych wariatów.

      Usuń
    3. Airzelusiem? Airżelusiem? Jak "żeluś"? ;o "Stoica" też da się przysłodzić. :x Np: Stoicuś. Chociaż ja jak zawsze czytam to imię, to mam ochotę powiedzieć: stojak. A Ashcro da się przysłodzić? Hmhmhmhm.... Ashcruś brzmi fajnie. :)
      Wiesz, jak czytam te dialogi postaci w komentarzach u Ciebie i u innych czytelniczek, to mam ochotę zawsze narysować komiks, w którym właśnie były by te wypowiedzi. :X

      Usuń
    4. Nie, nie. Żaden Airżeluś. Nie jakąś fanką żelek. AirZeluś. Ta. On się wkurza, gdy nazwie się go Airzelkiem. A co dopiero, kiedy jeszcze bardziej to się zesłodzi?
      Stoica: Stojak?! Stojakiem to ja mogę komuś przypierdolić po starogundaliańsku!
      Ogarnij się, Stoicusiu.
      Stoica: Masz farta, że jesteś autorką... *idzie sobie głośno przeklinając*
      Nie rozumiem czemu w dubbingu zmieniają niektóre imiona. Stoica w oryginale to Scotia (スコーティア, Sukootia). Hm. Scotia już nie kojarzy się ze stojakiem. Kurka. Bambi kojarzy mi się z jelonkiem.
      A jak chce ci się rysować z tych dialogów komiks, to rusuj. Ale najpierw hot z moim kochanym Airzelkiem. :-3

      Usuń
    5. No kurde. Wyraz zeżarłam. Ta. Teraz zauważyłam. Miało być: "Nie jestem jakąś fanką żelek".

      Usuń
  4. Ps. Ale i tak mi się podobało. Będę czekać na kolejny rozdział. Może już Alice naprawi shunową rękę. Mimo wszystko trzymam za to kciuki. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy tylko ja mam ochotę wyściskać członków Bractwa? Szczególnie Olka xD
    Czekałam na ten rozdział! Czekałam na moje kochane Bractwo! Nie wiem czemu, ale jakoś tak się z nimi zżyłam, że mogą zacząć się bać! *psychofan mode on* Nie no... ja bym ich tylko porwała na czas bliżej niekreślony i...
    Spectra: Przystopuj!
    No co? Zobaczysz ja sobie sama zrobię maskotkę Ashcro!
    Spectra: Powinnaś się leczyć -.-
    Ja? To ty masz rozdwojenie jaźni kolego.
    Spectra: Pff... odezwała się *wychodzi*
    A tak całkiem na poważnie to dzieje się, dzieje. Shun pewnie będzie żyła, a Runo... Lubię Blake'a, ale jeśli pokusi się gwałt Runo to... Ja go osobiście tak zmasakruje, że go jego Bakugan nie pozna xD Po ostatnich zdaniach mniemam, iż Maura będzie musiała uwieść Spectrę. W ogóle to chyba Marucho zawsze jakoś najmniej mnie irytował z wszystkich Wojowników... Ale kibicuję Bractwu, więc jak mu się coś tam stanie to nawet przymknę oko... chociaż czekaj *czyta rozdział jeszcze raz* Szkoda :( Trupów nie będzie, znaczy się trupów Wojowników nie będzie, bo Oluś ( co z tego, że on tego nie lubi? to tak słodko brzmi xD ) powiedział, że mieli ich tylko schwytać, więc chyba potrzebują ich żywych.
    Nie żebym się czepiała, ale, o ile dobrze pamiętam odmianę zagranicznych imion, powinno być "Blake'a" a nie "Blaka"
    To tyle. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Sorry za literówki, ale jak piszę z telefonu to nawet ich nie widzę :| Ogólnie ten mój komentarz jakiś taki chaotyczny, a w jednym zdaniu zrobiłam jakiś taki dziwny skrót myślowy xD Bo jest " Po ostatnich zdaniach mniemam iż Maura będzie musiała uwieść Spectrę" a miało być " Po ostatnich zdaniach mniemam iż z Olusia jest taki sam zbok jak z Blake'a ( i tak ich kocham *.* ), no i czekam na moment aż Maura będzie musiała uwieść Spectrę" Zjadłam ( albo przypadkiem usunęłam, co zdarza mi się nader często) ten środek zdania i dziwnie to wyszło xD

      Usuń
    2. Ja byłam zawsze pouczana przez wszystkie ocenialnie opowiadań, że nieważne jakie imię, jeśli jest w opowiadaniu to można odmieniać przez przypadki. Tak jak np właśnie Spectrę, Dana itd.
      Ogromnie się cieszę, że polubiłaś tak bardzo moje postaci. :>
      Nie rozumiem, co tak bardzo wszyscy tego Ashcro polubili?:x Toż on tylko odważnie wystąpił i mówił o ich porażce. :p Czy to może słowa Aleksandra określające jego, oraz jego bakugana najbardziej się przypodobały?:p

