Teraz to tylko gniew budził się na każdą
wzmiankę jego imienia. Próbowała doszukać się pozytywnych, ciepłych uczuć,
jednakże nadaremnie, bo zrodzona nienawiść była zbyt silna. Zaczęła szukać
powodów, które mogły by usprawiedliwić zachowanie Shuna. Niestety próby te okazały
się być zbyt niechciane, w obecności tak wielkiego uczucia zła względem jego
osoby. Skończyło się na tym, że siebie uważała za niewinną i tego się trzymając, pozwalała swej
nienawiści karcić go w myślach za swoje nieodpowiednie zachowanie.
Pomagał w tym fakt, że jeszcze nie tak dawno z rozpaczy zaryzykowała własne
życie, żeby się do niego teleportować i uratować od śmierci. Nie rozumiała, czemu
tego nie brał pod uwagę. Czy to nie jeden z najlepszych dowodów na to, że jest dla niej na tym świecie
najważniejszy? A może był?
— Alice? — Usłyszała nagle.
Raptownie wierzchem dłoni zaczęła wycierać
łzy, aby następnie spod wachlarzu mokrych rzęs łypnąć wzrokiem, pełnym
cierpienia i słabości, na stojącego po środku korytarza Keitha. O dziwo na jego
widok poczuła się jeszcze bardziej samotna. I chyba tego właśnie chciała –
pobyć sama. Nawet jeśli Keith okazał się być dla niej osobą pełną wsparcia i
zaufania, to po części na jego widok poczuła lekką złość, bo był motywem, dla
którego tak zażarcie pokłóciła się z Shunem.
— Nie mam ochoty rozmawiać — wydukała, nie do
końca szczerze.
— Rozumiem. Mam sobie pójść? — spytał, nie
kryjąc smutku.
— Nie — zdecydowała niespodziewanie. Jednak
chciała, żeby był przy niej i pomógł jej się podnieść.
Keith ruszył się z miejsca i dosiadł się do
niej. Podłoga nie była zbyt ciepła.
— Wybacz, nie mam ze sobą żadnych chusteczek
— oznajmił po chwili.
— Nie szkodzi — odparła, kończąc wycieranie
łez i próbując jednocześnie wreszcie powstrzymać ich ciskanie do oczu. —
Powiedz, Keith… Zrobiłam coś nie tak?
— A skąd! Nic złego nie zrobiłaś —
powiedział, przytulając ją do siebie. — On po prostu nie rozumie, musisz dać mu
trochę czasu… No i ja raczej powinienem się oddalić, nie mieć z tobą tak
bliskiego kontaktu… — Spojrzał w jej zapłakane oczy i koniuszkiem palca otarł
samotną łzę na zaróżowionym policzku.
— Nie,
nie chcę tak.
— Nie? Ale jesteś świadoma tego, że to z
powodu mojej osoby tak się kłócicie?
— Nie, nie z twojego powodu. To Shun nie
myśli. To on cały czas pokazuje mi, że jesteśmy oboje dla niego wrogami.
Kieth zawahał się przez chwilę ze swoim
pytaniem.
— Ale kochasz go? — spytał z lekko drżącym
głosem.
Alice spuściła wzrok.
— Nienawidzę go — odpowiedziała. — Keith, to
ty jesteś tu ze mną teraz i mnie pocieszasz. To ty jesteś mi teraz najbliższy.
To był dla niego wystarczający znak. W jednej
chwili z namiętnym błyskiem w oku złapał ją za podbródek, i niespodziewanie po cichu pocałował jej zwilżone usta Ona, chociaż czuła słaby bunt
duszy, odwzajemniła pokrótce.
— Wybacz, jeśli cię do tego zmusiłem — dodał,
odsuwając się lekko od Alice.
— Nie zmusiłeś. — Pocałowała go tym razem
całkowicie samodzielnie, a on obejmując jej drobne ciało swoimi silnymi
ramionami, przyciskał ją do siebie, chociaż dłonie ślizgały mu się nieco po
śliskim materiale sukienki, w którą była odziana.
Dan przysiadł się do Shuna, który jedyną
sprawną ręką łapał się za głowę i z trudem próbował zdusić w sobie swój gniew.
— Myślę, że powinieneś trochę wyluzować, Shun
— rzekł Kuso.
— Ja? Widziałeś ją? Ciągle z nim przebywa.
Tylko on jej w głowie. Nie potrafiła mi zaprzeczyć i się wytłumaczyć. Jeszcze
on za nią sam pobiegł ją pocieszać! Pewnie liżą się teraz na korytarzu —
warknął. — Nawet nie chcę o tym myśleć.
Był wściekły. Nie wiedział jednak na kogo
najbardziej – na nią, na niego, czy na siebie. Czuł zaś w sercu, że najchętniej
rozszarpałby Spectrę.
— Jakby nie patrzeć, to w ogóle nie chciałeś
ją nawet dopuścić do słowa — odparł Dan. — Jestem twoim przyjacielem, Shun.
Zawsze będę ciebie wspierał i trzymał twoją stronę, ale niestety teraz mam obowiązek
cię porządnie opieprzyć!
— A ja się przyłączę — wtrącił Hydranoid,
który pozostał w pokoju, kiedy Alice wybiegła. — Alice ryzykowała życiem,
teleportując się tutaj na Nową Vestroię, by uratować cię od śmierci. Wiesz jak
drżała o ciebie?
— Jak to, "ryzykowała życiem"?
— Nie używała karty od czterech lat, jak nie
więcej. Naraziła się na działanie negatywnej energii po tym, jak jej odporność
na nią przez ten czas zdążyła zaniknąć. Zmiana w maskarada bez umiejętności
powrotu to najmniejszy problem, który moglibyśmy teraz mieć.
Shun zamyślił się przez chwilę. O tym nie
wiedział.
Nagle ktoś zapukał do pomieszczenia. Obecny w
środku Gus poszedł otworzyć drzwi, w których następnie pojawił się vestaliański
żołnierz.
— Mam wiadomość do Dana Kuso z Ziemi.
— Poważnie? Wydawało mi się, że włączyliśmy
blokadę na przychodzenie jakichkolwiek wiadomości z zewnątrz, aby w ten sposób
zwiększyć system obronny przed jakimikolwiek wirusami.
— Dla Marucho nie ma żadnych blokad! — stwierdził
entuzjastycznie Dan. — Leż tu i odpoczywaj, Shun. Pójdę zobaczyć, co tam chcą od
nas nasi przyjaciele. Pewnie martwią się dalej twoim stanem zdrowia. Czas ich
rozweselić!
— Też pójdę — oznajmił Gus. — Muszę
nadzorować prace nad naprawą satelity. — Po tych słowach wyszedł razem z Danem,
posłańcem i z Hydranoidem, a więc Shun pozostał całkiem sam.
Miał dużo ciszy wokół siebie oraz wolnego
czasu na spokojne przemyślenie ostatnich wydarzeń.
Kiedy Dan dotarł do swojego pokoju, gdzie
wciąż stało niepościelone łóżko oraz niezjedzone śniadanie, usiadł do komputera
i skontaktował się z Marucho. Wcześniej dostrzegł kilka wiadomości o próbach
nawiązania z nim kontaktu z zewnątrz. Uśmiechnął się pod nosem. Uczucie oraz
myśl, że nie musi przekazywać im żadnych przykrych wiadomości, przyprawiała go
o miłe samopoczucie.
Nawiązał zatem połączenie. Nie minęło kilka
sekund, a na ekranie pojawiła się twarz zaspanego Marucho.
— Dan! No nareszcie! Miej może do nas trochę
szacunku i nie rozłączaj się w trakcie rozmowy!