      Usuń
  6. Dziękuję za powiadomienie ;3 Miałaś rację, rozdział rzeczywiście mi się spodobał, a co więcej, moja wyobraźnia została pobudzona do tego stopnia, że krzyczy: dawaj więcej! Wiedziałam, że z Blake będzie niezłe ziółko, ale teraz widzę, że kawał z niego skur*iela. Zbok o skłonnościach do filozofowania i psychicznego znęcania się nad biedną dziewczyną ;< Zabójcze połączenie. Runo, tak ci współczuję. Na miejscu biedaczki rozsypałabym się. Byłam ciekawa, jak Bractwo ją traktuje i naprawdę kiepściuchną przyszłość wróżę... Co do Blake, to Ci powiem, że on zachowuje się jak stuprocentowy psychol. Gada o rybach, używa mickiewiczowych porównań(a często wariaci lubują się w poezji), na dodatek seksy mu w głowie. Czy mówiłam już, że go lubię? xD Oczywiście, nie popieram tego, jak się zachowuje, niemniej jego osoba budzi emocje.
    Ho, ho, ho. Nasi przyjaciele opieprz dostali xD Dobrze, dobrze. Aleksander, nie daj sobie w kasze dmuchać, ustaw do pionu i na Karnym Jeżyku Superniani usadź! Ja tam lubię Olka *mój system wartości czasem się wyłącza*, który nie zapomina o obietnicach ;3
    Biedna Maura, teraz przyjdzie jej uprzyjemniać życie wyprowadzonemu z równowagi, złemu Olku.
    Ha i najważniejsze: pojawia się Alice, wszystko wróci do normy :) (na co liczę).
    Wyłapałam niewielki błąd, ale że jestem na niego uczulona(xD):
    - Bynajmniej zrobię wszytko, co w mojej mocy -> powinno być Przynajmniej, nie bynajmniej ;3

    Życzę ogromu weny, abyś jak najszybciej napisała nowy rozdział i... mogłabyś od dziś mnie powiadamiać o nowych notkach? Plooose ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zabójcze połączenie" - lubię to! xD Tak trafnie określone. :) Też bym pewnie się rozsypała na miejscu Runo. :/ A patrz, chce ją jeszcze bardziej torturować. :x
      A wiesz, że przyjemnie mi się pisze o takim wyprowadzonym z równowagi Alexandrze? Jak pisałam ten rozdział, to bałam się, że będzie taki strasznie sztuczny, nieoryginalny... coś w ten deseń.
      Co do tej Maury i jej zadania... ;) No to możesz być pewna, że niedługo poczytasz sobie coś, w czym oczywiście odbije się wynik głosów z sondy. :p
      Dzięki za wskazanie! Ech, to akurat moja zmora, bo sama na co dzień używam "bynajmniej" właśnie w takich zdaniach i oduczyć się nie umiem. :(
      Jasne, będę Cię powiadamiać. :))

      Usuń
    2. Hmm, teraz tak się zastanawiam, do jakiego stopnia Bractwo (zwłaszcza Blake) się posuną, aby uprzykrzyć pobyt Runo jeszcze bardziej ;o
      To mnie się bardzo przyjemnie czyta o złych chłopcach wytrąconych z równowagi ;3 Wtedy właśnie pokazują swoją naturę. Maura i jej zadanie? :O Ho, ho, ho, co Ty tam dla nas przygotowałaś? xD Hmm... sonda, hm, hm, hm będzie się działo xD
      Ech, mam podobny problem. Jak szybko mówię, czasem zdarza mi się mylić związki frazeologiczne i z tego co widzę, przekłada się to też na opowiadanie ;<
      Dziękuję, powiadamiaj mnie koniecznie ;D

      Usuń
    3. No na pewno nie będą przesadzać z ranieniem jej, bo w końcu jest im potrzebna. :) Mnie się przyjemnie zawsze czytało i pisało o złych charakterach. :x Tobie też, co?^^ Np o Chasie... ^^ <3
      Mam wrażenie, ze wszystkie rozdziały, które napisałam do teraz, to były takimi nudnymi zapychaczami, oraz że dopiero po dziesiątce będzie się wreszcie działo. D:

      Usuń
  7. Olek, cudny! Boma lubię go i Bleka, no może nie tak, żeby z nimi chodzić, ale tak, żeby ich poszturchać patykiem lub palcem to już tak^^
    Shun: Dla nie wtajemniczonych u niej to wyraz sympatii.

    O tak, właśnie... o czym to ja miałam...Maura za bardzo się daje (i w przenośni i do słownie) No niby wiem, że przywódca, świętość (z tego co się doczytałam w opisie bohaterów Polak^^) i w ogóle, ale skoro jej "sztuczki" już na niego nie działają, to mogłaby się bardziej szanować...
    No i jest Bambi, nie wiem czemu, ale pasuje mi do Marucho... Serio, wiem, że to ustawiane, ale moim zdaniem pasują do siebie! Mam tylko nadzieję, że za bardzo małego nie wykorzysta!

    Właśnie, zapomniałabym! Po tym jak Shunowi dali morfinę to on zasnął tak od razu, czy Alice ta podróż trochę zajęła, bo ja tak po cichu na jakieś wrzaski bólu i omamy liczyłam... ale już trudno, chyba dość się chłop nacierpiał!
    Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe określanie sympatii. :p Maura nie tyle, co się daje, jak sama mu to zaproponowała, gdyż chciała wywinąć się z misji. Alexander to wyczuł i pragnie ukarać ją swoją drogą za to, że w ogóle spróbowała użyć swoich "umiejętności" na nim dla takiego celu. Rozdział czwarty zaprasza. :)
      Podróż Alice zajęła gdzieś minutę? No w końcu to teleportacja, a Shunowi dali na zaśnięcie jeszcze wcześniej nim się Alice dowiedziała.
      Również pozdrawiam i czekam na nowość u Ciebie. :)

      Usuń
    2. Aaa no i Bambi to najważniejsze idzie po bakugany, więc jakby nie patrzeć wykorzysta jego miłość do niej.

      Usuń
  8. Olek *.*
    Jak pięknie go Blake nazywa xD
    Ale nie ma co, nieźle zboczony jest ten facio.
    A podobno to ja jestem o zbyt wielkiej wyobraźni jak chodzi o te sprawy.
    Ale Runo sobie jeszcze trochę pożyje, więc jest miodzio.
    No chyba że Blake będzie szybko działał...
    I to jego wyznanie...
    Z grzeczności i mej kultury osobistej nie zacytuję tego zdania.
    Szkoda, że Marucho jest oszukiwany ;<
    A wydawało mi się, czytając opisy bohaterów, że Bambi jest ok.
    I jeszcze Maura z Olusiem (musiała xD).
    Mam tylko nadzieję, że Spectra zbyt mocno nie zostanie zdradzony.
    A skoro już mówię o Spectrze, to...
    Sp: To co?
    Pa: Boże, SPECTRA !
    Sp: Nie, jego duch -.-
    Pa: Przecież miałeś być z chłopakami na brydżu.
    Sp: Przyszedłem po paluszki.
    Pa: A gdzie ty tutaj paluszki znajdzie...
    *rozgląda się po pokoju*
    Pa: Nic nie mów. Wyjdź i nie powtarzaj tego nikomu, bo cię skarzę na katusze w opowiadaniu.
    *Spectra wychodzi z lekkim uśmieszkiem na twarzy*
    No więc to takie mega sweet było, jak Spectruś złapał Alice *.*
    Więcej takich scenek proszę.
    Jeszcze Dan.
    Tak, rozpływam się *.*
    Czekam na NN !


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jeszcze takich scenek dużo, i to takich jeszcze, że fani ShunxAlice,a hejterzy SpectraxShun, będą bardzo źli. :x Przykro mi. Wiesz, nie mogę spoilerować w tych opisach bohaterów. :p
      SpectraxMaura... Powiem tyle, nie mogę się doczekać, kiedy zacznę o tym pisać. :>

      Usuń
    2. Ee...Spectra x Shun? Ktoś chce yaoi? Okeej. Ja tam nie jestem fanką paringu z Alice. Ani hejterką yaoiców. Są arty Gill x Airzel. Airzel jest na nich uke. I jeszcze arty Elright x Airzel. Na tych też Airzel wygląda na uke. Wtula się w Elrighta. Kurde, no. W takim związku Airzel powinien być seme, no!

      Usuń
    3. Omg, miało być "SpectraxAlice", że hejterzy tego będą źli.

      Usuń
    4. Airzel: Kurde, Layali. Teraz to już za późno. Pobudziłaś yaoicową wyobraźnię Mary.
      Oj tam. Jakie jeszcze mogą być ciekawe pary? Ren x Sid, Jesse x...Stoica...
      Stoica: Hej! Nie waż się łączyć mnie z tym aktorzyną!
      Co jeszcze? Ashcro...i Kyuzo?
      Airzel: Przestań! Nienormalna jesteś!

      Usuń
    5. Lub po prostu Mary x Airzel?:)

      Usuń
    6. Hmm. Dobra myśl. Ja wtulona w nagą klatę Airzela. To byłby cudny obrazek. *.*
      Airzel: Tylko się nie zaśliń.
      Dobrze by ci było w rozpuszczonych włosach. A nie ciągle związanych.

      Usuń
    7. Też uważam, że wyglądałby lepiej. :p

      Usuń
  9. Czekam na kolejny rozdział! Robi się coraz ciekawiej. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobało Ci się?:) Niestety, następny rozdział chyba szybko się nie pojawi. :/

      Usuń
  10. Uwielbiam cie Layali! Uwielbiam twój blog! Proszę nie przestawaj pisać!

    OdpowiedzUsuń