— Przepraszam — wydukał Dan, przeczesując
ręką włosy. — Nie miałem siły znosić waszych smutnych buzi. Mam dla was dobre
wieści!
— Wstrzymaj się! — zawołała Julie, która jak
to miała w zwyczaju, ni stąd, ni zowąd pojawiła się na ekranie. — Alice nam
zniknęła. Nie może się z nią w ogóle skontaktować.
— Alice jest z nami, tutaj, w Nowej Vestroii.
— Co?! — zdziwiła się Makimoto. — Jak to
możliwe? Przecież nie mamy żadnego drugiego statku, którym mogła polecieć do
was!
— Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że za
pomocą jakiegoś super hiper-napędu przylecieliście w ciągu nocy na Ziemię i ją
zabraliście bez naszej wiedzy? — zapytał Marucho.
— Nie, nie — Dan zaśmiał się. — Alice sama do
nas przybyła. Teleportowała się za pomocą tej swojej karty. Dzięki niej Shun
jest cały i zdrowy. O tym właśnie chciałem wam powiedzieć. Niebawem powinniśmy
wrócić na Ziemię.
— Cudownie! — oznajmiła Julie. — Informuj nas
na bieżąco, Dan! Nie każ nam się znowu tak zamartwiać. Jak tam mój Gorem?
— Drago zabrał rano jego, Tigrerrę oraz
Preyasa na swoje baku-śniadanie. Ma się dobrze.
— Pozdrów jego i resztę!
— Oczywiście. A, bym zapomniał! Marucho!
—Tak?
— Udało ci się znaleźć Bractwo?
— Niestety nie — odparł smutnie. — Naprawdę
robię wszystko, co mogę.
— Wiem, wiem. Trzymam kciuki za ciebie,
stary. — Uśmiechnęli się do siebie przyjaźnie, a po padnięciu pożegnalnych
słów, rozłączyli się.
Kiedy monitor zgasł po zakończeniu rozmowy,
Marucho wstał od komputera, by wyprostować plecy i nogi.
— Czas zjeść jakieś śniadanie — stwierdził.
— Mogę się tym zająć!
— Tylko proszę, Julie, coś strawnego —
zażartował blondyn.
— No wiesz co! Moje potrawy są zawsze
jadalne! Co powiesz na naleśniki z dżemem?
— Z chęcią zjem!
Wnet rozległ się charakterystyczny dźwięk
wibracji telefonu, po której dało się słyszeć wesoły dzwonek. Marucho zrazu
zerwał się z miejsca i podbiegł do swojej kurtki leżącej na kanapie obok
biurka. Zaczerwienił się i uśmiechnął, kiedy zobaczył na wyświetlaczu „Moja ;*”.
— W ciągu jednej sekundy zrobiłeś się czerwony jak burak! Obstawiam, że to Bambi — powiedziała Julie.
— Owszem. Pozwolisz? — rzucił pytaniem
sugerującym jednocześnie prośbę o to, aby opuściła pokój i pozwoliła mu
porozmawiać, jako że przy niej się wstydzi.
Julie wywróciła oczami, po czym powędrowała
do kuchni.
— Bambi? H-hej piękna — rzekł do komórki.
— Cześć skarbie! Stęskniłam się za tobą!
Ostatnio jesteś strasznie zajęty i mało do mnie smsujesz. Wszystko w porządku?
— Tak, tak. Nie ukrywam, mamy małe problemy
na głowie, to znaczy ja i moi przyjaciele. Wytłumaczę ci wszystko oraz
wynagrodzę, obiecuję.
— Może nawet i dzisiaj! Mogłabym przyjść do
ciebie? Mam film o złym klonie Einsteina, który spróbował zniszczyć świat. Dość
kontrowersyjny film, ale warty obejrzenia.
Marucho zawahał się. Nie wiedział, czy może
ją zaprosić. Zwłaszcza, kiedy on i Julie zostali sami w tej bazie bez ochrony oraz z zakazem zapraszania kogokolwiek. Nawet
Julie przestrzegała to.
— Koniecznie dzisiaj? — spytał. Słysząc
westchnięcie pełne zawodu swojej dziewczyny, zrobiło mu się strasznie żal.
— Masz lepsze zajęcia niż spędzanie czasu ze
mną? Jeżeli coś jest na rzeczy, to proszę powiedz mi. Nie bawmy się w kotka i
w myszkę.
— To nie tak! Ach, dobra! Przyjdź dziś po
południu. Jak już mówiłem, wszystko Ci wyjaśnię i wynagrodzę.
— Ok.
— Kocham cię — powiedział na koniec.
— Ja ciebie też, skarbie. Do zobaczenia!
Dzięki za powiadomienie. Fajnie, że rozdziały, choć krótkie, pojawiają się tak często.
OdpowiedzUsuńDo rzeczy. Shun to idiota, ale to już chyba wszyscy wiemy. Tak, Shun, liżą się na korytarzu i jest im bardzo wesoło. A to wszystko przez jego humorki i oszczerstwa. Masakra, mieć takiego faceta w domu, to nic tylko przywalić mocno patelnią, żeby się w końcu opamiętał.
Heh, a mi było bardzo miło czytając o pocałunku Alice i Spectry. Oczywiście, gdyby nie Pan Naburmuszony do tego by tak prędko nie doszło, tak więc jestem mu wdzięczna.
Marucho jest ewidentnie zakochany, najdobitniej świadczy o tym, że Bambi jest zapisana w telefonie jako "Moja ;*" ----> hihi. Uwaga Julie mnie najbardziej rozśmieszyła. xD Jest świetna.
Oj, Marucho, gdybyś wiedział, biedaku, że ta Twoja ;*, należy do bractwa, złamie ci serce, a wcześniej ukradnie bakugany... tak, to mu złamie serduszko. :c
Co to się bezie działo? :D
Pozdrawiam ^^
No widzisz, u mnie się pojawia, a u Ciebie z kolei nie! A też może być mogła spróbować opublikować choćby nawet i króciutki rozdział. :x Wiem, że praca w realu Cię trzyma i jest mi strasznie smutno z tego powodu. Wgl to też będę musiała z Tobą pertraktować na temat wyniku sondy na Twoim blogu. Raimundo ma tam znaczą przewagę, jednakże to Ty masz Władzę Ostateczną i chociażby będę musiała Ci spamować z tekstem "KimikoxChase", liczę, że wybierzesz ten parring! :x
UsuńA co do mojego rozdziału.
Nie chciałam zrobić z Shuna idioty! xD Ja wiem, że teraz szala jest tak strasznie po stronie Spectry. Chcę, żeby to opowiadanie było uniwersalne i każdy fan mógł znaleźć tu coś dla siebie. Wiem, że teraz to fani AlicexShun i wgl Shuna są mocno zawiedzeni. Ty jesteś neutralna co do tego, co?
Podobał Ci się fragment z pocałunkiem? :) Tak sobie właśnie myślałam pisząc to, że tym pewnie uda mi się wyciągnąć jakiegoś plusa od Ciebie. :x
Tak, biedny Marucho. W chwili obecnej jest w sidłach Bambi. Raczej sobie na to nie zasłużył. :( Zawsze taki dobry chłopak z niego...
Ostatnio się nad tym zastanawiam, nad tym, aby pisać jednak krótsze rozdziały, ale częściej. No ale już się wszyscy ucieszyli, że tylko dwa rozdziały do końca retrospekcji. xD Ta praca nie absorbuje mnie aż tak. Bardziej matma, która wisi złowieszczo nade mną, a to jeszcze gorzej. ;/
UsuńTak. Ja mam Władzę Ostateczną. Muahaha! Jak Bóg stworzył i uporządkował świat, tak ja - autorka - zaplanuję i uporządkuję szalenie niepopularny xiaoliński parring. :D Ale jacyś fani są i więcej niż przypuszczałam. :o
Ja nadal jestem rozdarta między Shunem a Spectrą i choć karcę w myślach tego pierwszego, a równocześnie cieszę się z pocałunku drugiego, obaj są w moich oczach równi(to zdanie brzmi mi jakoś dziwnie, ale lepszego nie ułożę. xD).
Urzekła mnie subtelność pocałunku i okoliczności, w jakich do niego doszło. :3 Masz dużego plusa.
Hmm... coś mi mówi, że jak wyjdzie na jaw, kim jest Bambi, żeby pogrążyć biedaka jeszcze bardziej, wyzwie go od frajerów i takich tam. Mam wrażenie, że to babsko stać na coś takiego. >.<
I zobaczysz, że pojawi się jeszcze więcej, kiedy dasz tam KimikoxChase. ;x Zwłaszcza ja tam będę dopingować w komentarzach. Moim zdaniem fajnie będzie, jak wstawisz teraz krótsze rozdziały, nawet jeśli będzie to kosztem przedłużenia tej retrospekcji. Nie chcę, żebyś nie daj Boże straciła wenę po długiej przerwie niepisania na blogu. :(
UsuńCo do Shuna i Spectry to po części mam tak samo. Mała część mnie chciałaby, aby oni obaj "mieli" Alice. Ale ponieważ trójkącików dawać nie zamierzam, zwycięzcę w tym opowiadaniu ogłoszę tylko jednego z nich. I tu też postawiłam mały spoiler, że to nie koniec tej walki... Niestety jest to jeden z wątków, które jednocześnie chce zakończyć, ale i kontynuować, aby opowiadanie nie opierało się tylko na jednym i nie nudziło.
Na razie to tu chyba wszyscy zaczynają hejtować Bambi. :x A "pokazała się" jako tako dopiero w tej rozmowie telefonicznej. Chcę, żeby Bambi była taką typową laską zmienną jak woda. :x O ile nie wzięłam tego z jakiegoś innego powiedzenia? Tak czy siak, chcę, żeby umiała Was tu wszystkich zaskoczyć. Swoją drogą to raczej cały czas wychodzi na to, że niczym nie różni się od Maury... :d
Shun mnie wkurzył.
OdpowiedzUsuńSpectra przyprawił o białą gorączkę.
Do Alice brzak mi słów....
Ale Dan wypadł fajnie ^^
Znaczy nie chodzi mi to jak to napisałaś (bo napisane jest świetnie) tylko o zachowanie postaci. Normalnie szewskiej pasji można dostać...
Czy mogę otrzymać pozwolenie na skopanie Bambi tego jej plastikowego tyłka? C: A jak wojownicy będą wracać to niech po drodze wrzucą Spectrę do czarnej dziury. C: plose....
A co dokładnie ten Dan takiego zrobił, że Ci wypadł fajnie?:x Nie, przepraszam Cię, Will, ale nie mogę dać Ci takiego pozwolenia na skopanie Bambi. :x Bądź co bądź, to jedno z moich dzieci. xd Podobnie tyczy się Spectry - lubię go...
UsuńChyba nie wyłapałam błędów. Trochę krótko. Nie zdążyłam się porządnie rozczytać. Wiem. Marudzę.
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział przyjemny. Taki spokojniejszy.
Ren: Dla ciebie każdy rozdział, w którym nie leje się krew jest spokojny.
Oj tam. Rozumiem wściekłość Alice. Paskudnie ją Shun potraktował. Ale że Spectra za nią wybiegł...I zaraz po krótkiej rozmowie buzi buzi?
Dalej. Rozmowa Dana z Shunem. Kuso jako ten rozsądny? Ok. Miewa przebłyski. Ale podejrzenia Kazamiego się sprawdziły. Choć jakby to ująć...Sfrajerzył się. Po części sam jest sobie winien.
Marucho i "Jego ;*". Jaki Marukura zakochany. Szkoda go trochę. Nie wie, że ona tylko gra, żeby go podejść. Biedny, naiwny Marucho.
Serio aż tak krótko? Szczerze to czasem boję się pisać rozdziały dłuższe.
UsuńHm, chyba do przesady oczerniłam (znowu) Shuna w tym rozdziale. Tak było zaplanowane i teraz widzę, że to wszystko wygląda tak, jakbym coś do niego miała i teraz się na nim wyżywam. Może faktycznie tak jest w mojej podświadomości?
Między Alice i Spectrą już wcześniej była jako taka 'chemia' więc tak, stało się "buzi buzi". Chciałam, żeby Alice wyszła na taką szczerze załamaną dziewczynę, która utraciła nagle swoją miłość i poczuła się samotna, a co za tym idzie - ogarnęła ją chęć na szybkie znalezienie kogoś innego, komu mogła by powierzyć swoje uczucia z wzajemnością. Taki tam plan, żeby była postacią, która chce mieć już tą swoją drugą połówkę i zacząć z nią żyć, nawet jeśli obok szaleje aura niebezpieczeństwa ze strony Bractwa. Zapewne wyszła trochę na fałszywą, bo zdradziła uczucia wobec Shuna... Oceny mogą być różne. ;p Jest to jeden z rozdziałów, który ma na celu wprowadzenie pierwszych kroków postaci do swej wewnętrznej przemiany i poprawienia swego charakteru. Myślę, że już łatwo się domyślić, co zacznie dziać się z zamkniętym Shunem, kiedy zobaczy Alice chodzącą ze Spectrą...
Nie wiem czy już o tym wspominałam, ale naprawdę strasznie mi się podoba taki zakochany Marucho. Nawet jeśli jest nieświadomy zastawionych na niego sideł, to i tak uważam, że jest to poniekąd suodkie. Zawsze był takim małym mózgowcem, a teraz, kiedy wyrósł troszkę, otwiera się jego serce. Co o tym myślisz?
No, jest zakochany Marucho słodki. Jak próbuje robić za casanowę, ale mu to nie wychodzi, bo jest zbyt nieśmiały. I fajnie, że się otwiera. Szkoda tylko, że mu Bambi (jelonek XD) złamie serce. Bo to chyba tak się skończy, nie? Z Marukurą jeszcze jedno mnie ciekawi. Utrzymuje kontakt z Renem? W końcu miał go za przyjaciela. Kiedyś jako jedyny cały czas wierzył w Krawler'a. Podczas gdy inni mieli go za zdrajcę...
UsuńChyba przy tym rozdziale pierwszy raz nie uczepiłam się niczego poza długością. Nie jakoś bardzo krótko. Nie wiem. Może przyzwyczaiłam się u ciebie do nieco dłuższych. Coś mi ostatnio w jedenastym rozdziale zgrzytało. Nie wiem, czy czytałaś... Dobra. Już nie nudzę.
Ps. Kiedy jakaś walka? :P
Airzel: Idź ty na tą swoją capoeirę. Powyżywaj się trochę, a nie ciągle męczysz piszących o brutalne sceny.
Kiedy dopiero w środę będzie trening. Bo jeszcze ferie. Tak bywa jak salę gimnastyczną w szkole wynajmują.
Hmm, co do Rena to mogę chyba odpowiedzieć - będzie on w tym opowiadaniu, jednak późnoo. Nie, nie utrzymuje on z nim kontaktu. :p Dlaczego? Jednego powodu to można się pewnie łatwo domyślić, a jeśli chodzi o drugi, to będzie trzeba poczekać, i to tak sporo czasu.
UsuńTo ja w ogóle potrafię jakieś takie długie rozdziały pisać?:x Myślałam, że wszystkie są krótkie. :x W tej dwunastce na pewno było dużo opisów. I to tak pewnie jeszcze do znudzenia. :d
W 11 coś Ci zgrzytało? Chyba tylko błędy?:X
Tak. Tylko o te błędy. I to zdanie, co trochę dziwnie mi brzmiało. Wszystko tam wypisałam.
UsuńHm. Chyba jakaś nieogarnięta jestem. Nie mam pomysłu, dlaczego Marucho może nie utrzymywać kontaktu z Renem.
Ps. Sorki, że dopiero teraz, ale jednak coś wyłapałam w tym rozdziale. "Istotny jad". Raczej "istny". Chyba moje "Sokole Oczy" nie są niezawdne. ^^"
UsuńRen: Wiedziałem. Nie możesz wytrzymać bez czepialstwa.
Ren, skarbie...Co ja ci ostatnio mówiłam?
Ren: Że mnie zakneblujesz i wyślesz do jednej z autorek, które lubią znęcać się nad postaciami?
Dokładnie.
Ren: Dobra. Już się zamykam. -,-
Dobry chłopiec.
(wkrada się do Layali i kradnie Shuna)
OdpowiedzUsuń(sadza na krzesełku w rogu)
No dobrze Shun, a teraz pogramy w taką fajną grę, mój Shun już ją zna. Nazywa się: Myślimy LOGICZNIE!!!
Ehchem, powiedz mi skarbie jakbyś się poczuł, gdybyś ledwo żywy ratował życie jakiegoś dupka. A ten potem na ciebie na wrzeszczał i oskarżył o zdradę?
Shun:Eeeee...
Rozumiem, ty taki w ogóle nie kumaty co? Tak, czy inaczej, wiedz żeś sam sobie winien! (wykopuje go z powrotem do bloga)
Od Spectry się uczyć powinieneś, kurczę jest już 8:1!!! Ale Spectrze coś za łatwo idzie! Gdzie ta Maura? (rozgląda się)
No i Marucho... Nie spodziewałam się po nimXD Taki casanowa? Mrau...
Chociaż i tak to wszystko udawane :( A szkoda.
No właśnie, gdzie ta Maura? Zbliża się, zbliża. Yh, który raz już to piszę?
UsuńShun myśli logicznie, nie kwestionujmy jego inteligencji. Po prostu opierając się na własnych doświadczeniach zrobiłam go na takiego typowego faceta, która kocha, naprawdę kocha, ale nie potrafi działać prawidłowo, żeby ziścić swoje pragnienie. Trzyma się zasad ninja i siedzi w ukryciu, by w ten sposób dotrzymywać obiektowi miłości towarzystwa oraz zapewnić bezpieczeństwo. Niestety gdy zbliża się zagrożenie ze strony innego samca nie potrafi już działać należycie i tylko robi się zazdrosny, co potęguje ciągle wewnętrzny strach przed utratą. To też sprawia, że zaczynają w nim buzować różne uczucia, których nie daje rady kontrolować. :x
E tam casanova. Był chyba bardziej zbyt zawstydzony podczas rozmowy telefonicznej, żeby nim być. ;p
No dobra, zpędziłam się trochę z tym ochrzanem dla Shuna. Zresztą zaeragował tak jak 90% ludzi na których w życiu wrzeszczałam. Zawsze nie wiedzą co się dzieje i kończy się na takim "Eeee...". Rozumiem, że każdy może się zapomnieć oraz, że faceci z zasady są porąbani ( to nie
OdpowiedzUsuńich wina, takie geny), ale jedna prośba do Shuna.
Skarbie, idzie Maura i jak w końcu przyjdzie. To mam przeczucie, że będziesz miał okazje to jakoś tam naprawić.Proszę nie spie...ekchem...marnuj tego!
No, może nie casanowa, ale i tak się nie spodziewałam^^
Zakochany Marucho jest taki słodki :) Ja tam za Bambi będę stała murem, bo lubię dziewczynę i ciągle wyczekuję jakiegoś dłuższego fragmentu z nią.
OdpowiedzUsuńO ironio podejrzenia Shuna zaczynają się spełniać i to po części jego wina. Ale za niedługo pojawi się Maura i trójkącik przemieni się w kwadrat xD
Martin: Aiko czemu jakoś tak dziwnie się uśmiechasz?
A, bo właśnie naszła mnie taka myśl, że gdyby Kazami, w ramach takiej małej zemsty, spróbowałby...
Martin: Nie kończ! Dlaczego twoja wersja happy end'u jest zawsze pokręcona i zwykle nikt po nim happy nie jest?
Szczegóły xD Zresztą ja tam jestem za SpectraxMaura :p
Martin: Nie ogarniam twej logiki.
Ja sama się nie ogarniam xD
Martin: * zaczyna rytmicznieq walić głową w ścianę * Rany boskie. Czemu musiałem zostać stworzony przez tak dziwną osobę?
Coś nie pasuje?
Martin: Tak. Ty!
To idź szukać szczęścia w świecie.
Martin: A żebyś wiedziała! Layali... * robi oczy kota ze Shreka * Chciałabyś przygarnąć wysokiego, przystojnego czarodzieja prowadzącego własną księgarnię?
O.o Ty tak na serio?
Martin: A no jak? Mój psycholog już dawno mi to radził.
Okej... Nie było tematu... Cóż, pozostało mi teraz tylko czekać na szczęśliwą trzynastkę :)
Tak, wiem.
OdpowiedzUsuńJestem okropnie spóźnialską osobą.
Ja to naprawdę wiem.
I bardzo mi z tego powodu przykro.
Ale w końcu się zebrałam i piszę :D
No więc tak.
Shuna zamorduję, ubiję i na gilotynie położę.
Jak mógł dureń jeden, palant i w ogóle tak zrobić Alice.
Ale z drugiej strony ...
Miał ku temu powody.
Ale słodziutkie zachowanie Alice i Keitha*.*
Pocałunek i w ogóle.
Ale moim zdaniem to źle świadczy.
Alice zbyt szybko się pocieszyła xd
A teraz Marucho.
Ale ja jestem szczęśliwa, że mu się, jeszcze, układa z Bambi.
Jest szczęśliwy, a ponieważ lubię Marucho szczęśliwego, to ja też jestem szczęśliwa :D
Szkoda tylko, że ona jest od Bractwa :(
Czekam na NN.
I naprawdę, jak Shun jeszcze raz coś takiego beznadziejnego zrobi, to...
BIADA CI !!
Buziaki ;*
PS Czekam na Maurę. Oj, będzie się działo :p
Łał. Właśnie miałam się pytać, co się z Tobą dzieje, ale widzę wiadomość na tablicy. Ja to mam wyczucie. xD
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu, bólu i nadziei; miej jak najlepsze oceny, zagarnij jak najlepsze miejsca w konkursach(czyt. pierwsze na podium! :D) i życzę powodzenia z filmem, i szalonych urodzin! :D Wszystkiego najlepszego, dużo weny na to opowiadanie i... i szczęścia oraz zdrowia! Zdrowie jest najważniejsze! btw, która to już wiosna? :D Widzę, że mamy urodziny w tym samym czasie, moje wypadają w tę niedzielę. ^O^ Wspominałam o wyczuciu? xD Jeszcze raz wszystkiego dobrego i wracaj do nas z nowym rozdziałem! :)
Wybacz, że Ci tak spamię, ale założyłam kolejnego bloga o Xiaolin ---> http://inna-wersja.blogspot.com/ ---> gdzie na razie jest prolog i długo jeszcze pozostanie prolog, ale mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu, zwłaszcza że jest o parze KimikoxChase xD
OdpowiedzUsuńJeszcze raz przepraszam za spam.